Koronawirus w Polsce. Czy „narodowa” kwarantanna przynosi efekty? - opinia eksperta

epidemia koronawirusa efekty fot. Adobe Stock
Rząd wprowadza kolejne ograniczenia, miliony osób zamknęły się w domach... Ale czy to przynosi efekty? Kiedy liczba zachorowań będzie spadać? Zapytaliśmy o to dr. n. med. Pawła Grzesiowskiego, eksperta immunologii i leczenia zakażeń.
/ 13.04.2020 19:30
epidemia koronawirusa efekty fot. Adobe Stock

31 marca rząd wprowadził kolejne obostrzenia w walce z epidemią. Po zamknięciu szkół i granic, ograniczeniu imprez masowych, działania sklepów, środków transportu miejskiego, przyszedł czas na nowe zasady. Nie każdy jednak wierzy w ich skuteczność.

Ograniczenia w całej Polsce od kwietnia

Do listy restrykcji rządu w walce z epidemią doszły kolejne ważne punkty, m.in.:

  • w sklepach mogą przebywać maksymalnie 3 osoby na 1 stanowisko do płacenia,
  • zakupy należy robić w jednorazowych rękawiczkach,
  • wprowadzono „godziny dla seniorów”, między godz. 10:00 a 12:00 sklepy mogą przyjmować tylko osoby po 65. roku życia,
  • zakaz prowadzenia zakładów kosmetycznych, fryzjerskich, salonów tatuażu, zakładów rehabilitacyjnych, masaży (prywatnych i publicznych, wyjątek: rehabilitacja bezwzględnie wymagana stanem zdrowia),
  • osoby do 18. roku życia mogą wychodzić tylko pod opieką dorosłego,
  • należy zachować 2 m odległości między pieszymi, dotyczy to również rodziny (oprócz rodzica z dzieckiem do 13. roku życia i osoby niepełnosprawnej z opiekunem),
  • urzędy będą pracować tylko zdalnie.

Lista ograniczeń wydłuża się niemal z dnia na dzień, czy dlatego, że nie ma efektów? Przykłady innych państw pokazują, że wprowadzanie środków zapobiegawczych ma ogromny wpływ na opóźnienie szczytu epidemii.

Nasze działania a statystyki

– Nie wiemy, czy statystyki dotyczące zachorowań na koronawirusa są odzwierciedleniem stanu faktycznego. Część chorych nie ma wykonywanych testów albo czekamy w kolejce na ich wykonanie, więc cyfry, które się pojawiają, nie są w 100% wiarygodne. Jednak jeśli spojrzymy na kształt krzywej potwierdzonych przypadków koronawirusa w Polsce, to jest ona bardziej płaska niż w wielu miejscach na świecie. Jeśli porównamy wyniki z Włochami w tym samym czasie, to mamy dużo lepsze wyniki – odpowiada dr Paweł Grzesiowski.

Wykresy pokazują, że w Polsce w ciągu około tygodnia podwoiła się liczba odkrytych przypadków zakażenia. W krajach, w których dochodzi do niekontrolowanej transmisji, notuje się podwojenie przypadków zakażenia co 2 dni. Jednak musimy zachować czujność. – Jesteśmy cały czas u podnóża fali epidemiologicznej – mówi ekspert. 

Możemy porównać ten stan do zagrożenia powodzią. Budujemy tamę, którą są wszystkie te czynności podejmowane w celu spowolnienia transmisji. Przez tamę w sposób kontrolowany wypuszczana jest woda, czyli pojawiają się zachorowania, jednak wciąż mamy zagrożenie pod kontrolą. Jeśli pozbędziemy się obostrzeń, to przerwiemy tamę i mamy powódź, czyli ogromną liczbę chorych!
- ostrzega dr Paweł Grzesiowski.

Według ekspertów wiele o znaczeniu naszych działań w walce z koronawirusem mówi obserwacja tego, które osoby chorują. Są to często ci, którzy nie mogą zostać w domu, np. pracownicy szpitali. Wiele przypadków zachorowań dotyczy tych osób, które nie były lub nie są na „narodowej” kwarantannie, a osób, które wcześniej były na obowiązkowej kwarantannie albo wróciły z zagranicy, są pacjentami w szpitalach lub domach opieki.

Kiedy liczba chorych na koronawirusa zacznie spadać?

Chociaż docierają do nas komunikaty, że najgorsze momenty epidemii jeszcze przed nami i że liczby będą coraz bardziej przygnębiające, to jednak wszyscy wypatrujemy momentu przełomowego, kiedy krzywa zachorowań i zgonów zmieni kierunek.

– Jesteśmy na etapie bardzo wczesnego patrzenia na epidemię – mówi dr Grzesiowski – Zachorowania zaczną spadać, tylko nie wiemy, z jakiego poziomu i kiedy to nastąpi.

We Włoszech – państwie, w którym koronawirus wymknął się spod kontroli – od 20 lutego (wtedy wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w tym kraju) do końca marca liczba zachorowań i zgonów stale rosła. Dzisiaj tamtejsze władze mówią o osiągnięciu górnego poziomu epidemii. 

Doszliśmy do szczytu, ale ten szczyt to nie punkt, tylko płaskowyż, z którego powinniśmy teraz zacząć schodzić
– mówił Silvio Brusaferro, szef włoskiego Instytutu Zdrowia, na konferencji prasowej w Rzymie.

Brusaferro podkreślił, że Włosi nadal muszą być ostrożni. – Od poziomu płaskowyżu epidemia może zostać wznowiona, jeśli przestaniemy respektować kroki na rzecz zahamowania wirusa i zasady trwającej izolacji – dodał.

Więcej informacji o koronawirusie:

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA