Jak zachować zdrowie? Rady z XIX wieku
Poszanowanie własnego zdrowia i życia było w pierwszej połowie XIX w. sprawą niezmiernie ważną. Prawdopodobnie do dbałości o zdrowie nie przywiązywano wówczas większej uwagi. Zwłaszcza młode kobiety albo nie troszczyły się o siebie w ogóle, albo przesadnie lub niewłaściwie zabiegały o zachowanie zdrowia i urody.
W wielu publikacjach pojawiały się postulaty, by kobiety od najmłodszych lat przestrzegały higieny, odpowiednio się ubierały, dbały o stan swojego zdrowia. Tylko dobre zdrowie umożliwiało im zrealizowanie posłannictwa życiowego: urodzenie zdrowych dzieci, wspieranie męża, nadzorowanie życia domowego i podołanie wszelkim obowiązkom, jakie narzucały kobietom ówczesne kanony – dobre zdrowie było warunkiem bytu i dobrobytu.
Zdrowie mógł gwarantować umiarkowany tryb życia, wstrzemięźliwość, unikanie zażywania lekarstw. Można je było zachować na wiele lat głównie przez unikanie wszystkich czynników chorobotwórczych. Należało wystrzegać się zatem przegrzewania lub wychładzania organizmu, przebywania w zawilgoconych i brudnych pomieszczeniach, chodzenia „w wieku dziecięcym do umarłych na modlitwy”, oddychania „zepsutym powietrzem”, spożywania niezdrowych, nieświeżych, ciężkostrawnych pokarmów, picia alkoholu i „złej wody”, palenia tytoniu, „nerwowości,” zarazy, wiary w zabobony i amulety, leczenia chorób przez zamawianie, kadzenie itp.
Hartowanie, czyli znoś kobieto niewygody!
Uważano, że niewiasty potrzebują dużo sił, zaś aby je zyskać, muszą odpowiednio zahartować swoje ciało. Hartowanie miało się odbywać przez przyzwyczajanie się do niewygód. Kobiety powinny więc wykonywać cięższe prace, wystrzegać się zbytniego ciepła w mieszkaniach, strojach, pościeli (bo to rozleniwia), nie bać się zimna, niepogody, słoty, myć się w zimnej wodzie.
Higiena snu w XIX wieku
Od najmłodszych lat dziewczęta musiały przyzwyczajać się do wczesnego wstawania („bo to jest pomocne zdrowiu i daje więcej czasu do pracy, bo od wielości snu krew gęstnieje i zdrowia ubywa”) i wczesnego chodzenia spać. K. Hoffmanowa uważała, że „jedna godzina snu przed północą więcej znaczy dla zdrowia jak trzy późniejsze”. Nie znaczyło to, że miały jak najkrócej spać. Każdy organizm powinien mieć zapewnioną odpowiednią ilość snu, odpoczynku i pracy – tylko wtedy funkcjonuje prawidłowo. Młodej, zdrowej kobiecie powinno wystarczyć około 7–9 godzin snu nocnego. Nie wolno było natomiast spać po obiedzie. Tego rodzaju drzemki uważano za niekorzystne dla zdrowia fizycznego i psychicznego.
Pomieszczenia mieszkalne – wietrzenie i wykadzanie
Czystość i świeżość powinny być utrzymane w całym domu, we wszystkich pomieszczeniach mieszkalnych. Należało zatem, bez względu na porę roku, często wietrzyć pokoje, bo „popsute powietrze źle oddziałuje na organizm”, a od dymu i innych wyziewów można „zachorować na oczy i dostać słabości w piersiach” (szczególnie ostrzegano przed czadem, który mógł doprowadzić do śmierci).
Wietrzenie pomieszczeń powinno trwać zimą pół godziny, latem dłużej. Proponowano nawet, by w pokojach, w których dzieci pobierały naukę, zapewnić dostęp świeżego powietrza przez odpiłowanie górnej części każdych drzwi i założenie w tym miejscu blachy po to, by w razie potrzeby można było ją odgiąć i umożliwić swobodny przepływ powietrza.
Od czasu do czasu należało wszystkie pomieszczenia wykadzić dymem jałowcowym. W szafach dobrze było umieścić woreczki z ziołami, by bielizna ładnie pachniała. Do przyjemnego zapachu w mieszkaniach mogły przyczynić się też wypalane co jakiś czas trociczki. Podkreślano, że dla zdrowia najlepsze jest przebywanie w pokojach o umiarkowanej temperaturze (ani zbyt wysokiej, ani zbyt niskiej) i wilgotności (nie za wilgotnych i nie za suchych). paniom domu radzono, aby uważały, żeby nie doprowadziły do zawilgocenia mieszkań, bo mogły się pojawić w domu pleśń i grzyby niszczące zdrowie.
Spać należało w dużym, dobrze przewietrzonym pokoju, z dobrą wentylacją, suchym i widnym. Radzono kobietom, by pomieszczenia, w których spały, często wietrzyły przez otwieranie drzwi i okien, bo zaduch i „zepsute powietrze” źle wpływają na cały organizm, mogą np. powodować bóle głowy, osłabienie, omdlenia, nudności, ospałość, brak apetytu, problemy z trawieniem pokarmów itp. Mogły nawet przyczynić się do zachorowania na tyfus. Zalecano więc codzienne wietrzenie mieszkań, zabraniano zasłaniania łóżek, zamykania kominków.
Zobacz też: Jak się ubierać? Rady z XIX wieku
Za drzwiami sypialni
Krytykowane było odświeżanie powietrza w sypialniach poprzez kadzenie dymem jałowcowym, perfumowanie itp. Tylko świeże powietrze odpowiednio wpływało na zdrowie, zapewniało zdrowy i spokojny sen. Na czystość i świeżość powietrza w mieszkaniach miały wpływ wszelkie „nieczystości nocne” (bez względu na to, czy pochodziły od dzieci czy od dorosłych). Zalecano je więc jak najszybciej wynosić na zewnątrz, by nieprzyjemny zapach nie pozostawał w sypialni.
Ujemny wpływ na samopoczucie mogły wywierać też rośliny pozostawiane na noc w pomieszczeniach sypialnych, bo zużywały zapasy tlenu przeznaczone dla ludzi, a tym samym zatruwały powietrze.
Aby zachować czystość i higienę snu, należało przynajmniej raz w miesiącu wyszorować łóżka i przewietrzyć, co 3–4 tygodnie wyprać siennik i wypchać świeżym sianem albo sieczką.
Najzdrowsze dla organizmu było spanie na siennikach z końskiego włosia albo mchu, więc jeśli to było możliwe, należało taki siennik zapewnić wszystkim domownikom. Siennik powinien być twardy, bo spanie na zbyt miękkich materacach mogłoby zdeformować kręgosłup. Kołdry lub pierzyny miały być bawełniane latem, a zimą wełniane. Powłoczki i prześcieradła zalecano zmieniać co 2–3 tygodnie.
Kobiety z biednych rodzin przestrzegano, że niezdrowo jest spać w cudzej pościeli oraz po kilka osób na jednym łóżku. Miały zatroszczyć się, by każdy członek rodziny spał oddzielnie. Dzięki temu mogły ograniczyć rozprzestrzenianie się wielu chorób zakaźnych.
Wśród rad kierowanych głównie do kobiet z niższych warstw społecznych znalazły się też zalecenia, by przemoczoną odzież i pranie suszyły na strychu, a nie przy piecu w izbie, nie składowały w domu kapusty kiszonej (bo wszystko naciągało nieprzyjemną wonią) i trawy dla krów, wodę po umyciu naczyń natychmiast wylewały na zewnątrz, nie wyrabiały w izbie serów, „bo wielka ilość kwaśnego mleka ku temu narządzona i ogrzana, a następnie serwatka powietrze wyziewami swymi trują”. Sugerowano ponadto, by nie moczyć w pobliżu domów lnu, konopi, „bo z tego jest smród i przenikają z nich szkodliwe substancje do wód pitnych i to potem jest przyczyną chorób”. Zakazywano składowania nieczystości w pobliżu domów, bo z ich rozkładu powstawał nieprzyjemny zapach i wylegały się w nich ogromne ilości much i innego robactwa, które potem dostawały się do mieszkań i trudno je było wytępić.
Zobacz też serwis Kobieta i zdrowie
Fragment pochodzi z książki "Ponętna, uległa, akuratna..." autorstwa M. Stawiak-Ososińskiej (wydawnictwo Impuls). Publikacja za zgodą wydawcy.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!