Biolog z GRC opracował tę metodę z myślą o pacjentach, których objawy chorobowe są nieswoiste i uniemożliwiają postawienie jednoznacznej diagnozy bez specjalistycznych badań. Pomiędzy akcją ratowania życia przez ratowników medycznych a przewiezieniem pacjenta do szpitala i wykonaniem mu potrzebnych badań zwykle upływa kilka godzin. Aby skrócić ten czas oczekiwania, Jason Castle opracował metodę diagnozowana z użyciem mikropęcherzyków, czyli wypełnionymi gazem drobinkami rozmiaru czerwonych krwinek. Mogą być one wprowadzone poprzez krwiobieg i odbijać fale dźwiękowe pomagając wyostrzyć ziarniste obrazy ultrasonografu.
– Są dokładnie tym, na co wyglądają – małymi pęcherzykami z bardzo gęstym gazem pełniącym rolę czynnika wprowadzającego kontrast – tłumaczy Castle. I dodaje: – Wstrzyknięcie mikropęcherzyków daje wrażenie, jak gdyby ktoś nagle zapalił w sercu światło.
Jason Castle wykorzystuje mikropęcherzyki w pracy nad ultrasonografem, który mógłby pozostawać na wyposażeniu karetki. Dzięki niemu zespół medyczny zyskałby możliwość diagnozowania pacjentów na miejscu. Ratownicy medyczni mogliby wprowadzić mikropęcherzyki do krwiobiegu poprzez zwykły zastrzyk dożylny. Pęcherzyki rozpuszczają się w przeciągu kilku minut od badania, a gaz ulatnia się z ciała przez drogi oddechowe.
– Mikropęcherzyki dotrą wszędzie tam, gdzie płynie krew – mówi Castle. – Jeśli ktoś jest poszkodowany w wypadku i ma krwotok wewnętrzny, zespół medyczny od razu mógłby to stwierdzić oraz sprawdzić, które organy zostały uszkodzone i gdzie zbiera się krew. Tego typu badanie byłoby możliwe do wykonania zaraz po pojawieniu się karetki – dodaje.
Jason Castle wraz z innymi naukowcami z GRC już myśli o kolejnych krokach. Trwają eksperymenty z wykorzystaniem mikropęcherzyków w roli małych pocisków przenoszących leki, przeciwciała, a nawet DNA do komórek rakowych, zapchanych arterii i całych organów, na przykład do wątroby. Kiedy dotrą co celu, lekarz będzie mógł zmienić ustawienia parametrów akustycznych ultrasonografu i wywołać eksplozję pęcherzyków za pomocą fal dźwiękowych. – Pęcherzyk pęka, a lek dociera w przeznaczone miejsce – mówi Castle. – Można by było podać w ten sposób np. część chemoterapii i ograniczyć tym samym jej skutki uboczne. Metoda może mieć potencjalnie ogromny wpływ na komfort życia pacjentów cierpiących na nowotwór – dodaje.
Polecamy: serwis Pierwsza pomoc
Źródło: Grayling/ mk
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!