Światowy Dzień Pluszowego Misia

miś pluszowy, światowy dzień pluszowego misia fot. sylvii
25 listopada obchodzimy Światowy Dzień Pluszowego Misia. To kolejna okazja by świętować narodziny jednej z najpopularniejszych przytulanek na świecie.
/ 24.11.2008 14:05
miś pluszowy, światowy dzień pluszowego misia fot. sylvii
Światowy Dzień Pluszowego Misia został ustanowiony na część pierwszego pluszaka, który w 2002 roku obchodził setną rocznicę urodzin. W ciągu wieku pluszowy miś stał się jednym z najważniejszych symboli światowej popkultury. Jest bohaterem niezliczonej ilości bajek i książek dla najmłodszych, jego podobizna widnieje na zeszytach, koszulkach, czapkach, a w sklepach z pamiątkami aż roi się od misiowych figurek i gadżetów.
Światowy Dzień Pluszowego Misia przyniesie z pewnością kolejne cenne inicjatywy i przedsięwzięcia, których bohaterami staną się pluszowe niedźwiadki. Warto więc zapoznać się z repertuarem najważniejszych wydarzeń kulturalnych swojej miejscowości.

Uszatek w kraju kwitnącej Wiśni
Pamiętacie rodzimego Misia Uszatka? Rok temu w Japonii wystartowała nasza bajka pod egzotycznym tytułem "Oyasumi kumachan" czyli "Dobranoc Mały Misiu" cieszyła się dużym powodzeniem, a ceny biletów na 80 minutowy kinowy seans sięgały 1800 jenów czyli ponad 40 zł. Mali japończycy mogą także oglądać nowego bohatera w telewizji, na dvd, oraz kupić zabawki przedstawiające bohaterów kreskówki. Misiowi poświęcono też specjalną stronę internetową.

"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość, kiedy jedno płacze,
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie,
ani róże, ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze."


Miłość nie jest chyba nikomu obca. Potrafimy odróżniać zauroczenie od miłości, jesteśmy w stanie obdarować kogoś miłością, umiemy kochać. Są różne rodzaje miłości: miłość do matki/ojca, siostry/brata, córki/syna, babci/dziadka, wreszcie do chłopaka/dziewczyny.
Po czym poznać, że dwojga ludzi łączy miłość? Po pocałunkach? Po uściskach? Po częstych zapewnieniach drugiej strony: "kocham cię, kotku/misiu/kwiatuszku" (niepotrzebne skreślić)? Ale czy skoro ludzie nie wyznają sobie publicznie (bądź niepublicznie) miłości, oznacza to, że się nie kochają? A nie słyszeliście, że zbyt często używane słowo prędzej czy później traci swoją magiczną moc i staje się pospolite, zwykłe, mało przekonujące? Czy nie lepiej więc używać tego słowa rzadziej, ale za to z większą mocą, z większą "pompą"? Co to znaczy "z pompą"? Znaczy to tyle, żeby lepiej zamiast, tak po prostu, powtarzać komuś w kółko, jak to się go kocha/lubi, pokazywać mu to w inny sposób, za każdym razem bardziej wymyślny i romantyczny, starając się o nastrój, jaki towarzyszy tym wyznaniom, bo często o wiele bardziej przemawiają do nas gesty niż słowa.

Dlaczego chłopak na każdym kroku powtarza swojej dziewczynie i usilnie ją przekonuje, że ją kocha i zawsze będzie kochał, a po kilku miesiącach zrywa z nią tłumacząc, że już nic do niej czuje? Czy więc była to miłość? Przecież "miłość to coś, co trwa wiecznie". A może to nie jest prawda? Czy można tak po prostu przestać darzyć miłością kogoś, kogo się mocno kochało przez bardzo długi czas? "Miłość na zabój". Słyszy się czasem takie stwierdzenie, że ktoś kogoś kocha "na zabój". Lecz czy to aby czasem nie są przesadzone słowa? Albo jak ktoś twierdzi, że bez swojego słoneczka/kwiatuszka nie może żyć, że bez niego jest nikim. Urodziliśmy się sami (bez swojej "drugiej połówki" przy boku). Wiadomo, że człowiek dąży do miłości, ale bez przesady. Nie można twierdzić, że ktoś jest naszym sercem, ponieważ serce ma się tylko jedno i swoje, druga osoba może co najwyżej je w jakiś sposób napędzać, "odżywiać", nawet zajmować w nim pewne miejsce, ale nie zastępować! Tak wiele słów rzucamy na wiatr, tak wiele słów bez pokrycia opuszcza nasze serce i poprzez nasze usta trafia do głowy i serca drugiego człowieka. Lecz czy naprawdę jesteśmy w stanie zagwarantować tej osobie wszystko to, o czym wciąż tak gorąco ją zapewniamy?

Miłość nie polega na grze pięknych słów i poddawaniu się czarowi chwili, ale przede wszystkim na dzieleniu z kimś smutków, na wspólnym rozwiązywaniu problemów. Miłość to ciągłe dylematy, nieustanne wybory, które mimo wszystko należy podejmować razem, często drogą kompromisu. Im silniejsze uczucie, tym ostrzejsze kłótnie. Bo przecież od kłótni uciec się nie da, można jedynie przez nie przebrnąć po to, by w końcu znaleźć jakieś rozwiązanie. Znając dobrze swojego partnera, możemy odgadnąć jego intencje, podejść go psychologicznie i dzięki temu wygrać ten bój, jednak czy nie korzystniej w takiej sprzeczce po prostu dojść do kompromisu? To fakt, czasem nie jest to łatwe, szczególnie wtedy, gdy obie strony mają silne charaktery i są nieustępliwe. Lecz czy to ma sens?

Jesteście zakochani? Macie chłopaka/dziewczynę? Potraficie odróżnić miłość od zauroczenia? Jesteście na 100% pewni, że wypowiadacie słowo "kocham" właściwej osobie we właściwym czasie? Macie pewność, że osoba, którą kochacie, także was kocha? Ile razy zostaliście w życiu opuszczeni, porzuceni przez, jak wam się zdawało, miłość waszego życia? Skąd możecie być pewni, że ktoś, z kim jesteście obecnie, też was tak nie zostawi? Nie chcielibyście tego, prawda? Bo przecież nikt nie chce być sam, każdy chce być kochany, doceniany i akceptowany. No właśnie, otóż to. Każdy dąży do znalezienia "drugiej połówki". Ale czy nie za wszelką cenę? Czy na pewno szukanie takie ma sens, czy nie lepiej po prostu poczekać, aż uczucie samo przyjdzie? Tak, wiem, szczęściu trzeba pomagać, trzeba go szukać, bo samo nas nie znajdzie. To macie już tego chłopaka/dziewczynę, jesteście razem, chodzicie ze sobą, kochacie się, nie patrzycie w przyszłość, cieszycie się chwilą. I co dalej? Ile razy jeszcze będziecie zaczynać tę historię od nowa? Jeszcze spotkacie wiele ludzi, wiele razy będziecie się całować, wiele razy się zakochacie. W waszym życiu pojawi się jeszcze niejedna osoba, jeszcze niejednej zaufacie, niejednej wyznacie miłość. Czy z tą miłością u was to też czasem nie jest na wyrost? Nie nadużywacie słowa "kocham"? Nie mówicie go pierwszej lepszej spotkanej w klubie, na czacie czy ulicy osobie? Czy nie jesteśmy za młodzi na takie wielkie słowa? Powiecie, że nie, że was to nie dotyczy, ponieważ jesteście pewni swojego uczucia i tego, co czuje wasz partner, że jesteście dojrzali i wiecie, co robicie. A ile razy wam samym zdarzyło się jak ten ślepiec idący po linie, po prostu zbłądzić, pomylić się i powiedzieć coś, czego tak naprawdę nie jesteście do końca pewni? Ile jest nieudanych związków, które po miesiącu rozpadają się, bo "to była jednak pomyłka"?

Jak to jest z tym "Pluszowym Misiem"? To w końcu miłość jest misiem, czy do misia musi jeszcze dorosnąć?

zamieść na fotoforum fotkę swojego Pluszowego Misia!

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA