Słoneczne południe. W jasnym, przestronnym pokoju unosi się zapach dziecięcego mydełka. Po prawej stronie stoi regał i kanapa rodziców, po lewej trzy łóżeczka, oddzielone od siebie jasnymi szafkami. W każdym pościel w innym kolorze: u Patryka – zielona, u Natalki – różowa, a u Klaudusi żółta. Spod kołder ledwie widać dziecięce główki wielkości pomarańczy. Maluchy właśnie się najadły i śpią. – Ubieram je w takie same ciuszki, ale w różnych kolorach – wyjaśnia mama, pani Joanna Krowińska. – Żeby łatwiej było je rozpoznać. Ja nie mam z tym problemu, ale starsze córki i syn nie zawsze mogą się połapać, która jest która.
Nie od razu się ucieszyłam
– Miałam już trójkę dzieci, nie planowałam powiększenia rodziny – uśmiecha się mama trojaczków. Dopiero po trzech miesiącach zorientowała się, że znów jest w ciąży. Od razu zrobiono jej USG. I szok – będzie troje dzieci!
– Skłamałabym, gdybym powiedziała, że od razu ucieszyłam się z tego daru losu – przyznaje pani Joanna. – W naszej rodzinie pracuje tylko mąż – jest kowalem w Kuźni Stalowa Wola. Ja sprzedawałam kiedyś w sklepie, ale odkąd urodziła się Madzia, musiałam zrezygnować z pracy. Nie wiedziałam, jak poradzimy sobie z taką gromadką dzieci.
Jednak ciemne chmury szybko się oddaliły i najważniejsze dla całej rodziny stało się, żeby wszystkie maluchy urodziły się zdrowe. Pani Joanna musiała trochę zwolnić tempo, nie przemęczać się. – A brzuch miałam ogroooomny – śmieje się.
Nie czuła się najlepiej. Pobolewał ją krzyż, nie mogła się schylać. Sporo pomagała jej 14-letnia córka Monika: obierała ziemniaki na obiad, opiekowała się młodszą siostrą, dwuletnią Madzią. – Zresztą do tej pory Monisia bardzo często ubiera czy karmi Madzię, wychodzi z nią na spacery – mówi pani Joanna. – Mam z niej naprawdę wielką pociechę.
Pomoc starszej córki w opiece nad młodszą była bardzo potrzebna, gdy w czasie ciąży pani Joanna musiała czasem poleżeć w szpitalu.
– Przy trojaczkach to konieczne. Lekarze muszą zrobić badania, poobserwować maluchy – wyjaśnia.
Gdy w 35. tygodniu ciąży zgłosiła się do szpitala na kolejne badanie, już ją zatrzymano do porodu. Wreszcie, przez cesarskie cięcie, na świat przyszły trzy zdrowe, dorodne maluchy.
Każde z dzieci ważyło ponad 2 kg, to jak na wcześniaki całkiem nieźle. Tylko przez jeden dzień leżały w inkubatorach, na obserwacji. Potem już pani Joanna miała je wszystkie przy sobie. Po tygodniu razem ze szkrabami była w domu.
Teraz każdy maluch ma swój kącik
– Na naszych 34 metrach kwadratowych zrobiło się ciasno dla ośmioosobowej rodziny. Nie było miejsca na łóżeczka dla dzieci, spały z mamą na kanapie – opowiada mąż pani Joanny, Jan Krowiński. Na szczęście z pomocą pospieszył im prezydent Stalowej Woli, pan Andrzej Szlęzak. Przydzielił rodzinie piękne, dwa razy większe od poprzedniego, trzypokojowe mieszkanie na drugim piętrze w bloku.
– Najważniejsze, że każde z dzieci ma swój kącik – cieszy się tata trojaczków. – Serdecznie dziękujemy panu prezydentowi oraz wielu innym ludziom, którzy nam pomogli.
– Całe szczęście, że nasze maluchy urodziły się w tym roku, kiedy dostaje się becikowe – dodaje pani Joanna.
– Część z tych 6 tysięcy złotych wydaliśmy na wyprawkę: szafki, dwa wózki, bliźniaczy i normalny, pościel, kocyki, kosmetyki, ubranka i pieluchy. Pampersy i mleko to największy wydatek, dzieci zużywają dwie i pół paczki pieluch na tydzień, co daje ok. 500 zł miesięcznie, plus mleko – jedno opakowanie za 17 zł wystarcza na dwa dni. Pieniądze z becikowego szybko topnieją, zupełnie nie mam pojęcia, co będzie później – martwi się mama trojaczków.
W nowym domu maluchy czują się bardzo dobrze, szybko przybierają na wadze.
– Oho, czas szykować butle – pani Joanna pędzi do kuchni. – Niestety, moje kruszynki nie poznały smaku mleka mamy – opowiada, sypiąc do butelek mieszankę. – Mam problemy z tarczycą i biorę leki, po których nie wolno mi karmić. Od chwili narodzin są na sztucznym pokarmie.
Gdy mama przynosi do pokoju butelki z mlekiem, Partyk już czeka w ramionach taty.
Marzę, żeby wreszcie się wyspać
Po karmieniu przychodzi czas na spacer. Tata i starszy brat znoszą z drugiego piętra wielki, bliźniaczy wózek. – Na razie jeszcze mieści się w nim cała trójka – mówi pani Joanna. – Ale już robi się im ciasno. Gdy podrosną, dziewczynki będą leżały w bliźniaczym wózku, a Patryś oddzielnie, w swoim.
Po spacerze znowu karmienie, a potem kąpiel. Pani Joanna rozstawia na stole wanienkę z wodą i wkłada do niej Klaudię. O taaak...! Widać, że mała uwielbia się pluskać. Ale mama nie ma za wiele czasu, więc sprawnie myje wszystkie fałdki i podaje małą tacie, który otula córeczkę w ręczniczek i wyciera, a potem ubiera w kaftanik. Pani Joanna szybko zmienia w tym czasie wodę i następna pociecha ląduje w wanience.
Gdy cała trójka jest już wykąpana, mama układa je do łóżeczek. – Marzę, żeby wreszcie się wyspać – wzdycha pani Joanna. – Żeby bez przerwy przespać choć 5 godzin. Ale gdzie tam. Moje słoneczka za trzy, góra cztery godziny znów dadzą znać o sobie. I znów trzeba napełnić im brzuszki.
Na szczęście maluchy rosną i rodzice mają nadzieję, że z każdym miesiącem będą dłużej spały w nocy.
– Oby do pół roku, a potem już nie trzeba będzie się martwić – mówi tata.
– Oj, trzeba będzie, trzeba – kiwa głową pani Joanna. – Rodzicami zostaje się przecież na całe życie. Nawet jak starszy syn wychodzi z domu, zawsze się martwię, czy coś złego mu się nie stało. No a teraz mam szóstkę do martwienia się. Ale i do pociechy. Bo te maluchy to moje szczęście do potęgi trzeciej!
Monika Wilczyńska
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!