Chociaż jego nazwa kojarzy się z amerykańską whiskey, wirus Bourbon z alkoholem nie ma nic wspólnego. Możemy go za to kojarzyć z kleszczami, bo to one go roznoszą, często doprowadzając tym samym do śmierci swoich ofiar.
Zabójca limfocytów
Wirus Bourbon swoją nazwę zawdzięcza nazwie hrabstwa, w którym mieszkał mężczyzna będący pierwszą opisaną ofiarą tego właśnie wirusa. Amerykańscy naukowcy z Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) poinformowali, że ukąszony przez kleszcza 50-latek zachorował, a po trzech dniach udał się do lekarza. Zmarł w szpitalu po 11 dniach na atak serca.
Wcześniej skarżył się na bóle głowy i mięśni, zmęczenie i nudności, ponadto miał wysoką gorączkę, wymiotował, a na jego ciele pojawiła się wysypka. Badania wykazały, że miał w ciele niski poziom limfocytów.
Przeprowadzone testy wykazały, że lekarze mają do czynienia z zupełnie nowym, nieznanym dotychczas wirusem. Jest on znacznie bardziej niebezpieczny niż znana wszystkim inna choroba odkleszczowa – borelioza – gdyż zabija nawet w ciągu kilku dni. Wirus Bourbon atakuje i niszczy bowiem białe ciałka krwi. Nie ma na niego lekarstwa ani szczepionki.
Nie mamy wiadomości na temat tego, jak wiele kleszczy jest nosicielami tego śmiercionośnego wirusa ani czy zakażone pajęczaki występują też w Polsce. Najlepiej zatem dmuchać na zimne i odpowiednio zabezpieczać się przed ukąszeniami kleszczy.
Polecamy:
Jak bezpiecznie wyciągnąć kleszcza? [INSTRUKCJA]
Wszystko na temat kleszczowego zapalenia mózgu
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!