25-letnia Shannon jest matką trójki dzieci, ale marzyła, by w przyszłości powiększyć jeszcze rodzinę. Jednak nie będzie to możliwe – kobieta nie będzie mogła już nigdy zajść w ciążę. Wszystko przez błąd lekarski podczas rutynowego zabiegu. A wystarczyło zrobić jedno proste badanie, by tego uniknąć!
Dwa miesiące po urodzeniu trzeciego dziecka Shannon z mężem postanowili spróbować antykoncepcji długoterminowej. „Zdecydowaliśmy się na założenie spirali, żeby mieć kilka lat na zastanowienie. Ale na pewno pragnęliśmy mieć w przyszłości więcej dzieci, zwłaszcza mój partner marzył o tym” – mówiła podczas rozmowy z portalem Kidspot Shannon.
25-latka umówiła się do lekarza na zabieg założenia wkładki wewnątrzmacicznej.
Trzy dni przed zabiegiem lekarka zrobiła cytologię - wyniki były dobre. Nie zleciła mi żadnych innych badań, np. testu ciążowego
– dodaje Shannon.
Z pozoru łatwy i szybki zabieg faktycznie przebiegł sprawnie, jednak po dotarciu do domu kobieta poczuła, że dzieje się z nią coś złego.
„Zaczęłam mocno krwawić i miałam duże skrzepy. Zadzwoniłam do mojego lekarza ogólnego i on zalecił mi zgłosić się na pogotowie, jeśli sytuacja się nie poprawi” – opowiada Shannon.
A sytuacja tylko się pogarszała. Kobieta tak mocno krwawiła, że została zabrana karetką do szpitala. Trafiła na salę operacyjną.
„Obudziłam się w kałuży krwi wsiąkającej w łóżko. Wezwałam alarmowym przyciskiem dla pacjentów pielęgniarkę i po chwili w moim pokoju nade mną stało już 20 osób” – wspomina dramatyczne chwile.
Shannon wyznała, że nigdy nie zapomni tego momentu, gdy myślała, że nie przeżyje.
To było straszne. Było mi zimno i miałam drgawki. Czułam, że zaraz umrę. W końcu straciłam przytomność
– wspomina.
Następnym razem, gdy się obudziła, leżała na OIOM-ie. Potem lekarze wzięli ją na kolejną operację. „Nie jestem pewna, ile krwi straciłam, ale dali mi 17 jednostek po 240 ml” – mówi.
A wystarczyło proste badanie…
Lekarze powiedzieli Shannon, że powodem tak obfitego krwawienia była źle założona spirala antykoncepcyjna. Lekarka, która ją zakładała, nie uwzględniła tego, że Shannon ma tyłozgięcie macicy – w takich przypadkach spiralę umieszcza się trochę inaczej. „Lekarze sugerowali, że to był błąd, którego łatwo można było uniknąć. Przed założeniem spirali wystarczyło zrobić USG, by odkryć zmiany w budowie macicy i właściwie przeprowadzić zabieg” – tłumaczy.
Shannon była w szpitalu ponad tydzień. Choć fizycznie zaczęło jej się poprawiać, psychicznie nie jest w stanie pogodzić się z utratą możliwości posiadania dzieci. W wyniku powikłań po źle przeprowadzonym zabiegu i po operacjach, jej macica nie wytrzymałaby ciąży i porodu.
fot: Kidspot.com.au
Shannon spotkała się z lekarką, która zakładała jej spiralę. „Była nieprzejęta i nic sobie nie robiła z tej sytuacji. A prawie mnie zabiła” – wspomina zdruzgotana kobieta.
„Dziś cieszę się, że żyję. Słabo mi i płakać mi się chcę, jak myślę, że moje dzieci mogłyby dorastać bez matki. Ale nigdy nie zaakceptuję faktu, że moje dzieci nigdy nie będą miały rodzeństwa”.
Źródło: Kidspot.com.au
To cię może zainteresować:
Epidemia odry – choroba uśmierciła już 46 osób. Ostatnią z ofiar było 9-miesięczne dzieckoKłopoty z tarczycą? Zbadaj te hormony!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!