Oczywiście większość normalnych kobiet przyjmie ten argument do wiadomości i... nadal będzie niezadowolona. Jedyny sposób, aby to raz na zawsze zmienić, to uporać się z kompleksami. Czy to możliwe? Tak, jeśli tylko jesteś gotowa do działania!
Najlepiej sięgnąć do dzieciństwa
Specem od kompleksów był Zygmunt Freud – twórca psychoanalizy. Prawie wszystkie swoje teorie sprowadzał on do seksualności i problemów z dzieciństwa. Coś w tym musiało być, bo – jak potwierdziły późniejsze badania – źródło większości kompleksów najczęściej kształtuje się, gdy jesteśmy dziećmi.
Maluch sam z siebie czuje, że jest słabszy i nie tak mądry jak otaczający go dorośli. To normalne. Problem pojawia się, gdy dziecko jest utwierdzane przez rówieśników lub opiekunów w przekonaniu, że jest gorsze od reszty. Potem sprawa jeszcze bardziej się komplikuje. Gdy latorośl zaczyna dojrzewać, w krótkim czasie zmienia się jej ciało. Zanim z poczwarki rozwinie się w motyla, ma wiele okazji, by usłyszeć, jak jest niezgrabna, nieładna itd.
Aby młody człowiek nie stał się w efekcie "workiem" pełnym kompleksów, potrzebuje dużej porcji miłości i zapewnień, że naprawdę jest coś wart. Ideałem by było, gdyby matka lub inna bliska osoba mogła też na bieżąco tłumaczyć, z czym wiąże się proces dorastania. Przy okazji wspierać wszystkie działania, które ułatwią potomkowi zyskanie wśród rówieśników i dorosłych pewnej pozycji. W tym celu warto np. stymulować dziecko do rozwijania ukrytych w nim talentów. Jeśli maluch będzie przekonany, że jest w jakiejś dziedzinie dobry, łatwiej będzie mu przymknąć oko na swoje inne niedoskonałości...
Oceń sytuację
Mleko się już rozlało – dorosłaś, a więc i twoje kompleksy są starannie wyhodowane. Aby się z nimi uporać, potrzebujesz sensownej recepty. Od czego najlepiej zacząć?
► Rachunek sumienia
Nikt tak dobrze jak ty nie wie, co cię gryzie. Aby uporać się z problemem, warto go jeszcze bardziej zgłębić. Pomogą ci w tym notatki. Robiąc je, postaraj się na początku nazwać rzecz po imieniu, np.: "Jestem za gruba" albo: "Mam krzywe nogi" czy też: "Niczego nie potrafię dobrze zrobić".
Teraz zastanów się (a potem zapisz), kiedy najsilniej odczuwasz swoje słabości, np. czy dzieje się tak w towarzystwie jakiejś osoby, a może w konkretnej sytuacji (np. na prywatce, podczas rozmowy z przełożonym).
Pod spodem zanotuj, przy których osobach czujesz się swobodnie, i sytuacje, w których dość łatwo udaje ci się oderwać myśli od kompleksów (np. podczas oglądania filmu, spaceru z psem).
Co ci to da? Nagle okaże się, że w twoim życiu jest naprawdę wiele chwil, kiedy w ogóle nie przejmujesz się swoimi słabościami! Wniosek? Skoro kompleksy dają ci się we znaki np. przez trzy godziny dziennie, to znaczy, że przez pozostałe 21 godzin jesteś od nich wolna! To już jest coś.
► Superwoman
A teraz coś na poprawę humoru. Postaraj się wynotować dziedziny, w których nie masz żadnych problemów, a nawet jesteś lepsza od innych (być może świetnie jeździsz samochodem, znasz się na komputerach albo ładnie malujesz). Zastanów się też, czy są osoby, które dobrze czują się w twoim towarzystwie – mogą to być zarówno przyjaciele, jak i członkowie rodziny...
Gdy spojrzysz na swoje notatki, okaże się nagle, że np. jesteś świetnym pracownikiem, potrafisz też organizować najlepsze imprezy. W dodatku masz przy sobie ludzi, którzy cię cenią i kochają.
Co to oznacza? Że z pewnością nie jesteś ani przeciętna, ani beznadziejna.
Kompleksy rodzą kreatywność
W latach 70. w USA zapanowała moda na wysoką samoocenę. Powstał nawet Ruch na rzecz Samooceny. Jego członkowie zakładali, że przekonanie o własnej doskonałości to dobry sposób na walkę z kompleksami i gwarancja życiowych sukcesów.
Późniejsze badania dowiodły, że... byli w błędzie. Samo wmawianie sobie, że jesteśmy doskonali, do niczego bowiem nie prowadzi. No, może z wyjątkiem zbyt wygórowanego mniemania o sobie. O wiele zdrowszym i sensowniejszym podejściem jest poznanie swoich słabości (pomogą ci w tym wcześniej zrobione notatki), zgłębienie ich przyczyny i próba rozprawienia się z kompleksami.
Alfred Adler, twórca psychologii indywidualnej, przez wiele lat obserwował swoich pacjentów. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że posiadanie kompleksów... ma swoje plusy! Walcząc ze słabościami, wykazujemy się bowiem większą kreatywnością niż przekonani o swej doskonałości ludzie. Efekt? Nie tylko rozwiązujemy gnębiące nas problemy, ale też naprawdę stajemy się wspaniali i zwiększamy swoje szanse na życiowy sukces.
Tajna broń
Kompleksy mogą być mniejszego lub większego kalibru. Do każdego z nich trzeba więc dobrać właściwy rodzaj broni. Oto podstawowy arsenał.
► Babskie sztuczki
Prawie każda kobieta ma jakieś pretensje do swojego wyglądu. O dziwo, by poprawić sobie samopoczucie, wystarczy... zrobić się na bóstwo. Zwykle stosujemy ten manerw przed wielkim wyjściem. Hm... Może warto częściej? Subtelny makijaż każdą twarz czyni piękniejszą. Na tym jednak nie koniec. By stać się atrakcyjną kobietą, warto zadbać także o inne szczegóły:
* ładna bielizna – gdy masz ją na sobie (nawet jeśli nie zanosi się na rozbieraną randkę!), czujesz się seksowna i pewniejsza siebie;
* ubrania – już same zakupy poprawiają nastrój. Aby go sobie potem nie zepsuć, postaraj się jednak nie wybierać rzeczy, które będą odzwierciedleniem twojej dotychczasowej szafy, tzn. wyłącznie praktyczne, nudne i maskujące niczym wojskowe namioty;
* dieta – kojarzy się nam zazwyczaj z ograniczeniami. Błąd! Aby zrzucić parę kilo, wystarczy czasem tylko lekko zmodyfikować dotychczasowe przyzwyczajenia;
* włosy – wizyta u fryzjera to namiastka spa. Fakt, że ktoś stara się uczynić cię piękną i poświęca ci całą swoją uwagę, działa niczym terapia.
► Piękny umysł
Większość z nas słyszała mało subtelne, ale jakże trafne powiedzenie: każda potwora znajdzie swego amatora. Co więcej, zasada ta często przekłada się na życie. Gdy się dobrze rozejrzysz, zauważysz, że wokół jest mnóstwo par lub przyjaciół, którzy – delikatnie mówiąc – nie należą do tej samej urodowej ligi. Dlaczego? To proste: piękno (tak jak i gust) jest rzeczą względną – nie ma sensu wypłakiwać się w poduszkę, bo się komuś nie spodobałaś. Ciebie przecież także nie wszyscy zwalają swym urokiem z nóg. Poza tym o atrakcyjności w dużej mierze decyduje wnętrze – ludzie serdeczni, potrafiący słuchać innych i uśmiechnięci są o wiele bardziej pociągający niż zgrabne, ale bezduszne manekiny.
Nie potrafisz brylować w towarzystwie? Idź za radą Elżbiety Bennet – bohaterki słynnego romansu "Duma i uprzedzenie". W jednej z rozmów z pozornie aroganckim panem Darcym stwierdziła, że każdy może nauczyć się rozmawiać z ludźmi. By sztukę tę opanować do perfekcji, trzeba jednak... ćwiczyć! Jak to zrobić? Doskonałym ćwiczeniem jest np. wymiana myśli na internetowym blogu i trenowanie ripost na czacie.
Można pokochać swoje słabości
Gdy Cindy Crawford zgłosiła się do agencji modelek, spece od kreowania wizerunku kazali jej usunąć pieprzyk. Cindy się na to nie zgodziła. Przeciwnie, uczyniła ze znamienia swój atut.
Historia ta jest najlepszym przykładem na to, że z pewnymi niedoskonałościami nie tylko nie ma sensu walczyć, ale nawet warto je eksponować. Wyróżnianie się z tłumu nie jest bowiem wadą, to świadectwo tego, że jest się kimś.
Podkreśl atuty
Ostatnio coraz większą popularnością cieszą się programy z serii "Jak dobrze wyglądać nago" (ponoć ma powstać nawet ich polska wersja). Bohaterkami takich produkcji są przeciętne kobiety. Pod okiem fachowców zmieniają się jednak w piękności.
► Tworzenie wizerunku
Czy wiesz, że chude dziewczyny świetnie wyglądają w modnych obecnie tunikach? Dla odmiany panie o obfitych kształtach mogą teraz kupić mnóstwo bluzeczek z dekoltem w kopertę – duży biust wygląda w nich bosko. Nie do ciuszków jednak sprawa się sprowadza, lecz do tego, jak się je nosi. Aby poczuć się w pełni wartościową, fantastyczną kobietą, trzeba nabrać odwagi i polubić samą siebie. Potem z dumnie podniesioną głową i uśmiechem można kroczyć przez życie. Nie zapominając przy tym, że z tolerancją warto patrzeć nie tylko na własne, ale też na cudze kompleksy.
Co gryzie piękne kobiety?
Nic, co ludzkie, nie jest nam obce. Reguła ta sprawdza się także w przypadku kompleksów. Mają je bowiem nawet ideały.
• Marilyn Monroe do tej pory uznawana jest za seksbombę, mimo że nosiła rozmiar 42!
• Z kolei największym przekleństwem Catherine Deneuve stało się przeświadczenie, że musi sprostać stawianym jej wymaganiom i być zawsze piękna. To trudne. Latka przecież lecą (Catherine skończyła już 60 lat!). Poza tym każdy ma czasem ochotę pochodzić w dresach...
• Ilona Felicjańska wstydziła się swojego wzrostu (w szkole była wyższa od wszystkich kolegów!). Między innymi dlatego znalazła zawód, w którym trzeba mieć minimum 170 centymetrów.
• Julia Roberts, czyli "Pretty Woman", zawsze uważała, że ma za duże usta. Ale to właśnie dzięki wyjątkowo szerokiemu uśmiechowi zrobiła światową karierę.
• Kate Beckinsale twierdzi, że ma za mały biust i za duże stopy. Cóż... Ani jedno, ani drugie nie przeszkodziło jej wyglądać seksownie w takich produkcjach, jak np. "Igraszki losu" czy "Pearl Harbor".
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!