Czy to prawda, że szczepionki zawierają rtęć?
Rodzice często boją się rtęci, bo gdzieś, kiedyś usłyszeli czy przeczytali w internecie, że szczepionki zawierają toksyczny, kumulujący się związek rtęci. Tak nie jest! Niektóre szczepionki rzeczywiście zawierają śladowe ilości rtęci, ale to jest bardzo bezpieczny związek: etylen rtęci, inaczej tiomersal. Wieloletnie obserwacje szczepionych dzieci wykazały, że zawarty w szczepionkach tiomersal nie wpływa w żaden negatywny sposób na rozwój czy zdrowie. Kumuluje się zupełnie inny związek: metylen rtęci, którego w żadnej szczepionce nie ma i nigdy nie było. Można go za to znaleźć np. w konserwach.
Czy warto zwlekać ze szczepieniem na WZW typu B?
Często rodzice zastanawiają się, czy nie można trochę zaczekać z podaniem szczepionki. Choć oni czują się uspokojeni, dla zdrowia ich dziecka może to mieć bardzo groźne konsekwencje. Wirusowe zapalenie wątroby typu B jest chorobą niezwykle poważną. Dopóty będziemy przeciwko niej szczepić noworodki, dopóki nie będzie porządnego monitoringu zakażeń u kobiet w ciąży. Noworodek chorobą zakaża się w trakcie porodu od własnej mamy, a to zakażenie najczęściej jest bezobjawowe. Przed erą szczepień rozpoznawaliśmy je, niestety, bardzo późno, kiedy skutki choroby u dziecka były już niezwykle poważne: przewlekłe zapalenie wątroby, marskość wątroby albo nawet rak wątroby. Jeżeli nawet w badaniu kobiety na obecność antygenu HBs (a właśnie je można robić podczas ciąży) wychodzi, że przyszła mama nie ma tego antygenu, to wcale jeszcze nie znaczy, że nie jest zakażona wirusem WZW typu B.
Dlaczego polski kalendarz szczepień różni się od tych dostępnych w innych krajach?
Każdy kalendarz szczepień wynika z sytuacji epidemiologicznej danego kraju. W Skandynawii niebezpieczeństwa gruźlicy nie ma. W Polsce zaś, choć sytuacja gruźlicy jest lepsza niż była, to jednak nie na tyle, by można było rezygnować ze szczepienia noworodków. Szczepionka jest najskuteczniejsza, jeśli jest podana w najwcześniejszym okresie życia. Chroni przed dwiema, często śmiertelnymi postaciami gruźlicy: gruźliczym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych oraz prosówką, czyli rozsianym procesem gruźliczym.
Jak powstaje program szczepień?
Na całym świecie konstruowany jest według czterech zasad. Pierwsza z nich to: jakie choroby zakaźne występują w danym kraju. Druga rzecz: musimy wiedzieć, jakie zarazki są u naszych sąsiadów, bo one nie zatrzymują się przed szlabanem na granicy. Wiemy, że np. z Niemiec może do nas łatwo przyjść odra, a zza wschodniej granicy – i błonica, i gruźlica, i wirusy wywołujące wirusowe zapalenia wątroby albo choroby zakaźne wieku dziecięcego. Trzecia zasada to zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, a czwarta to kwestie finansowe – co, niestety, oznacza, że realizujemy tylko to, na co nas stać.
Z tego powodu nadal nie ma u nas darmowych szczepień przeciw pneumokokom. Ale robimy postępy. Od 2012 r. bezpłatny dostęp do szczepienia przeciw pneumokokom mają już wszystkie wcześniaki. Szczepionka przeciw pneumokokom jest dość droga, ja jednak nie żałowałabym na nią pieniędzy. Zakażenia pneumokokowe może nie są tak częste, ale kiedy już się przytrafią, ich konsekwencje są bardzo poważne.
Czy warto szczepić dzieci przeciwko grypie?
Tu jest już trochę inaczej. W kalendarzu szczepień ustalonym na 2013 r. nie ma akapitu, aby szczepić przeciw grypie dzieci zdrowe. Wiemy jednak dobrze, że na grypę szczególnie narażone są noworodki i małe niemowlęta, które rodzą się w sezonie grypowym albo tuż przed nim. Ich zaszczepić jeszcze nie można, dlatego warto, aby reszta domowników przyjęła szczepionkę i w ten sposób stworzyła tzw. kokon ochronny wokół dziecka.
Po co szczepić przeciwko chorobie, która u nas nie występuje?
Tu trzeba wytłumaczyć, że istnieje coś takiego, jak uzyskana dzięki szczepieniom odporność populacyjna, czy inaczej: środowiskowa. W przypadku wielu chorób wyszczepienie powyżej 95 proc. populacji powoduje, że przed zarazkami chronimy także tych, których zaszczepić nie można ze względu na przeciwwskazania. Dzięki szczepieniom wyeliminowaliśmy straszną chorobę: polio. Nie mamy w Polsce błonicy. Nie ma tężca noworodków – kolejnej strasznej choroby, którą dzieci zakażały się poprzez kikut pępowiny. Gorzką prawdą jest to, że do szczepienia przekonujemy się momentalnie, kiedy choroba zakaźna z powikłaniami spotka kogoś z naszego najbliższego otoczenia. Bo nagle okazuje się, że można na nią chorować naprawdę poważnie.
Dlaczego tyle osób sprzeciwia się szczepieniom?
Obecnie, kiedy wielu groźnych chorób się nie widzi – a są one niewidoczne tylko dzięki szczepieniom – to zaczęto się zajmować niepożądanymi objawami poszczepiennymi. To prawda, one istnieją, ale pamiętajmy o tym, że zawsze są o wiele mniej dotkliwe i mniej niebezpieczne dla dziecka niż choroba, przeciw której się szczepimy.
Prof. dr n. med Maria Korzon
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!