Nie mam niestety szczęścia do facetów, a szczególnie do wakacyjnych miłości. W ubiegłym roku wróciłam z Mazur kompletnie załamana, bo świetny chłopak, którego tam poznałam (i z którym spędziłam kilka namiętnych wieczorów), przyznał mi się przed wyjazdem, że jest… żonaty. Tego lata też będę wypoczywać ze znajomymi nad jeziorami.
I pewnie znowu nadarzy się niejedna okazja, by kogoś nowego poznać, co mnie cieszy, bo bardzo chciałabym już odnaleźć swoją „drugą połówkę”. Poza tym, nie ukrywam, lubię flirtować. Łatwo się przy tym zakochuję, no i znajomość kończy się w łóżku. Zastanawiam się tylko, jaką taktykę powinnam przyjąć tym razem wobec mężczyzn, by nie dać się już nikomu oszukać ani zranić.
Co o tym sądzi psycholog
Chcąc uniknąć rozczarowania, nie nastawiaj się od razu na poważniejszą znajomość. Pamiętaj, wakacyjny flirt to gra bez zobowiązań. Mężczyzna, którego poznasz, może cię adorować, uwodzić, mówić ci komplementy, a w ostatnim dniu urlopu twardo powiedzieć: „Żegnaj!”. Dlatego ciesz się, gdy on będzie dla ciebie miły i szarmancki, jednak zbytnio mu nie ufaj. Latem ludzie nie do końca są bowiem sobą. Przykładni na co dzień mężowie udają często seksownych kawalerów, a romantyczni kochankowie to nierzadko urlopowi podrywacze lubiący uwodzić dla sportu. Z tego też powodu nie spiesz się z miłosnymi deklaracjami. Zamiast „kocham”, lepiej powiedz: „Bardzo cię lubię, dobrze mi z tobą”. Szczególnie, że tydzień czy dwa urlopu to przecież za mało, by między ludźmi mogła się zrodzić głębsza więź. Po co więc szafować wielkimi słowami? Ważne również, byś nie decydowała się na seks tylko dlatego, że twój adorator na to nalega albo by mocniej ze sobą partnera związać. Decyzja o podjęciu współżycia z kimś dopiero co poznanym zawsze wymaga przemyślenia. Pamiętaj też, że seks bez prezerwatywy łatwo może się skończyć nieplanowaną ciążą, zakażeniem wirusem HIV lub inną chorobą przenoszoną drogą płciową. Warto mieć także na uwadze, że nawet najbardziej namiętne pieszczoty nie dają żadnej gwarancji na to, że wakacyjny romans zamieni się w trwały związek.
"Czy to koniec naszej miłości?" - Monika, lat 34, rozwódka
on pojawił się któregoś dnia na rozgrzanej słońcem plaży. Przystojny, czarujący, doskonale zbudowany, od razu przykuł mój wzrok. Nic więc dziwnego, że nie odmówiłam sobie flirtu, kiedy do mnie zagadnął. Potem to nasze przypadkowe spotkanie przerodziło się w bliską znajomość, bo spotykaliśmy się już codziennie. Wróciłam z urlopu zakochana, z nadzieją, że mój romans z Markiem przerodzi się w coś trwalszego. Niestety, ukochany od dwóch tygodni nie daje znaku życia. Liczyłam, że będzie dzwonił, pisał… Tak mi źle bez niego, czekam, tęsknię. Co robić?
Co o tym sądzi psycholog
Spójrz prawdzie w oczy – jeśli on od dwóch tygodni nie daje znaku życia, to raczej już tego nie zrobi. Choć to niełatwe, pogódź się z rozstaniem. Powiedz sobie: „Trudno, wakacyjne uczucia bywają kruche. Za to przeżyłam cudowne romantyczne chwile, więc nie żałuję niczego!”.
A zamiast obwiniać Marka, lepiej pomyśl, że byłaś jego miłą letnią przygodą, którą teraz zapewne czule wspomina.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!