Powrót do dzieciństwa
W czasie swojej pracy z ludźmi dostrzegam, ze większość z nas w swoich poszukiwaniach próbuje powrócić do stanu szczęścia. Jeśli przyjrzymy się temu głębiej, widzimy, że to, co się pod tym kryje, to stan spokoju i radości, czyli stan, jaki towarzyszył nam w dzieciństwie. Nieograniczony potencjał myśli, ruchów i działań, który obfitował w radość, śmiech i ciekawość.
Dzieciństwo zazwyczaj kojarzy nam się z beztroską i często zawdzięczamy to temu, że nie musieliśmy być za nic odpowiedzialni. W życiu dorosłym to co innego – rodzina, praca… Trzeba zadbać o to, by w lodówce było coś do zjedzenia, by zapłacić rachunki i być wydajnym w swojej pracy.
Miejmy świadomość, że odpowiedzialność za siebie, rodzinę i pracę nie wyklucza poczucia swobody w ciele. Stres i ciężary, jakie dźwigamy za innych, zawsze odbijają się na naszych ciałach, napięciu mięśni, co prowadzi do różnego rodzaju bólu, a potem trwałych dolegliwości.
Wejrzyj w głąb siebie
Czy masz w ciągu dnia chwilę dla siebie? Taki moment, w którym Twoja uwaga skierowana jest tylko i wyłącznie na Twoje uczucia, odczucia, ciało i myśli? Czy dbasz o to, by nie zamykać swojego funkcjonowania w mechanicznych działaniach? Czy Twoje życie można opisać tak: pobudka rano, wyprawić dzieciaki do szkoły, praca, szybkie zakupy żywnościowe, sprzątanie w domu, spotkanie biznesowe i wszystkie inne działania, które wykonujesz automatycznie, by wreszcie zapaść w upragniony sen (który często okazuje się płytki i nie dający poczucia regeneracji)?
Wielu z nas działa w permanentnym stresie i napięciu i stan ten trwa od tak dawna, że zapomnieliśmy już, że może być inaczej. Często widzę, jak osoby „mocno zapracowane” po pierwszym zabiegu terapii czaszkowo-krzyżowej nie mogą się nadziwić, że czują się tak lekko i swobodnie we własnym ciele, że tak nagle wraca radość i dobre samopoczucie – ot tak po prostu, bez szczególnego powodu.
Powodem tym jest stan rozluźnienia ciała, który jest niezbędny do tego, by utrzymać żywotność i swobodny przepływ energii i płynów ustrojowych.
Dlatego zachęcam do zwrócenia się do swojego ciała, zadbania o jego wyciszenie, by dać sobie poczucie wewnętrznego spokoju, który to jest stanem sprzyjającym kreatywności i podejmowaniu korzystnych dla siebie decyzji.
Zobacz też: Wizualizacja, czyli jak wykorzystać wyobraźnię?
Czym jest wizualizacja?
Metodą, którą może stosować każdy, jest wizualizacja. Na rynku istnieje wiele książek i nagrań, które służą wyciszeniu, synchronizacji półkul mózgowych, rozluźnieniu mięśni. Ważne jest, by wybrać takie, które będzie dla Ciebie dobre (bardzo często głos wydaje się zbyt drażniący lub nudzący). Jeśli masz w swojej okolicy zajęcia z relaksacji, gdzie jest osoba, która Cię poprowadzi– warto skorzystać, by zobaczyć, jak inaczej możesz się czuć. Ale też po to, by nauczyć się metody, którą potem możesz samemu wykorzystać we własnym domu.
Jak wizualizować?
Koniecznym jest wygospodarowanie sobie czasu i przestrzeni. Wyłącz telefon, wybierz czas, w którym nikt z domowników nie będzie Ci przeszkadzał.
Pierwszym etapem jest przyjęcie wygodnej dla siebie pozycji. Według mnie najlepiej jest położyć się, by nie musieć skupiać się na utrzymaniu ciała w konkretnej pozycji i móc pozwolić być ciału bezwładnym.
Ważne jest również, by mieć zamknięte oczy, gdyż pozwala to na spojrzenie do wewnątrz. Sprzyja to również zwiększeniu intensywności doznań i odczuć, jakie mogą pojawić się w czasie wewnętrznej wędrówki.
Kolejnym etapem jest wprowadzenie ciała w stan rozluźnienia. Możesz to zrobić, kierując uwagę wraz z oddechem w konkretne partie ciała (zaczynając od głowy i schodząc w dół aż do koniuszków palców u stóp).
Często w czasie pierwszego etapu rozluźniania ciała można odczuć miejsca, w których występuje napięcie lub jest tzw. blokada. Należy wtedy zatrzymać się przy tym fragmencie ciała i rozluźnić je, wyobrażając sobie konkretnie, jak dana „niewygodna część” wygląda. Jaką ma fakturę, wielkość, kolor, smak, może wydaje dźwięk… I wizualizować sobie jej zmianę.
Na przykład gdy odczuję, że w moim gardle jest kulka, mogę wyobrazić sobie, że rozpuszczam ją promieniami światła albo wkładam do wody lub zamieniam w coś twardego i ścieram na pył, by go potem zdmuchnąć ( tu już rządzi Twoja kreatywność – sam możesz się zdziwić, jak wiele pomysłów i obrazów może Ci przyjść do głowy).
Wykonując skan całego ciała, każdej partii po kolei, przenosisz swoją świadomość, dając tym samym ciału informację, że o nim pamiętasz, że zauważasz, że jest.
Po co?
Wizualizacjami bardzo często można usunąć ból lub napięcie, które towarzyszyło nam przez długi czas. Mam pacjentów, z którymi przy pomocy wizualizacji leczyliśmy sinienie rąk, bóle głowy czy kołatanie serca.
Istnieją również wizualizacje o charakterze „podróży w głąb siebie”, w czasie których można skontaktować się z własną podświadomością i odkryć bardzo ciekawe myśli i uczucia, które mimowolnie zostały spychane i uniemożliwiały np. realizację marzenia/celu, bowiem jego osiągnięcie było sprzeczne z przekonaniem, którego nie jesteśmy świadomi.
W czasie tych 20-30 minut rozluźnienia przypominasz ciału, że może funkcjonować inaczej, dajesz powrócić mięśniom i tkance łącznej do stanu, który sprzyja regeneracji, a nie destrukcji – poprzez ciągłe napięcie. Rozluźnienie to pozwala na przepływ, co powoduje, że wraca promienność i dobre samopoczucie.
Stan, w którym kierujesz swoją uwagę na ciało i dajesz odpocząć mentalowi (umysłowi), również wpływa na znaczną poprawę zdrowia i koncentracji. Poprawia się nie tylko nastrój, ale też wygląd skóry. Zazwyczaj najpierw zmianę widać w oczach, bowiem powraca do nich blask i szklistość. A jak wiemy, oczy są zwierciadłem duszy. Dbając o siebie, nie zapominajmy o tym, że jesteśmy całością.
Z całego serca polecam 20-30 minutowe wizualizacje. Wykonywane dwa razy w tygodniu zwiększają komfort bycia, poprawiają jakość oddechu, a co za tym idzie wpływają na znaczną poprawę samopoczucia.
Zobacz też: Czy pozytywne myślenie może mieć "efekt placebo"?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!