Powód pierwszy: wierzono, że woda szkodzi zdrowiu
Zacznijmy od tego, że w XVI wieku królowa Anglii Elżbieta I należała do najczystszych osób w swoim królestwie, chociaż myła się… raz w miesiącu. Jej następca, Jakub I, mył tylko… palce dłoni. Nie lepiej było we Francji, gdzie król Henryk IV wraz z synem Ludwikiem XIII słynęli wręcz z okropnego fetoru, który ich otaczał.
Pod koniec średniowiecza powstała bowiem teoria, że woda szkodzi zdrowiu. Popierali ją lekarze i medycy, którzy nie zalecali kąpieli, a wręcz radzili, aby wody unikać, jak tylko się da. Najdziwniejsze przy tym wydaje się być wytłumaczenie tych osobliwych na dzisiejsze standardy zaleceń: pory skóry – według wierzeń – powinny być zablokowane brudem, by nie dopuszczać do wnętrza ciała morowego powietrza.
Zobacz też: Małżeństwo w XIX wieku – z miłości czy z rozsądku?
Powód drugi: zamiast mycia się zmieniano ubrania
Co więc robiono, gdy ciało się spociło? Proste – zmieniano ubranie. Oczywiście na takie luksusy mogli pozwolić sobie zamożni – przykładowo higiena króla-słońce Ludwika XIV polegała na zmianie koszuli nocnej na świeżą koszulę (król obficie pocił się podczas snu) i przepłukaniu ust oraz dłoni… winem. To wszystko, poranna toaleta była skończona. W ciągu dnia król dopuszczał zmianę koszuli, ale mycie się nie wchodziło w grę.
Według ówczesnych wierzeń bowiem płótno koszuli lepiej niż woda oczyszcza i pochłania pot. Co ciekawe, obawa przed wodą trwała aż do końców XVIII wieku.
Powód trzeci: woń niemytego ciała maskowano perfumami
Miesiącami niemyte ciała perfumowano, by zamaskować woń brudu. Ta informacja może zdziwić wielu współczesnych – wiemy przecież, że w renesansie czy baroku dużą wagę przykładano do stroju i prezentacji, noszono aksamity i jedwabie, a mimo to nie przejmowano się, co znajduje się pod nimi.
Zobacz też:
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!