fot. Fotolia
W Polsce przybywa kobiet, które przed chemio- i radioterapią decydują się na wirtyfikację oocytów, czyli zamrożenie swoich komórek jajowych. Tzw. krioprezerwacja płodności popularna staje się przede wszystkim wśród kobiet cierpiących na ginekologiczne choroby nowotworowe. Tylko w ciągu ostatniego roku liczba takich zabiegów wzrosła o 3 % – tak wynika z danych kliniki Gyncentrum.
Coraz częściej Polki chorujące na nowotwory, zanim poddadzą się terapii lekowej lub naświetlaniu, zabezpieczają swoją przyszłą płodność. Z pomocą przychodzi im gałąź medycyny zyskująca ostatnimi czasy na popularności. Dzięki wsparciu specjalistów zajmujących się płodnością chorujące kobiety mogą zamrozić swoje oocyty, czyli komórki jajowe, w ciekłym azocie, a następnie wykorzystać zabezpieczone komórki po powrocie do zdrowia.
– Większość chemioterapii negatywnie wpływa na kobiecą płodność. U kobiet często dochodzi do uszkodzenia struktury jajników, a w konsekwencji do wyniszczenia rezerwy komórek jajowych i trwałej niepłodności – mówi ginekolog dr Anna Bednarska-Czerwińska z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum w Katowicach.
Podobne spustoszenie sieje w organizmie radioterapia. Promieniowane często uszkadza komórki rozrodcze. W tym przypadku najbardziej narażone na niepłodność są kobiety, których nowotwór umiejscowił się w okolicach miednicy, brzucha i jajników. Żeby móc mieć dzieci po leczeniu nowotworu, ginekolodzy coraz częściej zalecają tzw. krioprezerwację płodności, nawet bardzo młodym kobietom.
– Aż 70% pacjentek stanowią dziś kobiety mające od 20 do 35 lat, w wielu przypadkach młode mężatki, ale także singielki świadomie myślące o przyszłym macierzyństwie. Zdarzają się także nastolatki. Dzięki zabezpieczeniu komórek w ciekłym azocie mogą one spełnić swoje marzenia o dziecku w przyszłości, po zakończonej sukcesem terapii. Wtedy z pomocą przychodzi im także in vitro – mówi dr Bednarska-Czerwińska.
Zachowane w ciekłym azocie oocyty aż w 95% przeżywają. Udane ciąże z ich wykorzystaniem zdarzają się w 65%. Ale mrożenie oocytów to nie jedyna opcja, jaką mają do wyboru chorujące na nowotwór kobiety.
Coraz częściej mrozi się całe zarodki – czyli zapłodnione metodą in vitro komórki jajowe. I choć tego typu zabiegi są coraz popularniejsze – tylko w ciągu ostatniego roku ich liczba wzrosła o 5% – to zdaniem specjalistów wciąż należą one do rzadkości.
– Onkolodzy wciąż za rzadko informują pacjentki zarówno o wpływie terapii na płodność, jak i o możliwościach jej zabezpieczenia na przyszłość. Dziś tylko w 5% przypadków za decyzją o witryfikacji oocytów stoi choroba nowotworowa. Świadomość kobiet w tym temacie jednak rośnie – mówi z nadzieją dr Bednarska-Czerwińska.
Zobacz też: Witryfikacja nasienia – dlaczego warto zamrażać plemniki?
Źródło: materiały prasowe Guarana PR/mn
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!