Moja żona zawsze była bardzo wrażliwą kobietą. Kiedy miała nerwowe okresy w pracy, bardzo to przeżywała, nie mogła spać w nocy, była kłębkiem nerwów. I zazwyczaj radziła sobie z problemami, aż do czasu, gdy stwierdziła, że, dłużej nie da rady i pójdzie do lekarza po środki na uspokojenie. Gdy zaczynała je brać, czuła się bardzo dobrze. Była wyciszona, opanowana, ale nie przytłumiona, więc chwaliliśmy ich działanie. Z czasem jednak, by osiągnąć ten sam efekt, żona zaczęła brać większe dawki leku. Kiedy próbowała go odstawić, bardzo źle się czuła, trzęsło ją „od środka”. Czy możliwe jest samodzielne redukowanie dawki leków? Czy powinienem namówić żonę na wizytę u specjalisty?
Na pytania czytelników odpowiada Sławomir Wolniak, lekarz specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa:
Leki, które zaczęła brać pana żona, w swoim pierwotnym działaniu mają pomóc w codziennym funkcjonowaniu człowieka, który z powodu stresu i wszechobecnego lęku cierpi na bezsenność, odczuwa ciągły niepokój. Wiele osób korzysta z dobrodziejstw leków uspokajających, nasennych bądź działających euforyzująco. Ze względu na swoje szybkie działanie stosowane są w sposób przewlekły. I tu czasem pojawia się problem, ponieważ organizm przyzwyczaja się do ich obecności, co prowadzi do wytworzenia tolerancji, która jest niczym innym jak uzależnieniem. Wówczas do osiągnięcia tego samego efektu organizm potrzebuje coraz większej dawki. A takiego stanu rzeczy nie da się prowadzić w nieskończoność. Najszybciej powstaje zależność psychiczna od leku, dopiero później fizyczna, która z kolei prowadzi do zaburzeń ciśnienia krwi, oddychania, układu pokarmowego i czynności serca.
Do leków powodujących uzależnienie należą głównie benzodiazepiny, rzadziej barbiturany. Ich działanie niepożądane, które tak czy inaczej się pojawi sprawia, że niezbędne jest ich odstawienie. A tego nie da się zrobić samemu. Mam pacjentów, którzy na własną rękę próbowali zmniejszać dawki leku i zachęceni początkowym powodzeniem kontynuowali ten proces. Z czasem dochodziło jednak do skutków ubocznych – objawów abstynencyjnych, jak u pana żony. Pojawiające się drgawki, a nawet majaczenie sprawiały, że osoba uzależniona powracała do brania leku. Dlatego tak ważne jest, by procedurę odstawienia prowadzić pod kontrolą lekarza. Bo chodzi w niej nie tylko o odtrucie organizmu, ale i próbę ustalenia i zniwelowania przyczyn prowadzących do wspierania się lekami np. z grupy benzodiazepin.
Samo leczenie u wielu pacjentów rozpoczyna się od detoksykacji (podobnie jak w przypadku np. alkoholików), co powoduje, że organizm fizycznie oczyszcza się z toksyn. Dopiero później rozpoczyna się proces uzdrowienia psychiki osoby uzależnionej. Bo przecież coś w jego życiu sprawiło, że tabletka stała się lekarstwem na całe zło, najlepszym przyjacielem, który umożliwił codzienne funkcjonowanie bez smutku, lęku i stresu. Stąd tak ważna jest terapia oraz wsparcie bliskich, rodziny, którzy pomogą w pokonywaniu problemów oraz ustaleniu i uporządkowaniu systemu wartości, pragnień i celów życiowych.
To, czy w przypadku danej osoby mamy do czynienia z przyzwyczajeniem do leków, czy z uzależnieniem (nałogiem), może stwierdzić lekarz.
Uzależnienie można podejrzewać, gdy leki stosowane są dłużej niż 6 tygodni (częściej niż 4 razy w tygodniu), występuje coraz większa tolerancja na taką samą dawkę leku, dochodzi do zależności psychicznej od danego leku – wspomaganie się jego działaniem w przypadku problemów i lęków, a odstawienie leku powoduje wystąpienie tzw. zespołu abstynencyjnego (pojawia się drżenie rąk, zawroty głowy, niepokój bądź gwałtowne pobudzenie). Dlatego wizyta u lekarza psychiatry i przeprowadzenie dokładnego wywiadu z pacjentem są tak ważne w celu wypracowania terapii dla konkretnego pacjenta i stopniowej redukcji odstawiania leków pod kontrolą lekarza.
Polecamy: Uzależnienie od leków w wieku podeszłym
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!