Na czekoladowym haju
Poza naprawdę wyjątkowymi i niepowtarzalnymi doznaniami, jakie daje bogactwo smaków i aromatów różnych odmian czekolady, źródłem jej tajemniczej mocy jest kilka substancji chemicznych - w tym kofeina i teobromina.
Teobromina, główny alkaloid nasion kakaowca, to substancja czynna, która wykazuje działanie stymulujące (a także moczopędne). Zawartość kofeiny w tabliczce czekolady jest nieco mniejsza niż teobrominy i równa się przeciętnie jej ilości w jednej czwartej filiżanki prawdziwej kawy - jednak ich połączenie ma już znaczący wpływ na nasz organizm. To dlatego kilka kostek czekolady zjedzonych w pracy podnosi nasz nastrój i sprawność umysłową, pozwalając przetrwać kryzys popołudniowego lenistwa.
Obecność tych substancji ma dla zjadaczy czekolady jeszcze inne znaczenie - może prowadzić do prawdziwego czekoladowego nałogu! Wiele z nas mogłoby się przyznać do "epizodów narkotycznego głodu" czekoladowego, który zmusza do samotnych wycieczek po nocnych sklepach lub awaryjnych wieczornych wyjazdów na pobliską stację benzynową w poszukiwaniu tabliczki gorzkiej lub mlecznej z orzechami, a w ostateczności przynajmniej czekoladowego batonika. I zapewne nieobce wam są opowiadania o osobach, które w torebce oprócz błyszczyka muszą - po prostu muszą - mieć choć jedną czekoladową pralinkę albo batonik. Na wszelki wypadek...
Uwaga! Choć ten "nałóg" nie ma tak fatalnych skutków dla naszego zdrowia jak palenie papierosów czy picie hurtowej ilości kawy - może mieć zgubne konsekwencje w postaci solidnej nadwagi!
Kostka szczęścia
Innym, nie mniej ważnym, związkiem chemicznym występującym w czekoladzie jest fenyloetyloamina. Jej produkcja zwiększa się w mózgu osób zakochanych i pobudza ośrodek odczuwania przyjemności do produkcji endorfin i serotoniny - tzw. hormonu szczęścia. To dlatego, gdy dopada nas jesienna chandra, szczególnie często sięgamy po czekoladowe batoniki, a już kilka łyków cudownie aksamitnej gorącej czekolady wprowadza nas w prawdziwy błogostan.
Czekoladowe uzależnienie może też mieć inne, psychiczne podłoże. Jeśli należysz do osób, które w chwilach smutku i osamotnienia sięgają po filiżankę gorącej czekolady, i które niepowodzenia sercowe przeliczają na tabliczki mlecznej z nadzieniem truskawkowym, to... masz (słodki) problem. Albo - jak twierdzą psychologowie - byłaś w dzieciństwie pocieszana lub nagradzana słodyczami i teraz w smaku czekolady podświadomie szukasz wiążącego się z nim uczucia szczęścia i radości z czasów, gdy byłaś dzieckiem.
Wstęp do miłości
Gdy myślimy o pewniakach wśród kulinarnych afrodyzjaków, na jednym z pierwszych miejsc stawiamy właśnie czekoladę. Tymczasem badania naukowe nie potwierdzają żadnych konkretnych właściwości czekolady, który by miały wzmacniać libido. A jednak to właśnie czekoladowe pralinki są jednym z najczęściej ofiarowywanych kobietom prezentów przez "starających się" mężczyzn... Czy to aby na pewno tylko zwyczajowy gest? I znów psychologowie mają tu coś do powiedzenia. Jak już wspominałam, zawarta w czekoladzie fenyloetyloamina jest produkowana przez organizm również wtedy, gdy jesteśmy zakochani. To znaczy, że niektórzy z nas, jedząc czekoladę, doświadczają emocji przypominających stan zakochania. I być może właśnie to te podobne odczucia zapamiętane przez nasze ciało, skłaniają nas do myślenia o czekoladzie jako o skutecznym afrodyzjaku.
Jakiekolwiek by było źródło niezwykłych właściwości czekolady, jedno jest pewne: jej skuteczność jest potwierdzona bardzo wieloma przykładami... A lekarstwo skuteczne i przy tym tak pyszne to już prawdziwy unikat.
Aleksandra Grzyb
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!