Pobrali się trzy lata temu po niezbyt długim narzeczeństwie. Wiesiek urzekł ją spokojem, elegancją w starodawnym stylu i tym, że miał takie plany. Ona zawsze bała się planować, bo w rodzinnym domu kilkanaście razy liczyło się każdą złotówkę, zanim się ją wydało. Planowanie nie wchodziło w rachubę, podobnie jak branie czegokolwiek na kredyt. Gdy poznała Wieśka zrozumiała, że w dzisiejszych czasach nie można żyć z tego, co się odłoży. Trzeba czasem zaryzykować. Po ślubie Blanka zaryzykowała. Wzięła niewielki kredyt na rozbudowę domu. Na swoje nazwisko. Już niedługo kończy spłacać.
Po pół roku Wiesiek stracił pracę. Wszystkim opowiadał, że odszedł sam, bo już miał dosyć pracowania na swoją szefową i to za marne pieniądze. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że chodziło o jakieś finansowe przekręty, do których się nie przyznał. Szefowa postąpiła wyjątkowo elegancko. Po prostu kazała mu się zwolnić. Później już było tylko gorzej, choć o pracę dla Wieśka starało się wielu przyjaciół. Teraz mają żal, że tak paskudnie ich oszukał, nie powiedział, że ma problemy z prawem, że nawet ma wyroki w zawieszeniu. Blanka też o tym nie wiedziała. Po każdej nowej sprawie Wiesiek przyrzekał, że to już ę do ostatnia rzecz, o której żona nie wie. Płakał, przepraszał, kajał się, prosił o przebaczenie i przyrzekał poprawę. Jak mały chłopczyk, który wybił szybę, bo tak akurat mu upadła piłka.
Prosiła, błagała, ostrzegała. Była pewna, że jak spisze intercyzę, to Wiesiek się zmieni, zacznie się inaczej zachowywać, przestanie kłamać. Ale on chyba nie potrafi już inaczej. A ona też nie potrafi być konsekwentna. Złości się, płacze, ale niż z tego nie wychodzi. Nawet się nie ma komu poskarżyć. Rodzice uważają, że powinna zakończyć to całe małżeństwo, przyjaciele tylko stukają się w głowę. A ona cały czas wierzy, że Wiesiek się zmieni, że będzie tak jak na początku.
Ostatnio zadzwoniła do niego, bo trzeba było zapłacić kolejne pieniądze. Chyba dwa tysiące. Ona nawet tyle nie zarabia. Powiedziała mu o tym. Wysłał jej pięćset złotych, bo powiedział, że nie ma więcej.
Gdy poskarżyła się koleżance, ta popatrzyła na nią i powiedziała. - Ja już się na ten temat wypowiedziałam. Jeśli nie zrozumiałaś, to powtórzę. A dlaczego ty w ogóle przejmujesz się jakimiś listami, dlaczego je otwierasz. Jak otwierasz, to współuczestniczysz. Czy to ty u diabła pożyczałaś te pieniądze? Więc dlaczego poczuwasz się do winy.
- To co mam zrobić. Żal mi go, on cały czas płacze.
- Też mi chłop. Mógł myśleć, nie musiałby płakać. A czy powiedział, ile ma tych długów? Okłamał ciebie, twoich rodziców, przyjaciół. Ja też bym mu pomogła, gdyby zachowywał się uczciwie, a tak skreśliłam go, bo z cwaniakami nie chcę mieć nic wspólnego.
- A ja wierzę w jego uczciwość
- Nie rozśmieszaj mnie. Pogadamy jak zmądrzejesz.
Wiesiek przyjechał na święta, a właściwie na niewielką ich część. Opowiadał, że wszystko znów wróci do normy, że on się zmieni, że będą naprawdę rodziną. Powiedział też coś, co bardzo Blankę zmartwiło. Przyznał się do tego, że wiele długów spłacają jego rodzice, że chyba jeszcze wezmą na siebie jakieś spłaty.
- A ty masz jakieś obowiązki?
Popatrzył na żonę i zaszlochał.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!