Młodzieńczy bunt to rzecz normalna
Dla nastolatka odpowiedni styl ubierania się jest bardzo ważny. Dopasowując się do trendów panujących w młodzieżowej modzie, młodzi ludzie mogą utożsamiać się z rówieśnikami i zyskiwać ich akceptację. Wyrazisty makijaż czy nastroszone włosy to także sposób na podkreślanie własnej niezależności. Nasze dziecko pragnie przez to powiedzieć: "Patrzcie, ja dorastam! Mam już własny gust, styl, nie muszę we wszystkim podporządkowywać się dorosłym". Jak wtedy reagować? Jeśli to tylko możliwe, okażmy wyrozumiałość. Przymknijmy oko na to, że syn chce nosić spodnie o numer za duże, a córka, która dotąd się nie malowała, raptem kupiła sobie cienie do oczu. To całkiem naturalne zachowania. Dorastając, dziecko stopniowo oddala się od rodziców i szuka własnej drogi.
Ekstrawagancja – tak, ale nie w szkole
Nawet tolerancyjnym rodzicom niektóre eksperymenty dorastających pociech wydają się przesadne. Zastanawiamy się: czy pozwalać na grube tuszowanie rzęs do szkoły, kuse stroje, pasemka, tipsy albo brylanciki na paznokciach? Przede wszystkim przypomnijmy dziecku, że większość nauczycieli nie lubi ekstrawagancji i mogą się do ucznia zwyczajnie uprzedzić. Dlatego przed wyjściem do szkoły nie ma mowy o malowaniu czy strojeniu się. Zachęćmy dziecko, by na dziwną fryzurę czy zmianę koloru włosów zdecydowało się w czasie wakacji. A po lakiery, tusze czy cienie niech sięga przy specjalnych okazjach, np. szykując się na imprezę. Tłumaczmy cierpliwie, że ostry, wyzywający makijaż nie pasuje do delikatnej młodej buzi. O wyjaśnienie, na czym polega zachowanie umiaru przed lustrem, możemy też poprosić kosmetyczkę. Specjalistka od pielęgnacji urody będzie dla nastolatka większym autorytetem w tej kwestii niż "staromodna mama".
O finansach zawsze warto dyskutować
Bywa, że dziecko prosi o rzeczy (np. o markową kurtkę czy buty), które nam też się podobają, ale na spełnienie zachcianki nie pozwala stan rodzinnych finansów. Co wtedy robić? Szczerze o tym powiedzieć. Nie zbywajmy dziecka argumentami: "W głowie ci się przewróciło, przecież masz w czym chodzić". Obiecajmy, że do rozmowy o wymarzonym zakupie powrócimy np. przed urodzinami albo wtedy, kiedy sytuacja materialna rodziny trochę się poprawi. Czując nasze partnerskie nastawienie, syn czy córka łatwiej pogodzi się z odmową, niż gdyby w odpowiedzi na prośbę padło twarde i bezdyskusyjne: "Nie, bo nie!".
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!