Na miejscu Wiktorii…

Na miejscu Wiktorii
Jedna noc na wieczorku panieńskim koleżanki, zmieniła całe życie Wiktorii. Czy będzie miała odwagę wyznać prawdę, czy zabierze tajemnicę do grobu.
/ 28.05.2010 13:32
Na miejscu Wiktorii
To kłamstwo ciąży jej od samego początku. Właśnie się zakochała w Arturze. Poznali się na jakimś pracowniczym kursie. Wystąpił tam w charakterze jednego z prowadzących zajęcia. Wiktoria patrzyła na niego jak urzeczona.  Nie miała tylko pojęcia, o czym mówi. Potrafiła natomiast określić jego kolor oczu, kształt rąk, uśmiech i kolor włosów. Na kartce notowała zdania, które do niego wypowie, gdy już się lepiej poznają. Jeszcze nie wiedziała, jak i kiedy to się stanie, ale już snuła plany na przyszłość. Artur też od czasu do czasu na nią zerkał. Po zajęciach podszedł i zapytał:
- Czy zje pani ze mną kolację. Bardzo mi na tym zależy.
- Jeśli panu zależy, to nie mam wyjścia – odpowiedziała buńczucznie.
Uśmiechnął się, zaproponował godzinę i miejsce, po czym odszedł bardzo z siebie zadowolony. Spotkali się jeszcze tego wieczoru. Na wstępie zapytał, co tak skrzętnie notowała. Powiedziała zupełnie szczerze, że pisała głównie zdania, które do niego wypowie, gdy nareszcie się spotkają. Chyba mu się spodobała szczerość Wiktorii, bo serdecznie się roześmiał i powiedział, że on także myślał o tym, że są dla siebie stworzeni.

Do domu wracali już razem szczęśliwi, że mieszkają w tym samym mieście i dzięki temu będzie im do siebie bliżej.
Codziennie od powrotu przyjeżdżał pod jej dom i zawoził ją do pracy. Po pracy czekał już w samochodzie. Był zakochany, podobnie zresztą jak Wiktoria, dla której już nic się nie liczyło.
Któregoś dnia powiedziała, że koleżanka urządza wieczór panieński i będzie musiała pójść.
- Oczywiście kochanie. To chyba normalne, my także już niedługo powinniśmy o takim wieczorze porozmawiać. Tak bardzo bym chciał, abyśmy nareszcie byli razem. W dzień i w nocy.
Ona jednak nie miała ochoty na ten wieczór, męczyło ją jakieś dziwne przeczucie, bała się tego wyjścia. Powiedziała nawet o tym Arturowi. Znowu się roześmiał.
Spotkanie odbyło się w domu jednej z koleżanek. Był alkohol, byli mężczyźni, była dość swobodna zabawa, w której bez skrępowania brała udział przyszła panna młoda. Wiktoria jako osoba zupełnie nietrunkowa po kilku kieliszkach dziwnie się poczuła. Poddała się tej dosyć wyuzdanej, bo w każdym kącie jakaś przypadkowa para zwyczajnie i bez skrępowania się kochała, zabawie. Rano wytrzeźwiała i z przerażeniem popatrzyła na swego partnera. Milczał. Ona też nie powiedziała słowa. Ubrała się i poszła do domu.
Była wściekła na siebie, wstydziła się swego zachowania. Bez przerwy powtarzała: Jak mogłam mu to zrobić. Nie miała jednak odwagi, by przyznać się do zdrady Arturowi. Nie umiała mu jednak spojrzeć w oczy. Gdy wreszcie zapytał, co się stało, skłamała, że czuje się ostatnio kiepsko, a poza tym ma trochę problemów w pracy.

Po kilku tygodniach z przerażeniem stwierdziła, że chyba jest w ciąży. Wynik testu tylko potwierdził jej obawy.
- To już koniec. Tak bardzo go kocham i wszystko zepsułam – myślała gorączkowo.
Gdy Artur zjawił się wieczorem, była zapłakana. Wiedziała, że to koniec. Przytulił ją do siebie i powiedział.
- Powiedz mi kochanie, co się stało, musimy sobie wszystko mówić, będzie nam łatwiej.
Zaczęła coś tłumaczyć o odejściu, mówiła, że nigdy nie chciała go zawieść, przepraszała. W końcu wydusiła z siebie. Jestem w ciąży.
- To cudowne. Jakże ja jestem szczęśliwy. Nareszcie się pobierzemy.
Został na noc. Gdy rano postanowiłam mu wreszcie powiedzieć, zaczął mnie całować, cieszył się jak mały chłopiec. Wiktoria zaś milczała. Z jednej strony czuła się winna, z drugiej nie chciała zrezygnować z tej miłości. Kochała Artura nieprzytomnie i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Z nim też sobie nie wyobrażała, bo wiedziała, że ta tajemnica na pewno kiedyś się wyda. Mimo to milczała.
Już nazajutrz Artur zaczął załatwiać formalności związane ze ślubem. Kilka tygodni później była już jego żoną, a sześć miesięcy później na świat przyszła Helena. Imię wybrał Artur.
- Jest piękna jak mama – powtarzał bez przerwy. – Inne imię do niej nie pasuje.
Nie odstępował dziecka na krok. Przewijał, chodził na spacery, tulił do siebie i snuł plany na przyszłość. Wiktoria natomiast cierpiała.

Zamknęła się w sobie, przestała się spotykać ze znajomymi, niechętnie bawiła się z córką.

- To minie – mówił Artur. – To tylko szok poporodowy. Odpoczniesz i będzie dobrze. Później pojedziemy na długi urlop. Ja zajmę się mała, a ty spróbujesz dojść do siebie. Próbowała, ale wspomnienie tamtej nocy nie dawało jej spokoju. Na odwagę powiedzenia mężowi prawdy jednak się nie zdobyła.
Niedawno Helenka poszła pierwszy raz do przedszkola, Wiktoria wróciła do pracy. Artur w dalszym ciągu jest na każde zawołanie swojej małej księżniczki. Marzy mu się jednak drugie dziecko. Postanowił na ten temat porozmawiać z Wiktorią. Na propozycję zostania po raz drugi mamą, rozpłakała się i powiedziała: - Muszę ci się do czegoś przyznać.
Obsypał ją pocałunkami i nie dał dojść do słowa. Znowu nie zdradziła swojej tajemnicy. Ale czy powinna?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA