Wirus H5N1 jest wprawdzie śmiertelny dla ludzi, jednak nie przenosi się łatwo. Jego mutacja, zainicjowana przez badaczy z Centrum Medycznego Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie oraz amerykańskiego Uniwersytetu Wisconsin, sprawiła, że wirus jest w stanie atakować układ oddechowy gryzoni, takich jak fretka, co czyni go niebezpiecznym także dla ludzi. Odkrycie to jest przełomowe, ponieważ wielu wirusologów twierdziło, że H5N1 nie posiada zdolności przenoszenia się między ssakami "przez powietrze", a więc nie stanowi potencjalnego zagrożenia pandemią.
Jak zmodyfikowano wirus?
Eksperyment polegał na pobraniu wirusa od zainfekowanego Indonezyjczyka, a następnie metodami inżynierii genetycznej zmodyfikowaniu w trzech miejscach znajdującego się w nim materiału RNA i zarażeniu nim fretki. Po pobraniu z nosa chorego zwierzęcia wydzieliny i przeniesieniu jej do nosów kolejnych dziesięciu zwierząt, fretki zostały połączone w pary i pozostawione w klatkach bez możliwości bezpośredniego kontaktu, co powodowało, że droga oddechowa była jedyną możliwą drogą zarażenia. Mimo to, większość zwierząt zachorowała, potwierdzając najczarniejsze scenariusze.
Dlaczego badacze zdecydowali się zmutować wirus?
Odpowiedź jest prosta: woleli zawczasu badać zmutowany materiał niż czekać, aż zmutuje on w sposób naturalny w środowisku i zaatakuje człowieka. Wirusa nie można całkowicie wyeliminować z hodowli drobiu, trzeba więc przyznać, że żyjemy w ciągłym zagrożeniu. Okazało się bowiem, że wystarcza zaledwie pięć mutacji, by umożliwić zwykłemu wirusowi ptasiej grypy przenoszenie między ludźmi, co stwarza realne ryzyko pandemii, tym bardziej że mutacje w nim odkryte, są podobne do znalezionych wcześniej w mikrobach, które wywołały pochłaniającą od 25 do 50 milionów ludzi hiszpankę.
Ochrona populacji czy nieuzasadniona cenzura?
Artykuły opisujące modyfikacje wirusa H5N1, opublikowały dwa renomowane pisma naukowe „Nature” i „Science”. W grudniu 2011 roku National Science Advisory Board for Biosecurity (NSABB) zażądała ich przeredagowania z obawy przed terrorystami, którzy mogliby wykorzystać zawarte w nich informacje i zabić miliony ludzi przy użyciu zmutowanego wirusa.
Po wniosku komitetu i odstąpieniu obydwu pism od publikacji, w środowisku naukowym rozpętała się prawdziwa dyskusja potwierdzająca zasadność podjętych działań. Usunięcie dużych fragmentów prac spowodowało, że artykuły traciły sens, a dodatkowo mediację z NSABB podjęła również Światowa Organizacja Zdrowia, co doprowadziło do kolejnej zmiany decyzji, zgodnie z którą tygodnik "Science" opublikował pełne dane zawarte w pierwotnym artykule.
Potrzebne środki bezpieczeństwa
Prof. Francis Collins, dyrektor amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia, oraz prof. Anthony Faunci kierujący Narodowym Instytutem Alergii i Chorób Zakaźnych wystosowali specjalny komentarz do tekstu, w którym przypominają zasadność i cel prowadzenia tego typu badań, zaznaczając przy tym że zawsze istnieje ryzyko że dostaną się one w ręce terrorystów, bądź też wirus w jakiś sposób wydostanie się z laboratorium, dlatego muszą być one prowadzone pod specjalnym nadzorem.
Ostatecznie moratorium dotyczące badań nad H5N1, wygasło w marcu jednak naukowcy w porozumieniu z innymi ośrodkami naukowymi, po konsultacjach z WHO, zdecydowali się przedłużyć je do momentu wyjaśnienia i przedyskutowania wszystkich aspektów bezpieczeństwa, które są z nimi związane i wciąż wzbudzają kontrowersje.
Polecamy: serwis Grypa.wieszjak.polki.pl
Źródło: www.rp.pl/mn oraz gazeta wyborcza, 22.06.2012/us
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!