„Gabinet gadów”, druga część "Serii Niefortunnych Zdarzeń" - recenzja książki

"Seria Niefortunnych Zdarzeń" to książka, która zadowoli nawet wybrednego czytelnika! / fot. okładka książki
„Gabinet gadów” jest drugą księgą mrożącej krew w żyłach z „Serii Niefortunnych Zdarzeń”. Tym razem trójka rodzeństwa: Wioletka, Klaus i Słoneczko zostaje oddana pod opiekę doktorowi Montgomeremu. Przeczytaj naszą recenzję i dowiedz się, czy warto czytać "Serię Niefortunnych Zdarzeń".
/ 04.10.2016 15:25
"Seria Niefortunnych Zdarzeń" to książka, która zadowoli nawet wybrednego czytelnika! / fot. okładka książki

Jest on światowej sławy naukowcem badającym zwyczaje gadów, ale czy będzie umiał zająć się trójką sierot? I czy trójka dzieci znajdzie dla siebie miejsce w domu pełnym żmij? Jak się okazuje, nie ma rzeczy niemożliwych i nawet wśród jadowitych gadów dzieci mogą oddawać się swoim pasjom.

Wioletka może konstruować pułapki, Klaus może spędzać całe godziny na czytaniu książek, a Słoneczko, swoimi czterema ostrymi ząbkami, przegryzać linę. A wszystko po to, aby pomóc wujciowi Montemu w przygotowaniach wyprawy do Peru. I gdy już pojawiła się szansa na w miarę szczęśliwe dzieciństwo, na horyzoncie pojawił się kto? Oczywiście - Hrabia Olaf.

Walory książki - po co czytać "Serię Niefortunnych Zdarzeń"?

Polecamy: "A ja rosnę i rosnę..."

Część ta, podobnie jak wszystkie pozostałe, zachwyca nas swoją narracją. Autor jest gawędziarzem w starym dobrym stylu. Mamy nieodparte wrażenie, że co jakiś czas wychyla się zza kart książki i nie dość, że potrafi nas oczarować swoją opowieścią grozy, to umie również w tę opowieść wpleść trudne słowo, mądrą myśl, cenną uwagę albo w przystępny sposób coś wytłumaczyć.

Na przykład to, w jaki sposób reagujemy, gdy ktoś myli się tylko troszeczkę, a jak gdy ten ktoś myli się gruntownie. „Kiedy ktoś myli się troszeczkę – na przykład kelner w kawiarni, który leje nam do kawy całkowicie odtłuszczone mleko zamiast chudego – można mu na ogół wytłumaczyć, gdzie popełnił błąd.

Lecz gdy ktoś myli się gruntownie – na przykład kelner, który gryzie nas w nos, zamiast przyjąć zamówienie – z zaskoczenia najczęściej nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć. Sparaliżowani pomyłką kelnera rozdziawilibyśmy najwyżej lekko usta i zamrugali gwałtownie oczami, ale nie wykrztusilibyśmy ani słowa.”

Nic dodać nic ująć.

Czytaj także: Mój brat telewizor

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA