Skóra u psychiatry

Skóra u psychiatry
Jest rewolucją w podejściu do leczenia trudnych chorób dermatologicznych.
/ 15.04.2008 14:40
Skóra u psychiatry
Psychodermatologia daje nadzieję osobom z łuszczycą, atopowym zapaleniem skóry, pokrzywką. W Polsce znajdziesz już miejsca, w których dermatolog współpracuje z psychologiem i psychiatrą.

Kinga (prawniczka, 33 lata) od kilku lat prowadziła walkę z czerwonymi plamami na nogach. Leczyła się u różnych dermatologów, jednak nic nie przynosiło zdecydowanej poprawy. Kłopot zwykle znikał, kiedy Kinga wyjeżdżała na wakacje. Wtedy porzucała swój biurowy kostiumik i chodziła w lekkich sukienkach. Ale kiedy znowu trzeba było wrócić do pracy i codziennych zajęć, stany zapalne pojawiały się na nowo. Myślała, że powodem jest uczulenie na jakiś rodzaj włókna w rajstopach lub spodniach. Zrobiła eksperyment – na wakacje pojechała zimą. Była zaskoczona – mimo że ubierała się ciepło, tak jak do pracy, plamy zniknęły! To był moment, w którym zrozumiała, że jej kłopoty mogą wynikać ze stresu.

Biochemia emocji
Dermatolodzy potwierdzają, że jest grupa schorzeń, których symptomy nasilają się pod wpływem silnego albo przedłużającego się stresu. Zwykle mimo stosowania różnych preparatów łagodzących i lekarstw objawy nie cofają się. Dotyczy to m.in. łuszczycy, trądziku, atopowego zapalenia skóry, ale też przewlekłych stanów zapalnych skóry o niewyjaśnionej przyczynie. Najczęściej nie są one niebezpieczne dla zdrowia, ale bardzo uciążliwe, bo pieką, swędzą, zawstydzają. – Nie od dziś wiadomo, że stres może wywoływać nie tylko ból głowy czy rozstrój żołądka, ale też egzemy i inne choroby skórne. Pod wpływem stresu zaostrzają się też objawy trądziku – twierdzi Howard Fein, dermatolog z Harbour-UCLA Medical Center w Los Angeles. Okazuje się, że nasz mózg, układ odpornościowy oraz skóra mówią tym samym językiem. W czasie długotrwałego stresu dochodzi do wyczerpania rezerw sił organizmu, w skutek tego zaś tracimy równowagę psychofizyczną. Powstają wtedy dysfunkcje różnych układów, w tym hormonalnego i nerwowego. W przedłużającej się nerwowej sytuacji podnosi się u nas pozom hormonów takich jak kortyzol i adrenalina, które pobudzają produkcję łoju i hamują proces odbudowy naskórka. Dochodzi wówczas do uszkodzenia naturalnej bariery ochronnej skóry. W takiej właśnie sytuacji staje się ona bardziej podatna na wpływ alergenów, czynników chemicznych, a także mechanicznych. W tak sprzyjających warunkach, niestety, nasilają się wszystkie dermatozy (choroby skóry).

Uczucia kontra skóra
Obserwacje prowadzone w Klinice Dermatologii, Wenerologii i Alergologii we Wrocławiu znajdują potwierdzenie w badaniach światowych – u blisko 75 proc. pacjentów choroby skóry nasilają się w okresach stresu emocjonalnego. Nasza psychika, broniąc się przed cierpieniem czy uczuciami, którym zwyczajnie nie chcemy ulegać, kieruje agresję w stronę skóry. U takich pacjentów proces leczenia wymaga współdziałania dermatologa i psychologa lub psychiatry. Podczas konsultacji najczęściej udaje się zdiagnozować właściwą przyczynę: podwyższony poziom lęku, obniżone poczucie własnej wartości, nieumiejętność radzenia sobie z frustracją. Lista zaburzeń, którymi zajmuje się psychodermatologia, jest długa. Do najczęściej spotykanych należą: atopowe zapalanie skóry, łuszczyca, trądzik, łysienie plackowate, nadmierna potliwość, nawykowe obgryzanie paznokci itp. Lekarze takim właśnie pacjentom coraz częściej oprócz konwencjonalnej terapii zalecają także techniki relaksacji i radzenia sobie z przewlekłym stresem, a czasem nawet wizytę u psychiatry.

Konflikty z dzieciństwa
W Polsce nadal istnieje niewiele placówek dermatologicznych, które współpracują z psychologiem lub psychiatrą. Jednym z prekursorów rozwoju psychodermatologii w Polsce jest profesor Jacek Szepietowski z Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii we Wrocławiu. Kilka gabinetów w Warszawie i we Wrocławiu odsyła swoich pacjentów na konsultację z psychologiem oraz psychiatrą. O tych placówkach pacjenci dowiadują się najczęściej tzw. pocztą pantoflową albo dzięki forom dyskusyjnym w Internecie. Na czatach ludzie o podobnych schorzeniach żywo dyskutują, wymieniając się poradami i adresami sprawdzonych dermatologów. Tak właśnie było z Agatą (25 lat, studentka), która od dzieciństwa chorowała na atopowe zapalenie skóry. Kiedy poszła na studia, swędzące zmiany stały się dla niej poważnym problemem. Choroba nasiliła się do tego stopnia, że Agata musiała przerwać naukę. Wszystko zmieniło się, kiedy w Internecie trafiła na informację na temat psychologicznego podłoża chorób skórnych. Istnieje hipoteza, że nieuświadomione psychiczne odrzucenie dziecka przez matkę może mieć wpływ na rozwój atopowego zapalenia skóry. – Kiedy to przeczytałam, poczułam się jak porażona piorunem. Wszystko pasowało do układanki mojego życia. Teraz leczę się nie tylko u dermatologa, ale również u psychologa. No i wróciłam na studia – opowiada Agata.

Żaden problem!
Historia Marty (30 lat, dziennikarka) jest podobna. Dziewczyna na pierwszy rzut oka wydaje się zadowolona, uśmiechnięta, szczęśliwa... Kłopot w tym, że Marta od zawsze chodzi w zakrywających dekolt golfach albo z długimi rękawami. Ukrywa w ten sposób zmiany łuszczycowe. Dr Daniele Pomey-Ray, dermatolog i psychiatra ze szpitala Saint-Louis w Paryżu, twierdzi, że łuszczyca pojawia się jako odpowiedź organizmu na tłumienie złości. Badając osoby z tą chorobą, zauważono, że odznaczają się lękiem przed oceną społeczną, a także niskim poziomem akceptacji samego siebie. Marta chodzi dziś na terapię grupową prowadzoną pod kierunkiem psychologa. – Oczywiście trafiłam tam dzięki internetowym forom dyskusyjnym. Spotkania podczas terapii pomogły mi nieco odbudować swoje poczucie wartości. Pani psycholog zachęca mnie do otwartego wyrażania swoich emocji. A to jest dla mnie trudne, bo przywykłam być dla wszystkich miła. Teraz wiem, że robiłam to ze zwykłego strachu. Od kilku miesięcy objawy łuszczycy są coraz mniej dotkliwe. Chyba dlatego, że tak mocno uwierzyłam, że terapia mi pomoże.
– Warto jednak pamiętać, że takie choroby jak łuszczyca, trądzik i atopowe zapalenie skóry nie są łatwe do wyleczenia. Czasem dopiero współpraca pacjenta z dermatologiem, a także psychologiem (psychiatrą) może przynieść sukces. Proces leczenia trwa co najmniej kilka miesięcy. Jednak dla wielu ludzi jest ostatnią deską ratunku.

Widzą, czego nie ma
Do gabinetu dr Danuty Nowickiej z Wrocławia przyszła kiedyś pacjentka, która twierdziła, że ma na twarzy widoczne przebarwienia. Kiedy zmyła makijaż, okazało się, że jej skóra jest idealnie gładka. – Poprosiłam, aby długopisem obrysowała na twarzy domniemane przebarwienia. Dostała lusterko i chętnie wykonała tę czynność. Tyle że zakreśliła nieistniejące zmiany. Wiedziałam, że kobieta była już u wielu lekarzy. Ale efekt wykonanych zabiegów nigdy jej nie zadowolił. Wysłałam ją do psychiatry, ponieważ miała zaburzony obraz postrzegania siebie. Chorobę tę nazywamy dysmorfofobią. Osoby, które zostały nią dotknięte, skarżą się na głębokie zmarszczki, blizny, a także inne nieistniejące mankamenty urody. Mają subiektywnie poczucie własnej brzydoty. W tego typu sytuacjach niezbędna jest pomoc psychiatry, ponieważ w gabinecie dermatologii estetycznej nikt nie jest w stanie sprostać wyimaginowanym potrzebom pacjenta.

Z trądzikiem do psychiatry?
Przy jakiego typu schorzeniach potrzebna jest pomoc specjalisty chorób psychicznych? Odpowiedź nie jest prosta. Na przykład łysienie plackowate to często efekt traumatycznych przeżyć, np. związanych ze śmiercią bliskiej osoby, rozwodem, separacją. Wtedy niezbędna staje się wizyta u psychiatry. Ale nie tylko. Pomoc psychiatry bywa również niezbędna przy schorzeniach tak banalnych jak trądzik pospolity. Jeśli zmiany chorobowe są rozległe, a przy tym znajdują się w widocznych miejscach, pacjenci często mają poczucie niższości. Tak jak Ola, u której w wieku 30 lat (po rozstaniu z chłopakiem) pojawił się trądzik. Próbowała wielu sposobów leczenia. Kilka wizyt u znanego dermatologa przyniosło poprawę, ale po czterech miesiącach nastąpiła remisja choroby. – Miałam wrażenie, że walczę z wiatrakami. Robiłam chyba wszystko, żeby się wyleczyć. Postawiłam na akupunkturę, medytację, oczyszczanie za pomocą diety. Skutek? Żaden! Wtedy się załamałam. Przestałam wychodzić z domu, pracowałam nocami przy komputerze, spałam w dzień – opowiada. Pomógł jej dopiero psychoterapeuta, który zdiagnozował depresję. – Miałam rozregulowany organizm, dopadały mnie ataki paniki. Dopiero dzięki przepisanym przez psychiatrę antydepresantom stanęłam mocniej na nogi. Nabrałam dystansu do mojej choroby. Zapisałam się na terapię do psychologa, ale znalazłam też dobrego dermatologa. Dopiero ta trójka lekarzy sprawiła, że dziś moja skóra wygląda zdrowo.

Choroby skóry związane ze stresem:
- trądzik
- atopowe zapalenie skóry
- łuszczyca
- łysienie plackowate
- bielactwo
- nadmierna potliwość
- nawykowe obgryzanie paznokci
- przewlekła egzema
- pokrzywka

Gdzie otrzymasz Fachową pomoc?
- Klinika Dermatologii, Wenerologii i Alergologii (Poradnia dermatologiczna)
prof. Eugeniusz Baran ul. Chałubińskiego 1, Wrocław

- Gabinet Dermatologiczny
prof. Jacek Szepietowski ul. Wybrzeże Wyspiańskiego 20, Wrocław

- Gabinet Kosmetyki Lekarskiej
dr n. med. Danuta Nowicka ul. Piłsudskiego 23, Wrocław

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA