Szacuje się, że rocznie w Polsce przeprowadza się od 80 do 200 tys. aborcji. Liczby te mogą poszybować w górę na skutek zmian prawnych szykowanych przez rząd – alarmowali eksperci podczas debaty pt. „Można było przed, czy będzie wolno po? Antykoncepcja awaryjna, przerywanie ciąży – czy mamy się czego obawiać?” zorganizowanej w Sejmie RP. Zdaniem prelegentów zakaz sprzedaży „pigułki po” bez recepty to pierwszy krok w kierunku całkowitej delegalizacji prawa do przerwania ciąży oraz w skrajnym przypadku wycofania z Polski środków antykoncepcyjnych. Nowe przepisy mogą zagrozić zdrowiu oraz życiu kobiet, które w wyjątkowych sytuacjach będą zmuszone do korzystania z leków oraz zabiegów medycznych poza legalnym obiegiem.
Debata została zorganizowana przez Koalicję Mam Prawo w ramach konsultacji społecznych prowadzonych w kontekście zmian prawa mających na celu ograniczenie praw kobiet do decydowana o swoim życiu intymnym oraz posiadaniu lub nieposiadaniu dzieci. Wśród uczestników panelu eksperckiego znaleźli się prof. dr hab. n. med. Romuald Dębski, II Klinika Położnictwa i Ginekologii, Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego, prof. Monika Płatek, Instytut Prawa Karnego, Uniwersytet Warszawski, dr n. med. Grzegorz Południewski, ginekolog i położnik, ekspert Koalicji Mam Prawo, Draginja Nadażdin, Dyrektorka Amnesty International Polska, Hanna Samson, psycholożka, dziennikarka, Izabella Łukomska-Pyżalska, businesswoman, prezes Warty Poznań, matka szóstki dzieci, mec. Piotr Schramm, adwokat, Krystyna Kacpura, Dyrektorka Wykonawcza Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Spotkanie poprowadzili Paulina Młynarska i Krzysztof Gojdź.
Zgodnie z obowiązującym prawem zabieg przerwania ciąży jest dopuszczalny w trzech wyjątkowych sytuacjach – kiedy: ciąża jest wynikiem przestępstwa, stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety oraz gdy u płodu stwierdza się ciężkie i nieodwracalne wady.
Polki od niemal roku mogą również legalnie korzystać ze środków antykoncepcji awaryjnej. Tak zwana „pigułka po”, została dopuszczona do sprzedaży na terenie Unii jako lek bez recepty na mocy decyzji Komisji Europejskiej ze stycznia 2015 r. W Polsce, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z kwietnia 2015 r., prawo takie przysługuje osobom, które ukończyły 15. rok życia.
Zdaniem ekspertów zmiany prawa szykowane przez rząd oraz środowiska konserwatywne, mające
na celu całkowitą delegalizację zabiegów przerwania ciąży oraz utrudnienie dostępu do środków antykoncepcji awaryjnej, to zamach na podstawowe prawa człowieka do integralnego decydowania o prokreacji oraz ochronie swojego zdrowia.
Takie podejście rodzi szereg konsekwencji. W skrajnych przypadkach może narażać kobiety na utratę życia. Jak zauważa Hanna Samson, jeśli kobieta z ważnych przyczyn nie chce urodzić dziecka,
to go nie urodzi i na własną rękę będzie szukała sposobu na przerwanie ciąży. Jeżeli państwo nie zapewni jej takiej możliwości w ramach systemu powszechnej opieki zdrowotnej, nastąpi rozwój aborcyjnego podziemia. Warunki przeprowadzanie operacji mogą wówczas odbiegać od standardów szpitalnych, narażając kobiety na poważne konsekwencje zdrowotne.
Dr n. med. Grzegorz Południewski podkreśla, że „dostępność środków antykoncepcji awaryjnej daje szansę młodym dziewczynom, jeśli odbyły niezabezpieczony stosunek, niedopuszczenia do zajścia
w ciążę. Jednak co się stanie jeśli takiej tabletki nie będą praktycznie dostępne? Jak zauważa
dr Południewski „w USA 60% ciąż u dziewczyn w wieku 15-17 kończy się aborcją. Jeśli zatem utrudnimy dostęp do antykoncepcji awaryjnej, doprowadzimy do sytuacji, w której młode kobiety będą zachodziły w nieplanowe ciąże i szukały rozwiązań, kiedy na zapobieganie jest już za późno”.
O absurdalnych zapisach nowej ustawy mówiła również prof. Monika Płatek: „podążając za tą logiką, według której „pigułka po” to środek poronny, musimy być konsekwentni i uznać, że prezerwatywy również powinny być wydawane wyłącznie na receptę. Środki te mają bowiem takie same zadanie – nie dopuścić do zapłonienia, a nie przerwania ciąży. Idąc dalej takim rozumowaniem aborcja powinna być traktowana jako zabójstwo zagrożone karą ośmiu lat pozbawienia wolności, a nie jedynie trzech, jak chcą tego pomysłodawcy projekt ustawy delegalizującej zabiegi przerywania ciąży”.
Zgodnie z projektem ustawy o życiu ludzkim możemy mówić już w momencie połączenia się komórki męskiej i żeńskiej. Tymczasem stworzenie takiej definicji sprzeczne jest nie tylko z całym systemem prawnym, ale także z nauką.
– Ustawodawcy nie mają zielonego pojęcia o biologii. Nie ma bowiem pojęcia dziecka poczętego, a połączenie komórki żeńskiej i męskiej nie jest równoznaczne z pojawieniem się na świecie Jasia Kowalskiego – tłumaczył dr Południewski. – Moment stosunku nie jest równoznaczny z zajściem w ciążę. Ten proces trwa dłużej – od 3 do 10 dni. O ciąży możemy mówić dopiero w momencie zagnieżdżenia zarodka w jamie macicy. Wszelkie działania podejmowane przez kobietę przed tym okresem są działaniami typowo zapobiegawczymi i nie mogą być uznawane za poronne. Przeciwnicy antykoncepcji awaryjnej, nawołując do zakazu sprzedaży „pigułki po”, niezgodnie z prawdą, przypisują jej działanie wczesnoporonne czy aborcyjne, wprowadzając tym samym opinię publiczną w błąd.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia tłumaczy konieczność wycofania „tabletki po” bliżej nieokreślonymi i niezbadanymi ryzykami powikłań. Jak mówi dr Południewski: „Jedynym znanym mi działaniem niepożądanym w tym przypadku jest wystąpienie ciąży”.
Kobiety zyskały możliwość stosowania antykoncepcji po stosunku już w latach 50. ubiegłego wieku, aby w ten sposób zapobiegać zajściu w nieplanowaną ciążę. Tymczasem zmiany legislacyjne planowane przez rząd oraz środowiska konserwatywne cofają nas do średniowiecza, wykluczając m.in. prawo do badań prenatalnych i prawo do wiedzy. Prof. Monika Płatek podkreśla, że wraz z takimi zapisami „znika także fundamentalne prawo człowieka do godności zagwarantowane w konstytucji. Godność człowieka nie ogranicza się do prawa do życia. To także między innymi zdolność do podejmowania samodzielnych decyzji w zakresie własnej seksualności, planowania potomstwa i decydowania o własnym zdrowiu”.
Z kolei Draginja Nadażdin, Dyrektorka Amnesty International Polska alarmuje: „Całkowity zakaz aborcji oznacza zinstytucjonalizowaną przemoc wobec kobiet. Zmuszenie do porodu, nawet w tak skrajnych przypadkach jak ciąża powstała w wyniku gwałtu lub gdy wiadomo, że dziecko nie przeżyje poza łonem matki z uwagi na poważne wady genetyczne, to zgoda na tortury w majestacie prawa. Zmiany, które planuje obecny rząd w tym zakresie, sprawią, że zamiast zbliżać się do krajów UE, zaczniemy być porównywani do Nikaragui czy Salwadoru”.
W Polsce brakuje odpowiedniej edukacji seksualnej. Według wyników badania Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton „Jaka Edukacja”, blisko 14% uczniów nie miało zajęć z wychowania do życia w rodzinie na żadnym poziomie edukacji. Edukacja seksualna jest najmniej dostępna na poziomie ponadgimnazjalnym, czyli w okresie szczególnie ważnym dla młodzieży, ponieważ jest to wiek pierwszych kontaktów seksualnych.
Zdaniem ekspertów to właśnie dostęp do wiedzy w tym zakresie, obok środków antykoncepcyjnych, może w największym wypadku zmniejszyć liczbę nielegalnych terminacji ciąż. Według Pauliny Młynarskiej, dziennikarki, w naszym kraju wciąż edukacja seksualna ma negatywne skojarzenia i traktowana jest jako seksualizacja młodzieży.
Z kolei Krystyna Kacpura, Dyrektorka Wykonawcza Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny jest zdania, że młodzież pozostawiona jest dziś sama sobie, a ich wiedza pochodzi głównie z filmów pornograficznych i Internetu: „To zadanie państwa, aby zapewnić dzieciom odideologizowaną edukację seksualną opartą na faktach naukowych, pozbawioną poglądów religijnych czy światopoglądowych. Jeżeli chcemy uniknąć niechcianych ciąż, a tym samym zabiegów ich przerywania, uczmy młodzież czym są środki antykoncepcyjne oraz zapewnijmy im do nich dostęp. W przeciwnym razie państwo zamiast wspierać obywateli i chronić ich zdrowie, będzie wspierać rozwój aborcyjnego podziemie”.
Zobacz też: Historia aborcji - zdjęcia
Na podstawie materiałów prasowych Koalicji Mam Prawo/mn
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!