Bioenergoterapia

Zdarza się, że choroba leczona w sposób konwencjonalny bez odczuwalnych efektów już po kilku zabiegach energoterapeutycznych zaczyna się „cofać”.
/ 29.11.2006 15:31
Wielu ludzi odwiedza gabinety bioenergoterapeutów w nadziei na „cud”. Jedni, dlatego że są rozczarowani wynikami długotrwałego leczenia tradycyjnego. Inni w ogóle nie próbują korzystać z tego, co oferuje im medycyna konwencjonalna, nawet ta najbardziej nowoczesna. Dowiadując się o chorobie, od razu szukają pomocy u jakiegoś bioenergoterapeuty. Decydują się na to nawet osoby cierpiące na chorobę nowotworową. Onkolodzy twierdzą, że bardzo wielu ich pacjentów długo korzysta z takich terapii, odbierając sobie szanse na wyleczenie. Czym więc jest bioenergoterapia – oszustwem czy pomocą? Na czym polega ta metoda leczenia?

Sterowanie energią
Każdy żywy organizm, także człowieka, jest źródłem energii: elektromagnetycznej, cieplnej. Wytwarza ją mózg, serce, każda komórka. Zakłócenia w przepływie tej energii, zwłaszcza utrzymujące się przez dłuższy czas, rozregulowują zachodzące w organizmie procesy fizjologiczne, biochemiczne. Następstwem tego mogą być zaburzenia w pracy różnych narządów. Fakt ten nie budzi wątpliwości współczesnych naukowców. Również medycyna chińska – a bioenergoterapia jest jej częścią – upatruje przyczyn różnych chorób w zakłóceniach przepływu energii. Z tym, że według medyków chińskich energia krąży w naszym organizmie specjalnymi kanałami (tzw. meridianami). Co więcej, twierdzą oni, że przepływem tej energii, nazywanej życiową, można skutecznie sterować. Można przekierowywać ją z meridianów, gdzie tej energii jest za dużo, do tych, gdzie jej brakuje. I to właśnie robi bioenergoterapeuta.

Diagnoza w dłoniach
Żaden bioenergoterapeuta nie wymaga wykonania badań diagnostycznych, z reguły nie prosi także o pokazanie wyników wcześniejszych badań. – Nie jest to konieczne. Wytwarzana w organizmie energia promieniuje bowiem na zewnątrz, tworząc wokół ciała powłokę niewidzialną gołym okiem, tzw. aurę, biopole – tłumaczy Jerzy Lewandowski, bioenergoterapeuta. – W tym biopolu jest jakby zakodowany, odzwierciedlony wewnętrzny stan organizmu. Bioenergoterapeuta, wodząc rękami wokół tego biopola, lokalizuje, wyczuwa wszelkie zakłócenia.
Rozmowa z chorym może potwierdzić wyniki tych oględzin. Terapeuci, którzy proszą o przyniesienie ze sobą wyników badań specjalistycznych, robią to raczej dlatego, żeby pacjent mógł się przekonać, że to, co mówią, jest uzasadnione.

To żaden cud
Przykładając ręce w określonych (tzw. akupunkturowych) punktach ciała pacjenta, bioenergoterapeuta stara się wyrównać poziom energii w miejscach chorych. Dzięki temu organizm może łatwiej oczyszczać się z toksycznych substacji, wytwarzanych m.in. przez drobnoustroje, a więc szybciej je zwalczać. I rzeczywiście zdarza się, że choroba leczona w sposób konwencjonalny bez odczuwalnych efektów już po kilku zabiegach energoterapeutycznych zaczyna się „cofać” i człowiek stopniowo powraca do zdrowia. – Ale nie ma w tym żadnego cudu – zapewnia Jerzy Lewandowski. – A jeśli nawet, to cudu tego dokonuje sam organizm. Bioenergoterapeuta ukierunkowuje tylko jego siły obronne na walkę z chorobą, wzmacnia naturalne zdolności organizmu do samouleczania. Tak można też wyjaśnić, jego zdaniem, przypadki „cudownego” wyleczenia raka. Po prostu wzmocniony organizm zaczyna lepiej reagować na leki.

Potwierdzone zdolności
Bioenergoterapia, podobnie jak wszystkie niekonwencjonalne metody leczenia, ma nie tylko swoich gorących zwolenników, ale także zagorzałych przeciwników. Wiele osób traktuje bioenergoterapeutów jak szarlatanów, jednak różne badania, przeprowadzone z udziałem fizyków, potwierdzają wyjątkowe zdolności niektórych ludzi do przekazywania energii. Okazało się także, że tajemnicze chińskie meridiany pokrywają się z kanałami układu nerwowego i hormonalnego człowieka.

Nie daj sobie zaszkodzić
Badania naukowe potwierdzają, że pobudzanie określonych ośrodków mózgowych za pomocą zabiegów bioenergoterapeutycznych wywołuje w układzie odpornościowym określone reakcje prowadzące do zwalczania przez organizm procesów chorobowych. Metoda ta może więc pomagać, ale przede wszystkim we wzmacnianiu sił obronnych organizmu. Może też wspomagać konwencjonalne leczenie. Zdarza się jednak, i to wcale nierzadko, że bioenergoterapeuci radzą odstawienie przepisywanych przez lekarzy specyfików, a nawet uzależniają od tego swoją pomoc. Co wtedy robić? – Żaden odpowiedzialny terapeuta nie będzie doradzał zaniechania wizyt u lekarza ani odstawienia leków – stwierdza kategorycznie Jerzy Lewandowski. – Nawet jeśli po wizycie u niego nastąpiła poprawa. O odstawieniu, zmianie leków, zmniejszeniu ich dawki może zadecydować tylko lekarz.
Jeśli więc zdecydowałaś się na wizytę u bioenergoterapeuty i już podczas pierwszego spotkania usłyszałaś takie warunki, lepiej od razu z niego zrezygnuj. Zamiast pomóc, może Ci zaszkodzić.

Emilia Borkowska

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!