Studenckie nałogi

Studenckie nałogi
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie... głosi tekst piosenki o studenckich perypetiach, bezpośrednio nawiązującej do szlagieru zespołu Czerwony Tulipan. Ale mimo tej świadomości i doświadczeń kolejnych pokoleń, ogromna liczba studentów, w miejsce książek, za najlepszą pomoc naukową uważa różnego rodzaju używki. I to coraz mocniejsze używki.
/ 23.09.2016 13:10
Studenckie nałogi

To tylko kawa

Kofeina jest jednym z najstarszych i najbardziej popularnych dopalaczy stosowanych przez żaków. O ile podczas semestru pije się kawę dla przyjemności, o tyle w sesji leje się przysłowiowymi litrami. Sklepy i kawiarnie przeżywają wówczas istny boom, nakręcany przez kawowych smakoszy.

– Piję jedną do dwóch wieczorem, po prostu żeby nie zasnąć, żeby nie tracić cennego czasu. Materiału jest naprawdę dużo, a zarwane noce odeśpię po egzaminie – przyznaje Magda, studentka dziennikarstwa i stosunków międzynarodowych na UWM w Olsztynie. Istotnie, kofeina obecna w ziarnach kawy działa dwojako. Z jednej strony uspokaja czy wręcz działa antydepresyjnie. Ale z drugiej podnosi tętno i pobudza organizm. Wzmaga aktywność i percepcję, a także krótkotrwale poprawia pamięć. Jak donoszą specjaliści, kawa, w zalecanych proporcjach (maksymalnie 4 filiżanki dziennie) nie jest tak szkodliwa dla organizmu, jak się powszechnie sądzi. Badania naukowe dowodzą, że picie kawy może ograniczyć wystąpienie cukrzycy, marskości wątroby oraz przyspiesza metabolizm

I papierosy

W parze z kawką często idą papierosy. Na temat tego mariażu powstają już nawet filmy, m.in. "Coffee and Cigarettes" Jima Jarmuscha ze znakomitymi kreacjami Iggy’ego Popa i Billa Murray’a. Ale tytoń, w kręgach studenckich, był popularny już od lat 70. Z tą różnicą, że kiedyś był to towar luksusowy. W dzisiejszych czasach, coraz częściej ofiarami nałogu stają się ludzie o słabym charakterze, którzy po prostu nie chcą odstawać od „fajnego” towarzystwa.

Ponadto kontakt z papierosami zaczyna się znacznie wcześniej niż kiedyś.

– Chyba w gimnazjum – wspomina Patryk, student dziennikarstwa UG, swoje pierwsze spotkanie z papierosem. - Na każdej przerwie pół szkoły zbierało się w garażach po drugiej stronie ulicy. Pamiętam, że długo w ogóle o tym nie myślałem, ale gdy kumpela dała mi jednego „dla śmiechu”, to wziąłem. Nie smakował mi, ale dziś wypalam paczkę dziennie.
– Kiedy zaczynałam studia na ASP, palić można było na każdym korytarzu, na każdym piętrze w uczelni - mówi Justyna z Gdańska o początkach nałogu. – Wszędzie stały popielniczki, podobnie jak automaty z kawą, którą większość przecież lubi do dymka. Ale od roku już się nie pali w budynku i myślę, że to dobrze. Nawet dla mnie, choć palę sporo – dodaje.

Czytaj też: Czy palenie wychodzi z mody?

Badania greckich naukowców dowodzą, że dla organizmu bardziej szkodliwe jest równoczesne picie kawy i palenie papierosów, niż gdybyśmy wykonywali te czynności osobno. Wyniki badań wskazują, że dym papierosowy w połączeniu z kofeiną bardzo niekorzystnie wpływa na nasz układ krwionośny – zmniejsza przepływ krwi i elastyczność aorty. W dłuższej perspektywie rzutuje to na kondycję mięśnia sercowego oraz naczyń krwionośnych.

Alkohol 

Zakrapiane alkoholem imprezy to nieodłączna część studenckiej egzystencji. Młodość, wolność, brak ograniczeń i codziennych obowiązków predestynuje młodych ludzi do czerpania z życia tego, co przyjemne.

„Piwko po zajęciach czy między wykładami.  Jutro dopiero na 15.00, więc może wieczorem u mnie?” – to codzienne dylematy ogromnej liczby żaków. Bo to przecież ostatni dzwonek, żeby się wyszaleć. Kluby studenckie wyrastają jak grzyby po deszczu, są praktycznie w każdym akademiku, pod wydziałem, a coraz częściej „studenckimi” nazywają się zwykłe puby w centrum dużych miast. 

– Jestem na czwartym roku, więc mam stosunkowo mało zajęć – przyznaje Dawid, student administracji na UKSW. – Imprezy to normalna sprawa. Trzeba jakoś odreagować. Parę piwek czy jakaś flaszka ze znajomymi to chyba nic złego. Oczywiście w granicach rozsądku. My się spotykamy 1-2 razy w tygodniu. W dzień nie piję, wyrosłem z tego. Mam już trochę lat i jakieś tam obowiązki. Napić się nie jest dla mnie priorytetem, tylko jakąś odskocznią od codzienności – dodaje. 

Ale czy są tak naprawdę jasne granice, w których spożywanie alkoholu jest dopuszczalne? Czy nazwanie kogoś nałogowcem można uzależnić od konkretnej dawki? Dziennej? Tygodniowej? Miesięcznej? 

Narkotyki

Innym przykładem studenckich nałogów są narkotyki. I choć „dragi”, twarde czy miękkie, są wciąż tematem tabu w Polsce, to krążący z ręki do ręki joint na studenckiej prywatce nie zdziwi chyba nikogo. 

– To zależy od ludzi, którzy akurat będą na imprezie. Akurat ze znajomymi lubimy sobie zapalić od czasu do czasu, zwłaszcza na jakiejś imprezie, gdzie można się wyluzować – mówi Krzysiek, student iberystyki z Warszawy. Jednak oprócz osób, dla których popularna „trawka” jest pojedynczym wyskokiem na prywatce, są też tacy, którzy palą znacznie częściej.
Twarde narkotyki mają największe wzięcie podczas sesji. Ciężko przecież nadrobić cały semestr w dwa tygodnie bez żadnego wspomagacza. Wtedy studenci najchętniej sięgają po amfetaminę. To środek psychotropowy, który zwiększa aktywność układu nerwowego, a w konsekwencji całego organizmu. Mówiąc prościej, po zażyciu popularnego „speeda” człowiek jest pobudzony do tego stopnia, że zwyczajnie nie może zasnąć. Amfetamina podnosi ciśnienie krwi, powoduje pobudzenie psychomotoryczne, przyspiesza akcję serca i oddech. Jej działanie utrzymuje się, w zależności od dawki, przez ok. 20 godzin. Zewnętrzne objawy zażycia to wyraźnie rozszerzone źrenice i brak łaknienia, a także niekontrolowany brak śliny w ustach.

Polecamy: Co warto wiedzieć o ekstazy

– W czasie sesji to jest masakra. Wciągają nawet dziewczyny, które normalnie, wiesz, nie mają z tym nic wspólnego. Biorą, żeby zaliczyć jeszcze lepiej, choć bez tego spokojnie dałyby sobie radę – relacjonuje Krzysiek. – Dostać go jest tak łatwo jak trawę, ale to w ogóle dwie różne bajki. „Białe” to czysta chemia. Ale nie znam wiele osób ostro uzależnionych od tego. – dodaje. Na drugi dzień po zażyciu „speeda” następuje tzw. „zjazd” (w różnych regionach nazywany „zejściem”). To stan ogólnego wymęczenia organizmu, któremu towarzyszy ból brzucha, mięśni i głowy – w zależności od dawki. Niektórzy, żeby poczuć się lepiej właśnie na „zjeździe”, zażywają kolejną dawkę, co jest już pierwszym widocznym i poważnym krokiem do całkowitego uzależnienia

Uzależnienia, które zostaje w głowie na całe życie, a do wyjścia z niego potrzebne byłoby… drugie życie...

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA