Dwie płcie?
Dla badanych bezdyskusyjne jest przekonanie o binarności rodzajowego świata – istnieją tylko dwie płcie, które całkowicie się od siebie różnią.
„No, facet a kobieta to są różni ludzie. Jeden z Marsa, a drugi z Wenus, tak? No niestety, to są... bardzo różni ludzie. Różnią się odpornością fizyczną i wszystkim” (Mieczysław, 69).
Badani zauważają komplementarność obu płci, choć, jeśli się bliżej przyjrzeć, rysuje się obraz płci męskiej jako dominującej, uprzywilejowanej, lepszej, i płci żeńskiej pełniącej wobec niej niejako służalczą funkcję.
„Męskość definiuję jako przeciwieństwo żeńskości. Świat jest komplementarny i moim zdaniem składa się z dwóch elementów. Jak się tak nad tym zastanawiałem, to to się wiąże z kosmologią chrześcijańską. Bóg stworzył niebo i ziemię, światło i ciemność, takie opozycje. Potem, jak już bardzo odszedłem od chrześcijaństwa, to taki idealny, komplementarny układ znalazłem w kosmologii chińskiej – Yin i Jang. Uważam, że jest to obraz jak najbardziej prawdziwy, aczkolwiek ewoluujący. [...] Wszystkie elementy, które wiążą się z tą stroną żeńską, są podlejszego rodzaju: ciemność, choroba, wilgotność, słabość” (Leszek, 44).
Są tylko dwie „klatki”, nie ma przestrzeni poza nimi, trudno sobie wyobrazić, by ktoś nie był ani kobiecy, ani męski (Hopkins 1992: 124, Wilchins 1997). Damian ze zdziwieniem wysłuchuje mojego pytania: czy można uchylać się definicji w kategoriach: męski/kobiecy?
„Nie jest chłopięcy, nie jest kobiecy, nie jest dziewczęcy też... To kim on jest? Wiesz, ponieważ męskość można porównać zawsze z kobiecością i są to zazwyczaj przeciwieństwa, więc jeżeli nie jest to ani jedno, ani drugie, to nie ma możliwości, by było czymś innym” (Damian, 28).
Respondent nie przyjmuje do wiadomości, że niektóre osoby nie chcą zamykania w obszarze tych dwóch konstruktów.
Czym się różni kobieta od mężczyzny?
Ta bipolarność płciowego świata przekłada się na podział cech, atrybutów i zachowań, które są charakterystyczne odpowiednio dla mężczyzn lub kobiet. Stereotypowy, kartezjański podział na sferę uczuć, będącą domeną kobiet, oraz na obszar racjonalności, opanowania, emocjonalnego wycofania, odpowiadającego mężczyznom, znajduje echo w wypowiedziach respondentów.
„Znaczy takie psychiczne [cechy – B.L.], to przede wszystkim niezależność, odwaga, samodzielność, oddzielenie, można powiedzieć, uczuciowości od życia, prawda, że patrzy się na życie tak trzeźwo, na podejmowanie decyzji, jeśli chodzi o męskość, bo moim zdaniem powinien górę brać umysł, nie uczucia. Właśnie kobiecość to powinny brać górę uczucia, jeśli chodzi o męskość, no to przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji, czy życiowych, czy jakichkolwiek, zawsze powinien rozum brać górę” (Filip, 20).
Mężczyzna i męskość nie są tutaj definiowane inaczej aniżeli w głównym dyskursie. Twardość, niezłomność, zaradność, siła oraz odpowiednia fizyczność (budowa ciała) świadczą o męskości.
Zobacz też: Zdrowie mężczyzn w kobiecych czasopismach
Sprostać oczekiwaniom…
Pewien badany zauważa, że jego samoocena i większy komfort, jeśli chodzi o postrzeganie swojej męskości, poprawiły się, gdy zaczął chodzić na siłownię (Filip, 20). Możliwość sprostania kulturowym wyobrażeniom i oczekiwaniom, co do wyglądu męskiego ciała, jest istotnym elementem definiującym. Postrzeganie męskości jest jednak w tym modelu bardziej komplementarne, nie mamy do czynienia jedynie z fetyszyzowaniem określonej korporalności, gdzie pewne fizyczne atrybuty traktuje się jak rekwizyty, służące nie tylko realizowaniu seksualnych pragnień, ale też zapewnianiu sobie społecznej rozpoznawalności (Connell 2005: 156). Męskość jest tutaj postrzegana jako odpowiedni gender, inny niż kobiecy, właściwy tej płci.
„Cechy męskie to zdecydowanie opiekuńczość, odpowiedzialność, coś takiego, czego nie ma we mnie zbyt dużo – wola walki, konkurowanie, to się łączyło również z rywalizacją sportową. [...] Agresja. Tego u siebie nie dostrzegam, ale samce bywają agresywne” (Leszek, 44).
Charakterystyczne jest to, że tej pewności i deklarowanemu komfortowi związanemu z „osadzeniem w męskości”, jej niekwestionowalności, zwykle towarzyszy trudność w podaniu definicji tejże męskości:
„To takie pojęcie ogólne, którego się chyba nie definiuje tak. Więc trudno to określić. To po prostu takie twierdzenie, że się wie, że coś takiego jest, ale się tego nigdy nie tłumaczy. Tu muszę się chwilę zastanowić, żeby coś na ten temat powiedzieć” (Filip, 20).
To oczywiste, że jestem męski!
Karol, który stanowczo twierdził, że czuje się męskim mężczyzną, zapytany, co to dla niego znaczy, miał problemy z odpowiedzią:
[długa pauza] „Może zacznijmy od tego, co nie znaczy... Na pewno nie znaczy dla mnie bycie mężczyzną to, że będę ojcem [pauza]. Hmm... co to znaczy dla mnie, że czuję się mężczyzną... Wiesz co, nie zastanawiałem się nad tym” [uśmiecha się] (Karol, 28).
Większość mężczyzn, w tym homoseksualiści, przyjmują swoją męskość za pewnik, za coś oczywistego. Tymczasem wyjaśnienie wydawać by się mogło tak błahej, czytelnej i jasnej sprawy, przysparza sporo kłopotów. Nie potrafiąc udzielić prostej odpowiedzi, Karol przyznaje się do bezrefleksyjności. Robi to z lekkim wstydem, stąd liczne pauzy i uśmiech na jego twarzy, wyraz zakłopotania. Niby mężczyzna nie powinien kwestionować własnej męskości, zastanawiać się nad nią, ona po prostu jest, odgrywa się, ale z drugiej strony zapytany, powinien znać odpowiedź.
Łatwiej przychodzi respondentom powiedzieć, że męskość jest ważna, że jest atrakcyjna, czasami nawet stwierdzić, że jest się męskim (charakterystyczne dla modelu tradycyjnego), trudniej natomiast wytłumaczyć, czym ta męskość jest. Z tej definicyjnej, werbalnej bezradności rysuje się taki oto obraz męskości: to nadmuchany balon, a my nie rozumiemy zasady jego działania: na czym polega to, że unosi się do góry; nie wiemy, nie rozumiemy, że może być w środku pusty. Wystarczy, że unosi się na horyzoncie, by mówić o nim z przejęciem, choć może nigdy z bliska go nie widzieliśmy, nigdy nim nie lataliśmy, a zasady jego działania nie rozumiemy.
Opozycja wobec męskości
Najczęściej podawane definicje męskości to definicje negatywne. Wymieniane są cechy, które męskimi nie są, opisywane jako kobiece, zniewieściałe.
„Męskość jest zewnętrznym przejawem mojej biologii, mojej fizyczności. I w związku z tym, czym ona się przejawia? Tym, że nie jestem kobietą. Jestem facetem, więc ubieram się jak facet, staram się zachowywać jak facet, staram się – podkreślam – staram się zachowywać jak facet. Nie w sposób miękki, nie w sposób naśladujący tę drugą płeć, czyli staram się nie zachowywać jak typowa kobieta – osoba delikatna, miękka, takim falsecikiem mówiąca. Nie staram się tej drugiej płci naśladować” (Leszek, 44).
Wczytując się w wypowiedź Leszka, można odnieść wrażenie, że męskość nie istnieje, jest pustą przestrzenią, próżnią, jedyne co jest znane, to kobiecość – Inny – sztuczny przedmiot powołany na potrzeby ustanawiania i rehabilitowania męskiej podmiotowości (por. Beauvoir 1972). Przez nią tylko możliwe jest definiowanie siebie jako mężczyzny. Mężczyzna potrzebuje mitu kobiecości, bo tylko w nim jest w stanie się przejrzeć, dostrzec, opisać. Czy bez kobiecości nie byłoby męskości i mężczyzn?
Uwagę zwraca kilkakrotne podkreślane przez respondenta „stara się”, co w kontekście bardzo esencjonalnego podejścia do męskości, jest pewnym nieuświadomionym zgrzytem, rodzajem wyprzedzającego przyszłość usprawiedliwienia, na wypadek gdyby badany został „przyłapany” na niemęskim zachowaniu.
Badani mężczyźni doskonale przeszli płciową socjalizację, przyjmując swoją męskość za coś oczywistego, co nie wymaga rozwinięcia, uzasadnienia, rozmyślań, przy jednoczesnym wypracowaniu narzędzi obronnych, których można użyć, gdyby ktoś próbował podważać ich płciowość, wskazując na homoseksualność. Taki dysonans można zredukować albo przez oddalenie się od męskości (w tym jej przedefiniowanie), albo właśnie przez jej swoistą redundancję, czyli podkreślenie, wysycenie tradycyjnej męskości, tak by wszyscy, a przede wszystkim sam respondent, byli o niej przekonani.
Stwierdzenie, że męskość jest czymś niewytłumaczalnym i że decyduje o niej wrażenie, jest przykładem braku refleksyjnego, analitycznego podejścia do własnej tożsamości płciowej oraz nieświadomości konstrukcyjnego charakteru zinternalizowanych definicji męskości.
„Nie wiem, to jest po prostu wrodzone uczucie. Zawsze czułem się mężczyzną, nawet o tym nie myślałem, nawet tego nie definiowałem. [...] To jest takie pierwsze wrażenie, myślę, że ta ocena jest bardzo automatyczna, to jest nieuświadomione, tego się nie uświadamia, to się po prostu wie, po prostu czuje” (Damian, 28).
Powołanie się na naturalność, wrodzoność, jest zabiegiem pozwalającym utwierdzić swoją męskości, oddalić insynuację, że gejowska męskość to oksymoron. Jest jednocześnie dowodem esencjonalnego podejścia do męskości.
Zobacz też: Mężczyźni coraz częściej narażeni na depresję
Fragment pochodzi z książki „Karuzela z mężczyznami” Katarzyny Wojnickiej i Eweliny Ciaputy (wydawnictwo Impuls, Kraków 2011).
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!