Badania wykonane na przestrzeni lat wskazują bardzo wyraźnie, że sztuczne „dosładzacze” zaburzają naturalną zdolność ciała do liczenia kalorii na bazie słodkiego smaku i przez to zachęcają ludzi do spożywania większej ilości słodyczy. Jeśli więc wypijemy colę bez cukru, to choć w porównaniu z normalną licznik kalorii będzie na niższym poziomie, możemy oczekiwać, że ciało zacznie traktować również inne słodycze jako zero-kaloryczne i wysyłać oznaki na głodu na każdy słodki kąsek. Faktycznie, amerykańska epidemia otyłości bywa bardzo często łączona z nadużywaniem pozornie dietetycznych słodzików i napojów. Oczywiście, możemy liczyć zawsze na swój rozsądek i ograniczyć kalorie w butelce pepsi light dbając jednocześnie, aby nie sięgać potem po dwa batoniki.
Przy okazji warto poruszyć fenomen naturalnych predyspozycji organizmu do regulowania spożycia pokarmów, który my nowoczesną dietą tak łatwo zaburzamy. Otóż natura zaprogramowała nas tak, aby słodki smak kojarzył się z większą zawartością kaloryczną i szybko zaspokajał energetyczne potrzeby. W ten sposób łatwo jest poprzez ośrodek głodu i zachcianek np. na słodkości regulować faktyczne zapotrzebowanie organizmu na pokarm. Pojawienie się słodzików zaburza totalnie ten mechanizm - w samej Ameryce liczbę ludzi spożywających sztucznie słodzone pokarmy szacuje się na ponad 160 milionów. I właśnie oni, pochłaniający zamiast cukru daleko mniej kaloryczną sacharynę, zamiast stawać się coraz chudszymi nieustannie rosną w obwodzie. Naukowcy łączą więc rozregulowanie naturalnych reakcji ciała na słodki smak epidemią nadmiernego objadania się.
Dietetycy podkreślają, że większość przetworzonych pokarmów, które serwują nam większe niż w przyrodzie zawartości soli, tłuszczu i cukru przyczynia się do całkowitej deregulacji mózgowych procesów kierujących naszym apetytem. W rzeczywistości więc nie jemy pod wpływem zapotrzebowania na energię, ale głównie stymulowani widokiem jedzenia czy też reklamami, których głównym zadaniem jest przecież sprzedaż jak największej ilości produktu. Okazuje się też, że większość z koncernów spożywczych pokrywa niższą zawartość cukru zawyżoną zawartością soli i tłuszczu w produktach, aby uczynić smak bardziej wyraźnym, a przez to rozpoznawalnym i pożądanym.
Pozostaje nam więc czytać uważnie etykiety na produktach i pamiętać, że sztuczne słodziki są pierwszym krokiem do poważnych zaburzeń metabolizmu mogących mieć szkodliwe konsekwencje dla całego ciała - w przeprowadzonym wśród 18 tysięcy badaniu dorosłych osób pijących jeden dosładzany sztucznie napój dziennie wyszło, że taka dieta zwiększa o 30-40% ryzyko problemów zdrowotnych. W jeszcze innym badaniu, przeprowadzonym na Uniwersytecie Purdue, udowodniono, że osoby jedzące regularnie pokarmy oparte na słodzikach w rzeczywistości pochłaniają 3 razy więcej kalorii w swoim dziennym jadłospisie. I choć cukier też zdrowiu nie sprzyja, wydaje się, że lepiej jeść go w ograniczonych ilościach niż przeciążać organizm ogłupiającymi słodzikami.
Pamiętaj! Oprócz udowodnionego związku z otyłością i depresją, słodziki oskarżane są również przez naukowców i lekarzy o powodowanie bezsenności, bólów głowy, zaburzeń pamięci, mdłości, zwiększonego syndromu napięcia przed miesiączkowego, ataków paniki, epilepsji, a nawet raka piersi!
Agata Chabierska
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!