Dlaczego ludzie chodzą po rozżarzonych węglach?
Z pewnością chodzenie po ogniu powoduje pozytywne terapeutyczne oddziaływanie na nasz organizm, niemniej jednak, jak nam wszystkim wiadomo, skuteczne oddziaływanie wymaga wielu seansów dowolnej terapii, jakiej byśmy nie zastosowali.
Panuje przekonanie, że wskazany jest cykl dziesięciu masaży, aby mogły być oczekiwane efekty. W mojej praktyce terapeutycznej zaobserwowałem, że takim minimum są trzy seanse, chociaż ciekawe efekty mogą być zauważalne i po jednym. Po takim jednym seansie, którego doświadczyło trzech Niemców z osobna, którzy trafili do mnie z ciekawości i z przypadku, zostałem później zaproszony przez nich do Niemiec. Kto stosuje akupresurę stóp, czy też osobiście doświadczył tego rodzaju terapii, doskonale wie, że dla osiągnięcia pozytywnych efektów należy również przyjąć serię około dziesięciu seansów. Podczas chodzenia po ogniu, podobnie jak i przy akupresurze, stymulowane są rozżarzonymi węgielkami akupresurowe punkty na stopie.
Z całą pewnością odczuwalne będzie to lecznicze oddziaływanie, jednakże aby osiągnąć poważniejsze efekty, musielibyśmy chodzić po ogniu częściej, a nie sporadycznie. Stąd też chodzenie po ogniu więcej jest dla nas sprawdzianem naszej gotowości do duchowego wzrastania, niż liczeniem na efekty terapeutyczne. Często jest to też swoisty rodzaj nobilitacji i aktu odwagi z naszej strony, natomiast podczas różnego rodzaju kursów i spotkań chodzenie po rozżarzonych węglach jest bardziej gwoździem i atrakcją programu.
Sam miałem okazję spacerować po ogniu niezliczoną ilość razy i doskonale zdaję sobie sprawę, do jakiego stopnia takie chodzenie może mieć pozytywny skutek. Za każdym razem było to ciekawe przeżycie i doświadczenie, szczególnie dla tych, którzy się odważyli wejść na gorące węgle po raz pierwszy w życiu. Udało się nam także zaobserwować na zdjęciach ciekawe efekty niezliczonej ilości jasnych kółek, jakby baniek mydlanych. W ten sposób manifestowała się obecność dusz naszych przodków, które zostały zaproszone jeszcze przed chodzeniem po ogniu. Takie efekty były najbardziej widoczne na zdjęciach wykonywanych przy zapadającym zmroku.
Na fotografii dokumentującej chodzenie po ogniu pojawiły się białe kule. Według Pierepielicyna miały to być duchy przodków. Zdjęcie pochodzi z książki "Naturalne metody uzdrawiania" autorstwa Tadeusza Piotra Szewczyka.
Zobacz też: Jak konchować uszy? Instruktaż
Czy chodzenie po gorących węglach boli?
Ogień jest potężnym żywiołem, jak więc to możliwe, że nikomu nie dzieje się krzywda mimo wysokiej temperatury rzędu 500–700 stopni Celsjusza? Przede wszystkim trzeba się zaprzyjaźnić z ogniem jak z żywą istotą, nabrać do niego szacunku, pobłogosławić go i wejść w swoisty taneczny trans. Najlepiej w takt rytmicznej muzyki, ewentualnie w rytm jakiegoś rytualnego bębna. Brak okazanego należytego szacunku żywiołowi ognia, lekceważenie lub pycha mogą się skończyć drobnymi poparzeniami.
Byłem kiedyś świadkiem, jak doświadczony terapeuta, prowadzący warsztaty, dość dotkliwie poparzył swoje stopy, kiedy chciał na siłę pociągnąć za sobą resztę grupy, która jeszcze nie czuła się gotowa, aby wejść do ognia. Być może i on sam jeszcze nie był gotów, aby być tym, który pociągnie za sobą całą grupę. W każdym razie lekceważenie, brak należytego szacunku, przejawiona pycha, brawura i alkohol mogą się skończyć parzącą nauczką, bolesnym upomnieniem.
Możemy także doświadczyć jakiegoś „przyparzenia”, zwłaszcza punktów akupunkturowych, powiązanych z jakimś problemem w ciele. Takich miejsc może być pod stopami wiele, a swoimi odczuciami bardziej przypominają one poparzenie pokrzywą niż poparzenie ogniem. Zwykle do rana wszystko wraca do normy i na stopie nie ma żadnych śladów.
Doradzałbym ostrożność dla tych wszystkich, którzy noszą w sobie poczucie jakiejś winy, ponieważ potrzeba ukarania może wywołać lekkie poparzenie. Zresztą ci, którzy boją się na rozżarzone węgle wejść, prawdopodobnie takie poczucie winy w sobie noszą i zarówno namawianie ich, jak i przymuszanie nie powinno mieć miejsca.
Moje pierwsze doświadczenie i kontakt z ogniem przeżyłem wraz z uzdrowicielami z Moskwy. Ponieważ to ja byłem organizatorem owego „widowiska”, nikt ze zgromadzonych nie miał dość odwagi, aby wejść na rozżarzone węgle zaraz za Rosjanami, których uważano za cudotwórców. Oni, oczywiście, jako magowie byli chronieni i mogli to robić, nas natomiast z pewnością strawiłyby płomienie. Nie byłem aż tak odważny, aby wejść bez wahania, lecz nie miałem wyboru, trzeba było „poświęcić” swoje życie. Kiedy się okazało, że nie spłonąłem na stosie, a nawet mam się dobrze, wtedy i inni poszli za moim przykładem. Od tego pierwszego mojego doświadczenia, kiedy tylko robiliśmy jakiekolwiek warsztaty z Pierepielicynem z Moskwy, pierwszy zawsze dawałem przykład i wchodziłem na węgle, ponieważ Michaił zajęty był modlitwami, gdyż uważał, że zawsze należy przywoływać przodków oraz tworzyć modlitewną ochronę dla tych, którzy się zdecydują i będą chodzili po ogniu. Z czasem i sam organizowałem podobne warsztaty.
Chodzenie po ogniu a poczucie własnej wartości
Chodzenie po ogniu wzbogaca nas zawsze o jeszcze jedno ciekawe doświadczenie, doświadczenie z pogranicza niesamowitości. Podnosi w nas samych poczucie własnej wartości, którego tak często nam właśnie brakuje. Bez poczucia własnej wartości trudno jest dostrzec i zaakceptować w sobie Boży pierwiastek. Tylko wtedy możliwy jest zdecydowany postęp w rozwoju naszego ducha. Jedynie terapeuci wiedzą, do jakiego stopnia zakorzeniło się w ludziach zaniżone poczucie własnej wartości, aż do poczucia bycia „nikim”. A prawdziwe uzdrowienie to także i uzdrowienie na tej płaszczyźnie, odbudowanie wiary, że jest się kimś, że jest się dzieckiem Boga i wartościowym człowiekiem.
Spacer po rozżarzonych węglach nobilituje nas, podnosi wiarę w siebie i – być może – jak chrzest ogniowy przestawia na inne, lepsze tory. Nie podaję instrukcji, w jaki sposób możemy zacząć chodzenie po ogniu, ponieważ nie można się tego nauczyć na podstawie książkowej instrukcji. Na palące się węgle najlepiej jest wejść pod okiem i przewodnictwem doświadczonego terapeuty, instruktora czy przewodnika, który potrafi to robić. Metody chodzenia mogą się od siebie nieco różnić, nie ma to większego znaczenia.
Zobacz też: Czy plastry oczyszczające to oszustwo?
Fragment pochodzi z książki "Naturalne metody uzdrawiania" autorstwa Tadeusza Piotra Szewczyka (Studio Astropsychologii, 2012). Publikacja za zgodą wydawcy.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!