fot. Fotolia
Mój mąż (39 lat) nadużywa alkoholu. On jest oczywiście zdania, że pije tylko okazjonalnie, ale, moim zdaniem, codzienne sięganie po alkohol, nawet jeśli jest to piwo czy drink, jest nałogiem. Kilka miesięcy temu dowiedział się, że w pracy szykuje się awans. Był przekonany, że to on zajmie wyższe stanowisko w firmie. Wówczas był w świetnej formie. Tryskał humorem, bardzo angażował się w sprawy służbowe, w obowiązki domowe także. Gdy okazało się, że awans przydzielono jego koledze, mąż bardzo się rozczarował i zmienił. Jest smutny, przygnębiony, stracił apetyt cierpi na bezsenność, no i codziennie pije.
Bardzo martwię się o niego, bo chciałam namówić go na wizytę u terapeuty, by uzmysłowił sobie, że codzienne picie to jest już nałóg. Teraz mam kolejny problem na głowie, czyli jego nastrój. Czy istnieje taka możliwość, że sam się z tego otrząśnie? A może z czasem będzie jeszcze gorzej?
Alicja
Na pytanie odpowiada Sławomir Wolniak, lekarz specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa:
Obniżony nastrój, smutek, przygnębienie, a nawet depresja, to objawy często występujące w przebiegu uzależnienia. Drugi biegun zachowań to podwyższony nastrój. Są to tzw. rezydualne zaburzenia afektywne, które współwystępują z uzależnieniem. Zdecydowanie częściej jest to jednak obniżony nastrój, jak w przypadku Pani męża. Zazwyczaj ma to związek z osobistą sytuacją, w jakiej znajduje się osoba uzależniona, czy to osobistą, czy zawodową. Bardzo często obie splatają się ze sobą.
Na początku alkohol pobudza wydzielanie endorfin, a jego spożywanie wiąże się z układem nagrody w organizmie. Gdy stężenie endorfin spada, osoba uzależniona częściej zaczyna odczuwać smutek i żal. W przypadku gdy mamy do czynienia z przewlekłym uzależnieniem, mogą nakładać się dwie choroby współistniejące. Z jednej strony pojawia się depresja endogenna, nie mająca związku z piciem alkoholu, z drugiej – możemy mieć do czynienia z rezydualnym zaburzeniem afektywnym, będącym następstwem picia.
Należy zaznaczyć, że o zaburzeniach nastroju czy depresji mówimy wtedy, gdy taki stan trwa przynajmniej około dwóch tygodni, a ich przyczyną mogą być niepowodzenia życiowe. Osobie uzależnionej trudno jest samej poradzić sobie z taką sytuacją. „Topienie” smutków w kieliszku na dłuższą metę wpływa destrukcyjnie zarówno na nią, jak i na całą rodzinę.
Poza aspektem społecznym pojawia się także ten zdrowotny. Bo gdy picie alkoholu trwa dłuższy czas, u osoby uzależnionej pojawiają się zaburzenia związane z dyselektrolitemią – toksycznym działaniem alkoholu na mózg. To sprawia, że po kilku dniach picia występują u niej objawy abstynencyjne: nudności, wymioty, bóle brzucha, ssanie w żołądku, zawroty głowy, złe samopoczucie, poty i kołatanie serca. To negatywnie wpływa na stan psychiczny, pojawia się poczucie przegranej.
Osoba uzależniona od alkoholu nie przyznaje się do tego, że ma problem, a także minimalizuje konsekwencje choroby. Przekonanie jej, by podjęła terapię, nie jest łatwe, dlatego trzeba liczyć się z tym, że pojawią się złość, agresja, odrzucenie. Jednak konsekwentne postępowanie, odpowiednia argumentacja, zrozumienie chorego to podstawa, by odpowiednio do niego dotrzeć i liczyć na jego uczestnictwo w terapii.
Zobacz też: Alkoholizm – kiedy zaczyna się problem z alkoholem?
Dlatego sugeruję Pani przeprowadzenie poważnej rozmowy z mężem. Jeśli uzna Pani, że jej samej będzie trudno użyć odpowiedniej argumentacji bądź już ją Pani wyczerpała, proponuję skorzystanie z programu interwencji kryzysowej. Jest to pewnego rodzaju proces konfrontacji z chorobą, pokazanie rzeczywistości, w jakiej żyje osoba uzależniona. Interwencja jest szansą na zatrzymanie postępującego i działającego destrukcyjnie uzależnienia, a jej celem jest pozyskanie zgody na rozpoczęcie terapii i odzyskanie przez osobę uzależnioną kontroli nad swoim życiem.
Gdy zgoda już jest, pacjent, który ma zostać przyjęty na oddział uzależnień, musi być trzeźwy. Odtrucie zazwyczaj trwa 3 doby, a pacjent, pod ścisłą kontrolą specjalisty, poddawany jest leczeniu polegającym na uzupełnieniu niedoborów elektrolitowych, witamin z grupy B oraz podaniu leków zmniejszających zagrożenie wystąpienia padaczki, drgawek i arytmii. Wszystko dlatego, że alkoholizm to nie tylko choroba woli, ale i chemicznego uzależnienia. Stąd konieczność pomocy farmakologicznej, która ochroni zdrowie pacjenta. Podawane pacjentowi kroplówki sprawiają, że jego organizm powoli oczyszcza się z toksyn.
Po detoksykacji konieczna jest terapia prowadzona w systemie behawioralno-poznawczym, trwająca najczęściej 4 tygodnie. Polega ona na otoczeniu osoby uzależnionej opieką psychologa i psychoterapeuty, przy pomocy których uczy się, czym jest choroba alkoholowa i jakie przemiany zachodzą w organizmie podczas długotrwałego picia oraz jak nie ulegać pułapkom nałogu. Uczy się właściwej diety, relaksu, aktywności fizycznej, intelektualnej. Przede wszystkim zaś pod opieką psychologa próbuje porządkować swoje priorytety. Ważne, że ośrodek opuszcza uwolniony od nałogu, wyposażony w argumenty do zachowania trzeźwości.
Zobacz też: Alkoholizm w rodzinie
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!