Zwierzę to nie rzecz
Już znacznie wcześniej zaczęły powstawać organizacje dbające o prawa zwierząt i walczące z wszelkimi przejawami znęcania się nad nimi. Ostatnio głośno zrobiło się wokół tematu kosmetyków testowanych na zwierzętach. W laboratoriach w Stanach Zjednoczonych co chwilę giną setki zwierząt. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak dużą skalę przybrało to zjawisko.
Firmy i kampanie zlecające badania często usprawiedliwiają się, że nie mają innego wyboru i stosują właśnie takie rozwiązanie – bez zbędnych trudności, bez większego zaangażowania, bez myślenia o zwierzętach – cierpiących, wystraszonych, żyjących często w niezgodnych z przepisowymi wymogami warunkach.
Okazuje się jednak, że dzięki nowoczesnym technologiom pojawiają się innowacyjne możliwości, jak np. przeprowadzanie testów i badań medycznych na syntetycznych imitacjach ludzkiej skóry. Możliwe jest więc takie działanie, dzięki któremu uniknie się cierpienia zależnych od nas zwierząt:
„Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” (Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt).
Co więc robić? Nie kupujmy produktów, których producenci testują je na zwierzętach! Teraz pytanie – jak możemy to sprawdzić?
Testowany czy nie?
Przede wszystkim, aby zdobyć takie informacje, musimy się nieco w tę tematykę zagłębić. Rzadko bowiem pojawiają się jakiekolwiek oznaczenia na opakowaniach, a jeśli już są, to często przybierają różne formy (sam napis lub różna grafika).
Pewnym w 100% jest znak białego królika na czarnym trójkącie. Jeśli nie widzimy niczego na opakowaniu, to zawsze możemy zaczerpnąć informacji u producenta lub na specjalnych listach publikujących nazwy firm testujących i nie testujących swoje produkty na zwierzętach. Plusem tych wykazów jest to, że są one stale aktualizowane przez zarządzające nimi organizacje, jednak problemem może być fakt, że jest ich kilka i układane są według różnych kryteriów.
Zobacz też serwis Zdrowie i uroda
Gdzie znajdziemy takie listy?
Wiarygodnym źródłem jest wykaz OK! Club, następnie lista firm od PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt), BUAV (Brytyjskie Stowarzyszenie Przeciw Wiwisekcji) i kilka innych. W przedstawionych dokumentach rozróżniane są również te firmy, które w składnikach swoich produktów w ogóle nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego (produkty dla wegan) lub zawierają tylko niektóre z nich, które jednak otrzymywane są bez szkody dla zwierząt, jak np. wosk pszczeli (ma częste zastosowanie jako środek ochronny skóry) lub propolis, czyli tzw. kit pszczeli (mający z kolei właściwości dezynfekcyjne).
Znane i nieznane marki
Zaznajomienie się z takimi listami jest dla nas poszerzeniem wiedzy w tym temacie. Nie jedna osoba się zdziwi, jak wiele znanych marek, polecanych przez ekspertów z danej dziedziny czy też sławnych osobistości, znajduje się na liście negatywnej – testującej swoje produkty na zwierzętach. Warto więc się zastanowić zanim sięgnie się po promowany kosmetyk, czy czasem przy jego wytwarzaniu nie ucierpiało jakieś bezbronne zwierzę.
Wiarygodnym i dobrym sposobem dla wskazania produktów, które nie przyczyniają się do cierpienia zwierząt, są różnego rodzaju oznaczenia wydawane przez organizacje i fundacje zajmujące się prawami zwierząt. Przykładem może tutaj być certyfikat „V” dla wegetarian i dla wegan. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, wydawca Miesięcznika VEGE, to działająca od 2000 roku organizacja pozarządowa, która już drugi raz honoruje takim znakiem tych dystrybutorów i producentów, których produkty i usługi przeszły kontrolę zgodności i są oficjalnie uznane za przyjazne zwierzętom i środowisku. Dokładnie oznacza to, że takich produktów nie testowano na zwierzętach, a poszczególne składniki nie były modyfikowane genetycznie. Ponadto w produkcji nie używano składników pochodzenia zwierzęcego, od zwierząt z uboju (np. kawior, jedwab, kolagen, elastyna, żelatyna, łój, piżmo, tran itp.), czy też wiążących się z dokonywaniem na nich zabiegów chirurgicznych.
Tak więc myślenie, że jedna osoba nic nie zdziała przeciw wielkim korporacjom, jest błędne. Takich pojedynczych osób jest coraz więcej i więcej, zwiększa się tym samym liczba osób świadomych sytuacji zwierząt, które chcą coś z tym zrobić. Weganizm i wegetarianizm również są deklaracjami wsparcia. Na początek jednak można zacząć od kupowania produktów tzw. cruelty-free – tych, które powstawały bez cierpienia zwierząt.
Zobacz też serwis Prawa pacjenta
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!