Ruch hospicyjny został oparty na dwóch podstawowych założeniach: otwarcia się na człowieka umierającego oraz koncepcji „bólu totalnego”, który dotyczy nie tylko sfery fizycznej, ale też psychicznej i duchowej umierającego. Nowe spojrzenie na człowieka, odnotowanie nie tylko jego fizycznych potrzeb, wymagało zmiany podejścia do pacjenta i sposobów leczenia. Zauważono, że opieka nad chorym wymaga kilku specjalistów (tzw. zespołu), z których każdy będzie mógł zaradzać innego rodzaju dolegliwościom (tzw. holistyczne spojrzenie na człowieka). Pomoc ludziom nieuleczalnie chorym, zaangażowanie się w ich problemy zwiększały ogólną świadomość społeczną dotyczącą chorych terminalnie. Przede wszystkim zaczęto dostrzegać, że bezradność medycyny w stosunku do chorego nie musi oznaczać bezsilności w ogóle. Wszelkie działania pielęgnacyjne, opiekuńcze czy pomoc psychologiczna są nie mniej ważne niż opieka czysto medyczna. Ponadto pomoc umierającym wymaga zaangażowania społecznego i zinstytucjonalizowanej pomocy oraz profesjonalnych umiejętności.
Czytaj też: Jak kondycja fizyczna wpływa na psychikę?
Choć pojęcie hospicjum ma swoje źródła w starożytności, to ruch hospicyjny w takiej formie, w jakiej go znamy dzisiaj, narodził się dopiero w połowie XX w. W języku łacińskim pojęcie hospitium (od hospes – gość) oznaczało sojusz, gościnność, a także dom gościnny, przytułek. Starożytni chrześcijanie nadali temu słowu inne znaczenie. Zgodnie z nauką Chrystusa opiekowali się chorymi i biednymi, a po edykcie mediolańskim z 313 r. zaczęły powstawać specjalne domy opieki – ksenodochia (od ksenos – obcy lub gość), które z czasem przejęły łacińską nazwę – hospitium.
Pierwsze próby wypracowania współczesnego modelu opieki hospicyjnej związane są z działalnością młodej wdowy J. Garnier. Otworzyła ona w 1842 r. w Lyonie pierwsze schronisko dla umierających. Jednak pełną koncepcję pracy z osobami chorymi nieuleczalnie, dostosowaną do współczesnych warunków, opracowała C. Saunders, która w 1967 r. założyła w Londynie specjalistyczny ośrodek opieki nad umierającymi na nowotwory – hospicjum św. Krzysztofa (St Christopher’s Hospice). W Polsce ruch miał swój początek w połowie lat 70. XX w. w parafii kościoła Arka Pana w krakowskiej Nowej Hucie, jednak drzwi krakowskiego hospicjum zostały oficjalnie otwarte dopiero w 1996 r. Dwa lata później przyjęło ono pierwszych chorych.
Opieka paliatywna
Ruch hospicyjny szybko przeniknął do USA i Kanady, gdzie w szpitalach uniwersyteckich rozpoczęto opiekę nad nieuleczalnie chorymi. Troska o umierającego jest nazywana opieką hospicyjną lub paliatywną (od łac. palliatus – okryty płaszczem; pallius – płaszcz). Jak pisze K. de Walden Gałuszko: „[…] przenośnie można ją rozumieć jako »skrywająca łagodząca« przykre oznaki choroby […]”. Później jednak autorka dodaje, że tej nazwy używamy w znaczeniu angielskim (ang. palliative – łagodzący, uśmierzający). W 1990 r. Światowa Organizacja Zdrowia określiła opiekę paliatywną jako:
[…] całościową, czynną opiekę nad chorymi, których choroba nie poddaje się skutecznemu leczeniu przyczynowemu. Obejmuje ona zwalczanie bólu i innych objawów oraz opanowywanie problemów psychicznych, socjalnych i duchowych chorego. Celem opieki paliatywnej jest osiągnięcie jak najlepszej możliwej do uzyskania jakości życia chorych i ich rodzin.
Opieka hospicyjna nie ogranicza się tylko do działań medycznych, które mają uśmierzyć ból fizyczny. Filozoficzno-psychologiczna refleksja dotycząca człowieka pokazała, że traktowanie bólu jako fenomenu odizolowanego od całego człowieka jest błędem.
Nowożytne koncepcje filozoficzne – zwłaszcza antropologia kartezjańska, głosząca rozdzielenie duszy i ciała – wpłynęły znacząco na rozumienie bólu:
[…] ból oznaczał jedynie tę cząstkę cierpienia, wobec której lekarz potwierdzał swoją koncepcję leczenia lub swoją niemoc czy bezradność.
Polecamy: O umieraniu – kiedy milczenie jest skarbem (wywiad)
Lekarz, psycholog, ksiądz
Medycyna hospicyjna przyniosła szersze spojrzenie na ból, wprowadzając pojęcie bólu totalnego, wszechogarniającego (total pain), który „[…] łączy ze sobą w jednorodną całość: ból fizyczny, emocjonalny, społeczny, psychiczny, duchowy, religijny”.
Takie rozumienie bólu uświadamia, że cierpiący człowiek potrzebuje kompleksowej opieki, zapewniającej pomoc w każdym ze wspomnianych wymiarów: nie tylko opieki lekarza, ale też psychologa i księdza. Choruje bowiem cały człowiek, ból dotyka każdej jego warstwy – psychicznej, fizycznej i duchowej.
Fragment pochodzi z książki "Sens życia i umierania" Beaty Kolek (wydawnictwo Impuls, Kraków 2009). Publikacja za zgodą wydawcy. Bibliografia dostępna u redakcji.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!