Nasz Michał jest dzieckiem dosyć chorowitym. By nie brać ciągle zwolnień, ustaliłam z rodzicami, że w okresach rekonwalescencji synka to oni się nim zajmują, a ja chodzę do pracy. Nie ukrywam, ilekroć tata i mama do nas przychodzą, Michałek jest w siódmym niebie. Mały po prostu dobrze wie, że dziadkowie będą spełniać wszystkie jego zachcianki, dogadzać mu, uszczęśliwiać zabawkami. Ja natomiast obawiam się, że przez to hołubienie ukochanego wnusia mój synek będzie okropnie rozpuszczony. Już jest z niego niezły urwis, a dziadkowie każdy wybryk puszczają mu płazem. W dodatku pozwalają na objadanie się słodyczami, choć my z mężem tego zakazujemy. Nie podoba mi się również, że kiedy Michał np. rozrzuci po całym domu klocki, to nie on, tylko dziadek schyla się i je sprząta („żeby dziecko się nie męczyło”). Babcia z kolei sznuruje smykowi buty, choć Michał już od dawna sam potrafi to robić. Kilka razy próbowałam zasugerować rodzicom, że takie rozpieszczanie nigdy nie wychodzi dziecku na dobre. Jednak oni moje uwagi puszczają mimo uszu. Co robić?
Co o tym sądzi psycholog
Trudno byłoby zabronić dziadkom rozpieszczania ukochanego wnuka, a poza tym nie ma wcale takiej potrzeby. Wystarczy jedynie zabiegać o to, żeby było to rozpieszczanie mądre, czyli takie, które dziecku nie szkodzi. Aby osiągnąć ten cel, często przypominaj rodzicom o swoich zasadach (np. „Zależy mi, żeby Michaś zdrowo się odżywiał”. „Uczę syna samodzielności”). Za każdym razem bardzo zdecydowanie podkreślaj, że oczekujesz od dziadków respektowania swoich życzeń. Tłumacz, dlaczego jest to ważne. Być może rodzice nie wiedzą np., że spełniając wszelkie zachcianki malca, uczą go, iż wszystko mu się należy.
A potem, kiedy ty nie zgadzasz się na kolejną czekoladkę, czy prosisz o posprzątanie zabawek, synek czuje się pokrzywdzony. Jest szansa, że spokojne wyjaśnienia z czasem przyniosą oczekiwany rezultat
i dziadkowie – dla dobra dziecka – zaczną w końcu grać z tobą w jednej drużynie.
„Mama mną rządzi zamiast mnie wspierać” - Elżbieta, 23 lata, mężatka, jedno dziecko (dwumiesięczne)
W opiece nad Zuzią pomaga mi mama. Powinnam się z tego cieszyć, jednak tylko się stresuję. Dlaczego? Mama bez przerwy coś doradza („Obudź dziecko, już pora karmienia”), martwi się na zapas („Przeziębisz małą!”), co chwilę wytyka mi drobne błędy. Mam już dosyć tego ciągłego wtrącania się. Co robić?
Co o tym sądzi psycholog
Okaż wyrozumiałość, ale ustal też granice. Powiedz np.: „Mamo, wiem, że chcesz jak najlepiej, jednak wolałabym, żebyś nie dyktowała mi stale, co i jak mam robić. W razie wątpliwości sama spytam cię o zdanie”. Tłumacz cierpliwie, że dziecku nic się nie stanie, jeśli np. prześpi jeden posiłek. Koniecznie też wyjaśnij, jakiego rodzaju wsparcia oczekujesz. Może dobrym pomysłem byłaby np. pomoc
w gotowaniu czy prasowaniu?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!