Jak oswoić w sobie lęk przed wojną? Radzi psychoterapeutka

lęk przed wojną fot. Adobe Stock, fizkes
Lęk przed wojną dawno nie był wśród Polaków tak silny. Nie musisz z nim walczyć ani go tłumić, ale powinieneś go odreagować. Jeśli chcesz pomagać innym, to tym bardziej warto zadbać najpierw o siebie. Jak to robić? Rozmową, ograniczeniem sobie dostępu do informacji i, w miarę możliwości, powrotem do normalnych zajęć - radzi specjalistka.
/ 01.03.2022 17:17
lęk przed wojną fot. Adobe Stock, fizkes

Na pytania o to, jak poradzić sobie z lękiem przed wojną, gdzie szukać ukojenia oraz dlaczego tak bardzo się obawiamy, odpowiada Izabela Słoniewska – psycholog i psychoterapeutka z Kliniki PsychoMedic, posiadająca wieloletnią praktykę pracy z pacjentami po traumie oraz z zespołem stresu pourazowego, pomagająca m.in. żołnierzom Wojska Polskiego.

Wszyscy mamy obawy o to, co dzieje się na świecie. Czy z takim lękiem – lękiem przed wojną – powinniśmy walczyć, czy raczej starać się go akceptować?

Izabela Słoniewska, psycholog i psychoterapeutka: Przeżywanie strachu przed wojną w tej sytuacji, którą mamy, jest naturalne. To nie jest złe odczucie. Nie trzeba z tym strachem walczyć, ale można na pewnym etapie starać się go ograniczyć. Powiedziałabym raczej, że blokowanie lęku w tej sytuacji, może mieć gorsze skutki dla psychiki. Bardziej nietypowa wydaje mi się sytuacja, że ktoś w ogóle nie odczuwa żadnego niepokoju w związku z tym, co się dzieje. Nie znam nawet żołnierzy, którzy by się nie bali wojny. Dotyczy to również ludzi pracujących w służbach ratowniczych. Ale te osoby są nauczone opanowywać strach. Lęk należy raczej ukoić, odreagować w bezpieczny sposób, który nie jest destrukcyjny, ale na pewno nie należy go tłumić.

W przypadku Polaków ogromne znaczenie ma kontekst historyczny. Jesteśmy narodem obciążonym tzw. traumą transgeneracyjną, nasz kraj doświadczył wojny i dużego cierpienia, dlatego silniej odczuwamy lęk przed wojną. Bardziej się też utożsamiamy z mieszkańcami Ukrainy. Nasza empatia, zakorzenione wspomnienia, właśnie odżyły, i dlatego nasze obawy są dzisiaj bardzo nasilone.

Przy czym powinniśmy rozróżnić dwie rzeczy: lęk wynikający z naszych obserwacji tego, co dzieje się w Ukrainie, kiedy mamy jednak się do czego odnieść, i lęk o swoje życie w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia – jak ma to miejsce teraz w tym kraju. Pamiętajmy, że mamy możliwość, aby prowadzić normalne życie.

Przy tym napływie informacji, jaki mamy, nie jest dzisiaj łatwo wrócić na właściwe tory.  Jak najlepiej radzić sobie z obawami?

Na początku podstawowym sposobem odreagowywania naszych emocji jest rozmowa. Jednak na pewnym etapie rozmowa na ten sam temat zacznie nas wyczerpywać i wtedy warto odnieść się do rzeczywistości, zająć się swoimi sprawami, spróbować funkcjonować normalnie, trochę ograniczyć napływ informacji. Nie chodzi o to, żeby się nie interesować, ale ograniczać. Zalew informacji nas przebodźcowuje, czujemy się przez to wyczerpani. Nie ulegajmy też uczuciu, że coś w trybie pilnym się wydarzy. Tak naprawdę każdy z nas może potrzebować innych sposobów. Jedni będą się odcinać od całej sytuacji, inni będą działać, np. pomagając uchodźcom.

Jak może objawiać się nasz strach w obliczu tego, co dzieje się w Ukrainie?

Możemy mieć zaburzenia snu, odczuwać stały niepokój i lęk, smutek, przygnębienie, przemęczenie, utratę nadziei, obawy o własne życie, o rozłąkę i zdrowie bliskich. W wyniku przebodźcowania nadmiarem informacji możemy także zauważać u siebie drażliwość, wahania nastroju, trudności w skupieniu się na zadaniach w pracy czy szkole. Nasza silna potrzeba niesienia pomocy i działania również mogą być w pewnym stopniu objawem lęku. Ta reakcja pozwala nam odzyskać chwilowo poczucie kontroli nad sytuacją.

Co istotne, mogą się nasilić wcześniejsze zaburzenia psychiczne, szczególnie zaburzenia lękowe. Jednym z głównych lęków w tym przypadku jest właśnie lęk o życie. Pojawia się jeszcze większe poczucie zagrożenia. Mogą się pojawić stany depresyjne z powodu długotrwałego stresu.

Obawy, które nam teraz towarzyszą, pobudzają również myśli o teoriach spiskowych, zaczynamy wyobrażać sobie katastroficzne scenariusze – zwłaszcza dotyczy to osób, które mają ogólnie do tego tendencję.

Jeśli lęk jest czymś, co nam dokucza, to chyba warto go dokładniej poznać. O co się dzisiaj najbardziej boimy?

Jeśli myślimy o zdarzeniach w Ukrainie, to boimy się wielu rzeczy – że dojdzie do eskalacji konfliktu, że wojna rozleje się na nasz kraj, obawiamy się o gospodarkę, o to, że wojna pociągnie za sobą kryzys. Ważne jest to, żebyśmy uświadomili sobie, że te lęki dzisiaj są normalne i my wszyscy je przeżywamy.

Czy strach w sytuacji zagrożenia może przynieść coś dobrego?

Zdecydowanie. Zmieniają się nam priorytety. Doceniamy rzeczy, które wcześniej wydawały się mniej ważne, a rzeczy, o które się martwiliśmy, dzisiaj nas tak już nie niepokoją.

Pamiętajmy też, że każdy z nas może reagować inaczej na niebezpieczeństwo. Jesteśmy w stanie robić niewyobrażalne dzisiaj dla nas rzeczy, wykazywać się bohaterstwem i zaskakiwać samych siebie w sytuacji prawdziwego zagrożenia życia. To też jest jakiś pozytywny aspekt lęku.

Kolejna rzecz to nasze niesienie pomocy uchodźcom z Ukrainy. To daje wiele dobrego. Zaangażowanie jest ogromne.

Wspieramy, i to jest piękne, ale czy to nie jest trochę tak, że dzisiaj wszyscy chcemy pomóc, a za chwilę emocje opadną i chętnych do pomocy zabraknie. Jak pomagać z głową i tak żeby się nie zniechęcić? Jak sobie poradzić z myślą, że może za mało pomagam i powinienem zrobić więcej?

Zalecałabym równowagę. Starajmy się w tym wszystkim opanowywać swoje emocje. Ktoś, kto bardzo chce pomóc, a też nie zawsze jest do tego przygotowany, może przeżywać uczucia przykre. Będzie miał np. wyrzuty sumienia z tego powodu, że nie robi wystarczająco dużo. W takich przypadkach wypalenie może szybciej nastąpić. Jeśli ktoś, kto nie ma możliwości lub nie czuje się na siłach, zacznie za bardzo się angażować, to tak naprawdę może sobie zaszkodzić. Oczywiście w żaden sposób nie chodzi o to, żeby tego nie robić, tylko aby podejść do pomagania z rozwagą, zachować zdrowy umiar i zostawić sobie na to siły. Chrońmy też siebie, bo jak my będziemy zmęczeni psychicznie, to nie pomożemy nikomu. Czas jeszcze pokaże, co będzie dalej. Podzielmy się między sobą pomaganiem, bo ta pomoc będzie z pewnością potrzebna również później. 

Czytaj także:
Jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie? Na ważne pytania o trudne sprawy odpowiada psycholog dziecięca
Recepty na leki dla osób z Ukrainy - jakie warunki muszą spełnić?
Depresja to nie tylko smutek - objawy depresji, rodzaje, leczenie
Pomoc Ukrainie. 9 sposobów by pomóc Ukraińcom, jeśli nie masz na to budżetu – pomoc nie musi być droga

Izabela Słoniewska
Izabela Słoniewska
psycholog, psychoterapeuta

Psycholog i certyfikowana psychoterapeutka z ponad piętnastoletnim doświadczeniem. Studia wyższe w zakresie psychologii ukończyła na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Posiada certyfikaty psychoterapeuty: indywidualnego i grupowego uzyskane w Instytucie Analizy Grupowej „Rasztów”, posiadającym atest Sekcji Naukowej Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, rekomendację Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz European Group Analytic Training Institutions Network (EGATIN). Jest certyfikowanym specjalistą z zakresu psychoterapii oraz ukończyła szkolenie z interwencji kryzysowej.
 
Pracuje w nurcie psychodynamicznym i specjalizuje się w terapii zaburzeń nerwicowych, lękowych, zaburzeń osobowości. Jako psycholog współpracowała zawodowo z Wojskiem Polskim i posiada doświadczenie w pracy z osobami w kryzysie pozostającymi pod wpływem czynników wywołujących silny stres. Posiada wieloletnią praktykę pracy z pacjentami po traumie i z PTSD.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!