Mój mąż rzadko mówi o tym, co leży mu na sercu. Często widzę, że coś go wyraźnie gryzie albo ma mi coś za złe, jednak gdy próbuję się konkretnie dowiedzieć, w czym rzecz – nie dostaję odpowiedzi. Piotr zbywa mnie milczeniem, wzruszeniem ramion lub zdawkowym: „Daj spokój, o nic mi nie chodzi”. Ostatnio np. wrócił z pracy poirytowany i już od progu zaczął zrzędzić z powodu zabawek rozrzuconych w przedpokoju. Na moje pytania: „Jesteś zdenerwowany, miałeś zły dzień?”, nie raczył odpowiedzieć, tylko włączył telewizor. Dopiero później dowiedziałam się, że martwił się o mamę, która poważnie zachorowała. I tak jest zawsze – zamiast rozmawiać o swoich emocjach, Piotrek zamyka się w sobie. Choć bywa też, że dla odmiany reaguje agresją. Wystarczy np., że ma jakieś problemy w firmie, zaraz ciska się po mieszkaniu, wrzeszczy, trzaska drzwiami. Oczywiście, ja w takiej sytuacji też się nakręcam, co zawsze, niestety, prowadzi do kłótni i wzajemnego oskarżania. A przecież wystarczyłoby, gdyby zwyczajnie mi wytłumaczył, co mu doskwiera. Wtedy zrozumiałabym go, próbowała jakoś pomóc. To oczywiście nie oznacza, że chciałabym mieć faceta, który z byle powodu się rozkleja. Jednak takie przykre zachowanie Piotra sprawia, że porozumienie w naszym związku szwankuje i żyjemy jakby obok siebie. Dlaczego tak trudno mu się przede mną otworzyć? Czy jest na to jakaś rada?
Rada psychologa
Trudności w wyrażaniu emocji często biorą się stąd, że nie zawsze uświadamiamy sobie ich przyczyny. Złości nas np. bałagan w domu, gdy prawdziwym źródłem naszego gniewu są kłopoty w pracy. Skrywanie uczuć bywa też spowodowane lękiem przed ujawnieniem swoich słabości. Te obawy towarzyszą szczególnie mężczyznom, którzy na ogół lubią uchodzić za tzw. silnych facetów, odpornych na stresy. Może warto zatem uświadomić Piotrowi, że przy tobie wcale nie musi być „twardzielem”? Ucz go też używania w rozmowie zwrotów określających uczucia (np. wtrącaj pytania w rodzaju: „Co wtedy czułeś?”, „Bałeś się, byłeś zły?”). To skłoni męża do refleksji nad własnymi emocjami.
„Bardzo brakuje mi jego czułych wyznań” - Danuta, 30 lat, mężatka, jedno dziecko
Po ośmiu latach małżeństwa nie oczekuję od męża ciągłych miłosnych zapewnień. Jednak czasem chciałabym usłyszeć, że mój mężczyzna mnie kocha. Niestety, Jarek, sam z siebie, rzadko zdobywa się na to wyznanie. Dopiero gdy go wprost zapytam: „Kochasz mnie?”, odpowiada łaskawie, że tak. Jak sprawić, by stał się bardziej wylewny?
Rada psychologa
Cóż, mężczyźni nie są zbytnio skłonni do romantyzmu. Partner pewnie uważa, że o tym, co oczywiste, nie warto mówić.
A może swoje uczucia do ciebie wyraża w inny, typowo męski sposób? Jeżeli wspiera cię i troszczy się o ciebie (np. okrywa cię kocem, gdy drzemiesz, wyręcza w obowiązkach), to warto, byś dostrzegła w tych gestach… miłosne wyznania. Dla zachęty wspomnij też czasem mężowi, że słówko „kocham” ma dla ciebie moc afrodyzjaku. Jest szansa, że to przemyśli!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!