„Emocje ujawnione” – recenzja

"Emocje ujawnione", Paul Ekman, wydawnictwo Sensus
Dziewczyna marszczy brwi. Jest zdenerwowana? Zła? A może zmartwiona? O tym, jakie emocje można odczytać z ludzkiej twarzy, jakie miny sygnalizują określone odczucia i czy można kłamać z wykorzystaniem ruchów mimicznych, pisze w swojej książce „Emocje ujawnione” Paul Ekman, światowej sławy psycholog, pionier badań nad ekspresją mimiczną uczuć.
Marta Słupska / 08.01.2012 17:36
"Emocje ujawnione", Paul Ekman, wydawnictwo Sensus

Emocje decydują o jakości naszego życia – pisze we Wstępie Paul Ekman – (…) Mogą one ocalić nam życie, mogą również powodować prawdziwe szkody. Mogą stymulować nas do działania w sposób, który uznamy za realistyczny i odpowiedni do sytuacji, ale mogą też prowadzić nas do postępowania, którego będziemy późnej bardzo żałować”. Radość, gniew, smutek, zaskoczenie, wstręt, pogarda – wydaje nam się, że potrafimy rozpoznać każdą z tych emocji, wiemy, kiedy się pojawiają i z jaką mimiką wiążą. Czy aby na pewno?

Już we Wstępie Paul Ekman proponuje, by – przed przystąpieniem do lektury – rozwiązać test znajdujący się na końcu książki. Znajdziemy tam kilkanaście fotografii młodej kobiety (córki autora). Zadanie jest, wydawać by się mogło, banalne: należy zidentyfikować emocje pojawiające się na jej twarzy. Zaczynamy, zdjęcie numer jeden. Dziewczyna ma zmrużone oczy i lekko wydęte usta. Jest znudzona. Zaraz, zaraz… A może smutna? Kąciki jej warg jednak nie opadają, a brwi wydają się być zupełnie „płaskie”. Może więc zdegustowana? Zła?... Już przy pierwszych zdjęciach napotykamy więc na trudności: na jednej fotografii dziewczyna patrzy w obiektyw zza przymrużonych oczu, na innym ma zaciśnięte usta, zsunięte brwi, uniesiony kącik ust, zmarszczone czoło… Odczytywanie emocji, gdy nie znamy kontekstu, w którym się pojawiły, nagle okazuje się niezwykle skomplikowane. Jak więc interpretować emocje? Czy we wszystkich kulturach są one odzwierciedlane w postaci tych samych min i zachowań? I czy można kłamać posługując się mimiką twarzy?

Każdy, kto biorąc do ręki książkę Paula Ekmana, spodziewa się nieciekawego i mało odkrywczego poradnika, jest w błędzie. Już bowiem pierwszy jej rozdział rozwiewa wątpliwości: autor poświęcił na swoje badania całe dorosłe życie, a wnioski, które zbierał przez czterdzieści lat, są punktem wyjścia dla wielu rozważań natury neurologiczno-psychologiczno-kulturowej.

Jednym z najciekawszych fragmentów książki są opisy badań prowadzonych w latach 60. na terenie Nowej Gwinei – w wiosce ludu Fore. Czy jej mieszkańcy, nie mający nigdy kontaktu z zachodnią cywilizacją, różnią się od nas w sposobie przekazywania emocji? Czy łatwo zidentyfikować mimikę ich twarzy? Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi, by nie psuć czytelnikowi przyjemności płynącej z czytania książki… Warto jednak zaznaczyć, że „wszyscy doświadczamy takich samych emocji, ale każdy z nas w inny sposób”. Rozróżnienie niektórych z nich jest oczywiste (wyraźna radość czy złość), podczas gdy inne są trudne do uchwycenia – chociażby dlatego, że pojawiają się na twarzy jedynie na ułamek sekundy (np. zaskoczenie). Uleganie emocjom wpisane jest w ludzką naturę, jednak sposób, w jaki je przekazujemy, różni się w zależności od rozmaitych czynników. Jak to możliwe?

Paul Ekman wplata w swoje naukowe teorie opowieści oraz relacje zdarzeń, których był świadkiem. Są one poparciem jego tez lub obrazują to, co udało mu się udowodnić w trakcie badań. Jedna z przytaczanych przez niego historii dotyczy kobiety, która dotarła do australijskiego szpitala z oddalonej o kilka mil wioski. Przyniosła ze sobą chore dziecko, które niestety zmarło. Autor, wraz z lekarzem, postanowili odwieźć ją z nieżywym potomkiem z powrotem do domu. Kobieta całą drogę milczała, trzymając na rękach martwe dziecko. Jej twarz była „bez wyrazu”. Gdy dotarli na miejsce, na widok swoich krewnych wyskoczyła jednak z auta i zaczęła szlochać. Czy to oznacza, że płakała na pokaz? Autor wyjaśnia: „(…) istnieje możliwość, iż nie przeżywamy tak naprawdę udręki, dopóki nie znajdziemy się w obecności ludzi, którzy dzielą z nami naszą stratę. Zdajemy sobie sprawę, co się stało, ale znaczenie tego wydarzenia zostaje wzbogacone, kiedy opowiadamy o tym innym osobom albo widzimy ich reakcję na naszą stratę”. Potrafimy więc stłumić nasze emocje i wybuchnąć dopiero w określonym momencie. Czy zatem potrafimy celowo wprowadzać innych w błąd za pomocą mimiki? Jak odczytać mikroekspresje, które pojawiają się na ludzkich twarzach? Czy umiemy je kontrolować?

Książka, wzbogacona fotografiami przedstawiającymi rozmaite emocje wypisane na twarzach ludu Fore, znanych polityków i osób prywatnych, wzbogacają ją i pozwalają na dokładne zbadanie tez forsowanych przez autora.

Dlaczego warto przeczytać „Emocje ujawnione”? To trudne pytanie. Sadzę, że książka zainteresuje osoby zaciekawione zarówno medycznym, jak i kulturowym kontekstem życia człowieka. Tych, którzy lubują się w lekturach psychologicznych, a także obserwatorów życia codziennego. Kto wie, może dzięki niej dowiedzą się także czegoś więcej o sobie?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA