Badanie, o wiele mówiącej nazwie „Birthplace” (Miejsce urodzenia), miało za zadanie porównać bezpieczeństwo porodu w różnych warunkach tj. w domu, samodzielnym oddziale położniczym dowodzonym przez położne, na oddziale położniczym będącym częścią szpitala i również kierowanym przez położne i wreszcie na oddziale kierowanym przez lekarzy. Warto przy tym zaznaczyć, że u wszystkich kobiet biorących udział w badaniu, ciąża przebiegała prawidłowo, bez żadnych znanych czynników ryzyka.
Dane opublikowane przez badaczy prezentują się następująco:
Powikłania przy pierwszym porodzie (na 1000 porodów)
- Samodzielny oddział kierowany przez położne 4,5
- Oddział kierowany przez położne będący częścią szpitala 4,7
- Oddział szpitalny kierowany przez lekarzy 5,3
- Dom 9,3
„Ryzyko powikłań u kobiet planujących swój pierwszy poród w domu jest znacznie większe niż w innych przypadkach, nie stwierdziliśmy jednak w tym przypadku różnicy pomiędzy oddziałami położnych i lekarzy.” - komentuje prof. Peter Brocklehurst, główny autor badań.
To jednak nie wszystkie informacje. Badacze podają, że aż w 45% porodu pierwszego dziecka w domu konieczny był transport do szpitala, głównie z powodu powolnego przebiegu porodu, czy potrzeby zastosowania znieczulenia zewnątrzoponowego.
Przy drugiej ciąży statystyki wyglądają jednak całkowicie inaczej. Przede wszystkim ilość powikłań w domu i w szpitalu wyrównuje się. Również ilość transportów z domu do szpitala w trakcie porodu spada do 12%.
Badanie, jak podkreślają lekarze, ma pokazać jak wiele opcji ma rodząca kobieta i ocenić ich bezpieczeństwo zarówno dla matki, jak i dziecka. Więcej informacji można znaleźć w czasopiśmie British Medical Journal.
Zobacz też: Oznaki porodu – jak je rozpoznać?
Źródło: BBC News/ kp
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!