Ta woda nie jest magiczna – zawiera po prostu ważne składniki i jest niezwykle czysta. Skąd się bierze?
Woda z polskiego wybrzeża
Może jeszcze o tym nie wiecie, ale gdańska spółka Global Health Department wydobywa wodę artezyjską ze źródła nieopodal Kołobrzegu i sprzedaje ją pod nazwą Sport Sense. Wszystkim, którzy nie wiedzą, czym jest taka woda, śpieszymy z tłumaczeniem: to woda podziemna, która występuje pod ciśnieniem hydrostatycznym – dzięki izolacji jest mniej zanieczyszczona niż na przykład wody gruntowe.
Ta, którą odkryto w Polsce, ma niemal cztery razy więcej minerałów od innych wód mineralnych. I chociaż w naszym kraju jeszcze mało kto o niej słyszał, zyskuje coraz większą popularność. Można ją kupić przez internet, a także m.in. w wybranych aptekach i siłowniach.
Dlaczego warto po nią sięgać? Specjaliści utrzymują, że Sport Sense to bogactwo m.in. jodu i selenu, selen zaś to składnik, który trudno pozyskać z pożywienia, a jest ważnym elementem warunkującym pracę tarczycy. Z tego względu poleca się ją do picia chorym na Hashimoto. Już 1,5 litra wody spod Kołobrzegu zapewnia 33% średniego zapotrzebowania na ten właśnie składnik.
Dzięki zawartości wielu minerałów, poza wymienionymi także chloru, wapnia i magnezu, woda szybko się wchłania i nawadnia.
Woda artezyjska jest też dobrym wyborem dla sportowców, gdyż jest wodą alkaiczną i wchłania się lepiej niż napoje izotoniczne.
Koszt za jedną butelkę to 6 zł. Myślicie, że warto spróbować?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!