Relaks od pierwszego wejrzenia

Proponuję, żeby wszyscy szczęśliwi posiadacze Fabii Monnari organizowali wernisaże. I zapraszali na nie znajomych, nieznajomych, sąsiadów, słowem kogo się da, żeby ludzie choć trochę sztuki liznęli.
/ 24.09.2007 10:37
Wiadomo przecież, że przeciętny Polak ani książek nie czyta, ani do teatru nie chodzi, to niech chociaż się zrelaksuje patrząc na piękny samochód. A właściciel Fabii Monnari mógłby dodatkowo robić za terapeutę. – Uwaga, bierzemy głęboki oddech i patrzymy w prawo. I jeszcze raz, głęboki oddech, i patrzymy na Fabię Monnari. Czujemy, jak ogarnia nas błogi spokój.

Dlaczego wolny czas stał się dla niektórych pojęciem abstrakcyjnym?
Dlaczego zamiast udać się na masaż szarfami indyjskimi do najbliższego nam spa, zawsze coś musimy? Takie czasy, powiecie. Praca, dom, dzieci, obowiązki. Jasne. Wszystko rozumiem. Pytanie, gdzie w tym wszystkim jest jakaś równowaga? Po co nam joga, marokański zen i amerykański jogging, skoro my i tak wolimy spędzać czas w pracy? Dlatego wzywam wszystkich zapracowanych, żyjących w świecie pinów, nipów, pitów i bardzo ważnych spotkań, by byli trochę niepoważni. I choć na chwilę, dla własnego zdrowia psychicznego, stali się KIDULTAMI, czyli dorosłymi dziećmi, które nie rezygnują z gadżetów, maskotek i zabawek. Kidultami, którzy uwielbiają zabawę w każdej postaci. Kolekcjonują urban toys, czyli małe figurki autorstwa znanych projektantów. Kidultami, którzy, mówiąc krótko, bawią się wszystkim, czym się da. Nawet samochodami. Samochód przecież jest jednym z najstarszych gadżetów, jakie zna ludzkość. Co prawda, o wielkich gabarytach, ale nie od dziś wiadomo, że duże jest piękne. I nie od dziś wiadomo, że duży gadżet to więcej przyjemności. Tylko pomyślcie, ile można zrobić z takim wielkim gadżetem na czterech kółkach? W wolnym czasie można pojechać w nieznane. Albo znane, w zależności od upodobań. Samochód może też dostarczyć niezapomnianych wrażeń estetycznych. Może być jak wizyta w galerii sztuki nowoczesnej. Bez kupowania biletu. Bez tłoczenia się w grupie snobów, którzy udają, że się znają na sztuce. Po prostu wystarczy nabyć piękny dla oka samochód i... delektować się nim.

Oczywiście, auto musi odpowiadać naszym standardom piękna.
Niepowtarzalna sylwetka to nie wszystko. Samochód powinien mieć jeszcze coś więcej. Jak na przykład taka Fabia Monnari, która oprócz niezłej linii, ma jeszcze piękne, trochę mistyczne wzory. Coś w sam raz dla kidulta. Bo i jest się czym pochwalić, i pobawić. I co najważniejsze, już od samego patrzenia można się zrelaksować. Pomyślcie tylko, co by się działo, gdyby całe nasze społeczeństwo jeździło Fabią Monnari. Wszyscy byliby zrelaksowani, uśmiechnięci i uprzejmi (badania socjologiczne potwierdzają, że człowiek szczęśliwy to człowiek miły i wyrozumiały dla otoczenia). Wyobraźmy sobie taką rozmowę po stłuczce:
– Nie, nie, to nie jest pana wina. To ja nie wyhamowałem.
– Ależ skąd, to przecież ja się zatrzymałem bez ostrzeżenia.
No. Fajnie jest pomarzyć. Ale bądźmy realistami. Społeczeństwo, jakie było, takie będzie. Jedynie ci, którzy kupili Fabię Monnari, staną się inni. Lepsi, bardziej uprzejmi, zadowoleni z życia. A jakby jeszcze było mało, to przyczynią się do podniesienia poziomu kultury na jezdni. Bo zrelaksowany posiadacz Fabii Monnari zawsze będzie miły dla innych kierowców. I w ten sposób będzie wysyłał w Polskę swój ESD, tzn. Eksperymentalny Sygnał Dobra. Na pewno na część ludzi to zadziała, a na innych nie. Takie życie.

A wracając jeszcze do wrażeń estetycznych Fabii Monnari, to proponuję, żeby jej szczęśliwi posiadacze organizowali wernisaże. I zapraszali na nie znajomych, nieznajomych, sąsiadów, słowem kogo się da, żeby ludzie choć trochę sztuki liznęli. Wiadomo, że przeciętny Polak ani książek nie czyta, ani do teatru nie chodzi, to niech chociaż się zrelaksuje patrząc na piękny samochód. A właściciel Fabii Monnari mógłby dodatkowo robić za terapeutę. – Uwaga, bierzemy głęboki oddech i patrzymy w prawo. I jeszcze raz, głęboki oddech, i patrzymy na Fabię Monnari. Czujemy, jak ogarnia nas błogi spokój.
– Dobra, wiem. To już trochę jak Kaszpirowski, ale wiecie o co chodzi? Idąc krok dalej, można by urządzać zjazdy miłośników Fabii Monnari. Już widzę te entuzjastyczne relacje krytyków sztuki w prasie: – Opartowskie motywy inspirowane stylem guru epoki Dawida Hicksa pojawiły się na masce Fabii Monnari. Ta nieco nonszalancka tendencja to zabawa stylem etno i retro jednocześnie. Zapowiada się nam prawdziwa hegemonia deseni.
– Uff. Wszystko pięknie, a tu przecież chodzi tylko i wyłącznie o relaks. I o człowieka, który przepracowany, przemęczony, niewyspany, ma się zrelaksować, patrząc na swój samochód. Nie samą sztuką człowiek żyje, chciałoby się rzec. Ba. Kiedy jesteśmy zmęczeni, nic nas nie interesuje oprócz własnego wypoczynku. Śmiem więc twierdzić, że Fabia Monnari może poważnie zredukować choroby wywołane stresem. Może pozbawić pracy całe rzesze psychologów, terapeutów, wszelkich guru od technik relaksacji. Bo będą oni po prostu niepotrzebni. Wystarczy, że – jak jesteś w stresie i nie masz czasu na nic – kupisz sobie Fabię Monnari, i wszystkie problemy miną jak ręką odjął. A jak kogoś wyprowadzimy z równowagi naszym stoickim spokojem i brakiem nerwowości, to na pytanie, skąd myśmy się urwali, odpowiemy: - Prosto z salonu Skody, gdzie kupiłem Fabię Monnari. Ot co.

Więcej na stronie: www.fabiamonnari.pl

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA