Dmucha lodowaty wiatr, pada deszcz, ludzie kryją twarze w kołnierzach i szalach, by nie przemarznąć na wylot. Utrata ciepła jest bowiem jedną z ważniejszych przyczyn ułatwiających bakteriom i wirusom skuteczne zaatakowanie naszego organizmu. A tracimy je łatwo i szybko. Jeśli w zimny dzień chodzimy z gołą głową, to błyskawicznie pozbywamy się aż 30 proc. ciepła, jakie zgromadził nasz organizm. Jeśli mamy odkrytą szyję, to ten procent znacznie się zwiększa. Przemarznięty organizm staje się mniej odporny i szybciej "łapie" różne choroby, zwłaszcza sezonowe, jakie o tej porze roku atakują nas bez litości.
Nie wstydźmy się chodzić opatuleni po same uszy, oczywiście, jeśli pogoda tego wymaga. Nawet gdy dzień zapowiada się pogodny, to ciepłą czapkę i szalik warto mieć zawsze przy sobie (np. w torbie, plecaku), by założyć je, gdy dmuchnie zimny wiatr i temperatura nagle spadnie. W naszym klimacie takie zmiany aury są normalne i lepiej być na nie przygotowanym, niż później dygotać z zimna.
To nieprawda, że modnie jest chodzić w zimie z gołą głową i odsłoniętą szyją, co twierdzą niektóre młode dziewczyny. Na to mogą sobie pozwolić mieszkanki krajów znacznie cieplejszych od naszego. U nas taki ubiór świadczy wyłącznie o bezmyślności, by nie powiedzieć o głupocie.
Źródło: MWmedia
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!