Nie tak dawno w mediach usłyszeliśmy o nowej substancji psychoaktywnej, którą raczy się młodzież rosyjska i biedniejsza część tego społeczeństwa. Jest to dezomorfina, określana mianem „krokodyla”. Dlaczego akurat taka nazwa? Wyjaśnimy w dalszej części...
Dezomorfina – narkotyk dla biednych
Znana jako „krokodyl”, „heroina z Komi”, „mołodiec”, „ruska heroina” – należy do substancji opioidowych. Jest podobna do 3-metylofentanylu, który wykazuje 6000 razy silniejsze działanie niż morfina. W Rosji 3-metylofentanyl znany jest jako „biały kitajec” i należy do grupy preparatów nielegalnych, a mimo to rozprowadzanych. Krokodyl jest 3-4 razy silniejszy od heroiny, a kilkadziesiąt razy od morfiny. Dezomorfina jest o wiele tańsza od „białego kitajca”, w związku z tym częściej wybierana przez młodzież i ludzi o niskich dochodach.
Po raz pierwszy uzyskano ją w laboratorium w Syktykwarze, skąd trafiła na czarny rynek, ciesząc się popularnością wśród młodzieży i biedoty. Owo tajne laboratorium nie miało nic wspólnego z reżimem sanitarnym, zatem „produkcja” nie była jałowa... W warunkach domowych można go uzyskać z kodeinowych leków przeciwkaszlowych, ale środek powstały z amatorskiej syntezy jest bardzo zanieczyszczony toksynami np. kwasami, metalami ciężkimi i pochodnymi nafty.
Dezomorfina od 3-metylofentanylu działa krócej, co zmusza do stosowania większej ilości dawek narkotyku i częstego stosowania. Szacuje się, że około po dwóch, trzech latach narkotyzowania się tą substancją następuje zgon. Jednak zanim do tego dojdzie, osoba uzależniona będzie się zmagać z potwornymi zmianami skórnymi i nieprzyjemnymi dolegliwościami ze strony psychiki. Pierwsze oznaki przyjmowania dezomorfiny są obserwowane jako zielonkawe lub szare przebarwienia na skórze, które się łuszczą – stąd nazwa specyfiku „krokodyl”, ponieważ skóra człowieka przybiera kolory i fakturę, takie jak skóra gada. Później skóra najprościej mówiąc odpada, pozostawiając w ciele dziury o nieregularnych brzegach, uwidaczniając mięśnie, kości i inne tkanki pod nią. Uszkodzeniu ulegają też narządy wewnętrzne.
Rosyjski krokodyl - dezomorfina
Dezomorfina po dożylnym podaniu zaczyna działać już po 2-3 minutach, a czas jej działania mieści się w przedziale około 90-120minut. Zauważa się wtedy charakterystyczne objawy odurzenia opioidowego, jak utrudniony lub brak kontaktu z osobą, zaburzenia świadomości, niewłaściwa ocena sytuacji, podniecenie, zamazanie pamięci, zaburzenia mowy, euforię i późniejsze odczuwanie smutku. Zwężeniu mogą ulec źrenice. Pierwsze oznaki uzależnienia można zaobserwować już po 5 do 10 dni regularnego stosowania. Uzależnienie trzeba leczyć, co odbywa się w specjalistycznych ośrodkach terapii uzależnień, z pomocą psychiatry, psychoterapeutów, a także toksykologów i innych lekarzy, w zależności od szkód wyrządzonych przez narkotyk.
Zagrożenie w Polsce
Dezomorfina i leki, z których można ją zsyntetyzować są przemycane z Rosji, gdzie można je kupić bez recepty. Przy naszej wschodniej granicy zauważono już problem i podejmuje się odpowiednie środki zapobiegające rozprzestrzenianiu się zabójczego narkotyku. W Polsce w grudniu 2011 odnotowano pierwszy przypadek zgonu z powodu użycia ruskiej heroiny. Zatem jest to jeszcze problem niedużej skali, jednak należy chuchać na zimne, by nie dopuścić do sytuacji ze Wschodu Europy. Kodeinowe leki przeciwkaszlowe w naszym kraju są już na receptę. Do niedawna było jednak inaczej.
W Rosji krokodyl zabija znacznie więcej osób, bo około 30 tysięcy rocznie i często stosowany jest w formie tzw. złotego strzału, czyli ostatniej dawki, zwykle śmiertelnej, którą sobie funduje osoba uzależniona. Sięga najczęściej po niego młodsza i biedniejsza część społeczeństwa.
Krokodyl dotarł też na Ukrainę i do Niemiec.
Na czarnym rynku dostępnych jest wiele substancji psychoaktywnych, które szkodzą nie tylko jednemu człowiekowi, ale i całemu społeczeństwu. Młodzi ludzie coraz częściej sięgają po używki, zwłaszcza tanie i zwykle zanieczyszczone toksynami. Nie liczą się z konsekwencjami przyjmowania tak silnych substancji chemicznych, oddziałujących na nasz mózg, psychikę i cały organizm. Niektórzy jednak najzwyczajniej w świecie nie wierzą w doniesienia o narkotykach i wręcz testują je na sobie, by sprawdzić czy rzeczywiście nauka nie kłamie. Niestety, w tym przypadku na pewno tragicznie się o tym przekonają na własnej skórze... Ale czy warto?
Brak wiedzy jest dla nas zabójczy, dlatego zwracajmy uwagę na to co dzieje się dookoła nas i poświęcajmy więcej czasu swoim pociechom, które znalazły się w trudnym okresie dorastania, kiedy to najczęściej przeżywają swoje pierwsze starcie z substancjami uzależniającymi. Zainteresowanie nic nie kosztuje, a często ratuje od niepotrzebnego cierpienia, kalectwa lub śmierci. Chyba najgorszym przeżyciem dla rodzica jest widok dziecka staczającego się na dno narkomanii...
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!