Przeprowadzone przez U.S. Food and Drug Administration (FDA) testy wykazały, że 400 popularnych pomadek, dostępnych na rynku, zawiera ołów w śladowych ilościach. Najwięcej ma go szminka Maybelline’s Color Sensation (odcień Pink Petal) – 7,19 ppm, na drugim miejscu figuruje L’Oreal Colour Riche (Volcanic) z zawartością toksycznego ołowiu w ilości 7,0 ppm i szminka NARS produkcji Shiseido (kolor Red Lizard) – 4,93 ppm. Podobną ilość zawierają kolejne odcienie pomadek na liście stworzonej przez FDA: są wśród nich takie produkty, jak szminki Maybelline, Procter & Gamble czy Avon.
Ostatni taki test został przeprowadzony przez FDA w 2007 roku na 20 szminkach – wtedy żadna z nich nie przekroczyła zawartości ołowiu 3,0 ppm. W stanie Kalifornia, najbardziej restrykcyjnym jeśli chodzi o bezpieczeństwo przy produkcji kosmetyków – granica zawartości ołowiu to 5,0 ppm. W tym momencie poziom ołowiu obecnego w szminkach jest o wiele wyższy.
Wtedy powodem wykonania testów były naciski ze strony grupy konsumenckiej organizującej kampanię na rzecz bezpiecznych kosmetyków, która odkryła obecność ołowiu w szminkach. FDA kwituje obecną sytuację słowami, że nie widzi realnego zagrożenia dla zdrowia w związku z wynikiem testów, jednak środowisko konsumentów wciąż naciska, powołując się na fakt zagrożenia zdrowia dzieci i kobiet w wieku rozrodczym. Członkowie kampanii domagają się ustalenia nowego limitu dopuszczalnej ilości ołowiu w szminkach i być może tak się stanie.
Ołów nie jest dodawany do kosmetyków celowo, występuje naturalnie w powietrzu, ziemi i wodzie. Jego śladowe ilości mogą się znaleźć w procesie produkcji wielu kosmetyków. Jednak fakt, że zawartość ołowiu w kosmetykach z biegiem lat nie maleje, ale wzrasta, ma prawo niepokoić konsumentów.
Źródło: Time.com, Alexandra Sifferlin, 15.02.2012 /ah
Czytaj też: Czym są trucizny?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!