Na miejscu Matyldy…

Na miejscu Matyldy
Znały się i przyjaźniły od dzieciństwa. Potrafiły rozmawiać ze sobą na wszystkie tematy. Jednak czasami drobna rzecz może poróżnić bliskie sobie osoby.
/ 19.03.2010 13:40
Na miejscu Matyldy
Znały się od dzieciństwa, i to tego najwcześniejszego. Nie chodziły wprawdzie do tego samego przedszkola i szkoły, ale spotykały się często w weekendy, święta, wakacje. Ich rodzice się przyjaźnili, chyba nawet byli bardzo dalekimi kuzynami. Im też było ze sobą po drodze. Matylda, starsza o rok, uwielbiała swoją – jak lubiła mówić – młodszą przyszywaną siostrzyczkę. Z przyjemnością spędzały ze sobą czas, uwielbiały gadać o sprawach poważnych i tych zupełnie nieistotnych. Nawet wówczas, gdy Matylda zdała maturę i poszła na prawo, a Marta swoją edukację zakończyła na liceum zawodowym i podjęła pracę w jakiejś zagranicznej firmie jako sekretarka, potrafiły przegadać niejedną noc. W czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia też się spotkały i nawet narzekały, że mają tak mało czasu dla siebie.
W którymś momencie przy stole jedna z ciotek Marty zapytała mamę Matyldy.
- Czy ogląda pani „M jak miłość”?
- Od czasu do czasu.
- A szkoda, bo to bardzo mądry serial i taki życiowy.
Matylda nie wytrzymała i palnęła.
- To znaczy na czym ta życiowość polega? Czy na tym, że każdy każdego okłamuje, każdy przed każdym coś ukrywa, że aktorzy młodzi są fatalni, a problemy zazwyczaj wydumane. A jeśli nie, to z pewnością nie dotyczą ludzi z tego konkretnego środowiska.
- A co też dziecko opowiadasz. Przecież tak się dzieje. Ja teraz jestem strasznie zdenerwowana, bo ta Grażyna tak się paskudnie zachowuje. Czy pani wie, że ona chce rozbić małżeństwo Marka i Hani. Boże, jak ta Mostowiakowa to wytrzyma. Tak mi jej żal. Ona tak dba o rodzinę.
- Proszę się tak nie denerwować – palnęła znowu Matylda – to tylko film fabularny i to z niziutkiej półki. Ja często oglądam, bo później na uczelni opowiadamy sobie co śmieszniejsze fragmenty.
- To znaczy – dołączyła do rozmowy Marta – co cię tak najbardziej śmieszy.
- Najbardziej mi się podobają te jedwabne koszuli Hanki i te wspólne śniadania, codziennie na innym serwisie. A poza tym dużo innych rzeczy. Choćby beznadziejna gra niektórych aktorów. Jak można być takim miernotą, aby przez siedem lat nie nauczyć się grać na przyzwoitym poziomie i jeszcze brać za to ciężkie pieniądze. Naiwne dialogi, wydumane problemy, prymitywne błędy. Czy mam jeszcze wymieniać.
- Nie musisz. Szkoda, że wcześniej o tym nie mówiłaś – zakończyła Marta.
- A po co? Spotykamy się teraz tak rzadko, że nie chcę trwonić czasu na bzdury. Życie erotyczne Hani i Marka nie może być tematem naszych rozmów. A tak na marginesie, co cię ugryzło.

Marta wstała od stołu i wyszła z pokoju. Do końca spotkania już się nie pojawiła. Nie wyszła też ze swojej dziupli, aby się pożegnać. Nie zareagowała również na SMS , który Matylda wysłała po przyjściu do domu.
Dopiero po kilku telefonach, mailach i SMS-ach raczyła wreszcie oddzwonić.
- Nie przypuszczałam, że z ciebie taka jasna pani. Szkoda że nie powiedziałaś mi tego wszystkiego wcześniej.
- Ale czego? Że Marek się puszcza, Marta nie wie, z kim się przespać, Marysia cierpi za miliony, a Kinga nad morze zabrała sklep z kurtkami. Marta do cholery, opamiętaj się. Chcesz zniszczyć przyjaźń z powodu jakiegoś kretyńskiego serialu.
- Może dla ciebie. Ja nie mam takich horyzontów, dla mnie to jest równie ważne jak wiele innych spraw.
- Bredzisz.
- To ty bredzisz. Zazdrościsz im popularności, tego, że kochają ich ludzie, że się z nimi wszyscy liczą.
- Jak się uspokoisz, porozmawiamy.
- Nie porozmawiamy. Nasze drogi rozeszły się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Zapamiętaj to sobie.
Mama przysłuchiwała się rozmowie Matyldy z Martą. Pogłaskała córkę po głowie i powiedziała:
- Musisz z nią pogadać jak ochłonie. Szkoda tej przyjaźni. Będzie ci ciężko, ale powinnaś. Musisz ją przeprosić i porozmawiać. Ja też kiedyś z powodu drobnostki straciłam przyjaciółkę. Do dzisiaj tego żałuję.
- Mamo, o czym ty mówisz. Nie kiwnę palcem w bucie. Nie będę się dalej wygłupiać. Jeśli Kinga Zduńska jest dla niej ważniejsza, to już nie mój problem.
- Twój też, zrozumiesz to, jak się uspokoisz.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA