Zioła kontra nowotwory

zioła, para
Nie ma cudownych mikstur zwalczających raka. Ale są dary natury, które łagodzą dolegliwości związane z leczeniem nowotworów.
/ 17.12.2008 12:17
zioła, para
Niezależnie od postępu w leczeniu chorób nowotworowych – rak paraliżuje strachem. Jest traktowany jak nieodwracalny wyrok losu. A przecież żyjemy w czasach, gdy każdą chorobę nowotworową, szybko zdiagnozowaną i poddaną właściwej kuracji, można z powodzeniem leczyć – mówi onkolog prof. Zbigniew Wronkowski.
Ale wiele zależy również od nas samych: przede wszystkim trzeba nauczyć się zdrowo żyć, by za wszelką cenę uniknąć nowotworu. A gdy mimo to jednak zachorujemy, jak najszybciej rozpocząć terapię.
Z roku na rok arsenał leków poszerza się o środki, które precyzyjnie uderzają w komórki rakowe, potrafią je odróżnić od zdrowej tkanki. Dzięki temu chorym nie wypadają włosy, nie męczą ich nudności, nie mają anemii i nade wszystko nie muszą cierpieć z bólu.
Niestety, nie każdy rodzaj nowotworu udaje się leczyć w ten idealny sposób. Bardzo często leczenie raka nie ogranicza się tylko do jednej metody, lecz wymaga co najmniej trzech: chemioterapii, radioterapii i chirurgii. Coraz częściej słychać też o korzyściach uzupełniania wymienionych metod środkami naturalnymi.

W leśnej aptece
Wykorzystanie ziołolecznictwa w onkologii nie jest niczym niezwykłym. Tradycyjna farmakologia opiera się przecież na lekach pochodzenia roślinnego – zauważa dr farm. Jerzy Jambor, prezes Polskiego Komitetu Zielarskiego.
Ponad połowa stosowanych dziś w onkologii leków ma strukturę chemiczną, którą poznano na podstawie badań składu roślin. Znany np. z terapii nowotworów piersi i jajnika Taksol wyodrębniono z kory cisa krótkolistnego.
Zanim jednak wykorzystywanie leków roślinnych w onkologii stało się modne w Europie, przeszło test wiarygodności w Azji. Zwłaszcza w Chinach, gdzie ziołolecznictwo stosowane jest od tysiącleci. W tym kraju aż 250 roślin wykorzystywanych jest w medycynie.

Powinniśmy jednak słuchać ostrzeżeń lekarzy, których zdaniem leki roślinne nie są w stanie wyleczyć żadnego raka. Ale nie oznacza to, że nie mogą tu być stosowane. Mogą, ale należy je traktować jedynie jako środki wspomagające, łagodzące dodatkowe dolegliwości związane z podstawową terapią – podkreśla dr Jambor.
To ważne zastrzeżenie, bo z danych Kliniki Chemioterapii Centrum Onkologii w Krakowie wynika, że co siódmy chory na raka, rozpoczynający w Polsce właściwą kurację, próbował wcześniej leczenia niekonwencjonalnego, które opóźniało wizytę u specjalisty średnio o pół roku.

Tymczasem gdy pojawią się pierwsze objawy nowotworu (wszystko jedno, czy będzie to czerniak na skórze, guzek
w piersi, czy zmiana w płucach), trzeba jak najszybciej zgłosić się do onkologa, a nie szukać pomocy u bioenergoterapeuty lub zielarza. Właśnie dlatego, że obawiając się trudnej terapii, niektórzy wolą pić zioła – wyniki leczenia nowotworów w Polsce są dwukrotnie gorsze niż w Europie Zachodniej. Odpowiedzialne postępowanie powinno być odwrotne: najpierw wizyta u lekarza po to, by ustalić właściwy plan leczenia, a dopiero potem kontakt z fitoterapeutą, który pomoże wybrać zioła łagodzące uboczne skutki leczenia.

Na ratunek seniorom
Trudy wielomiesięcznego leczenia onkologicznego znacznie łatwiej znoszą młodzi pacjenci. Lepiej tolerują oni silne dawki leków niż osoby starsze, często dodatkowo obciążone chorobami serca, nerek, żołądka. A takich pacjentów jest dużo, w chorobach nowotworowych wiek stanowi bowiem istotny czynnik ryzyka. Dla nich (ale oczywiście nie tylko) uzupełniające terapie ziołowe mogą okazać się prawdziwym dobrodziejstwem. Nie tylko złagodzą dolegliwości związane z klasycznym leczeniem, ale korzystnie wpłyną na psychikę, co w chorobach nowotworowych jest bardzo ważne.

Od dziurawca do jeżówki
Do najczęstszych i najbardziej uciążliwych dolegliwości towarzyszących kuracjom onkologicznym należą: depresja, nudności, bezsenność, ból oraz wypadanie włosów. Oto, co może w takich przypadkach zdziałać współczesna fitoterapia.
Depresja. Przykładem leków roślinnych, które mogą być równie skuteczne jak antydepresyjne leki syntetyczne, są preparaty otrzymane z ziela dziurawca. Roślina ta swoją terapeutyczną moc zawdzięcza obecnej w niej substancji o nazwie hiperycyna. Reguluje ona wymianę neuroprzekaźników w mózgu, odpowiedzialnych za nasz nastrój.
Nudności. Uporają się z nimi leki z imbiru. W jego kłączach znajdują się związki o silnym działaniu przeciwwymiotnym.
Bezsenność. Są w stanie ją zlikwidować: kozłek lekarski, melisa, passiflora (męczennica), a także niedoceniane preparaty zawierające wyciągi z szyszek chmielu.
Ból nowotworowy. Skuteczna walka z nim przy użyciu ziołowych naparów będzie raczej skazana na przegraną. Choć warto podkreślić, że szeroko stosowaną w medycynie morfinę (jako składnik opium) pozyskiwano w sposób naturalny z makówek. Opium, niegdyś jedyny silnie działający lek przeciwbólowy, z powodzeniem wykorzystywano aż do końca XIX wieku. Równoległą karierę w Chinach, a następnie w Europie, zrobił przeciwbólowy wyciąg z konopii indyjskich (są to specjalne preparaty modyfikowane chemicznie), dziś również stosowany w celu uśmierzania bólu.
Wypadanie włosów podczas chemioterapii. Można smarować głowę wyciągiem z pokrzywy, łopianu, olejem rokitnikowym, ale – jak przyznaje nasz ekspert – nie należy łączyć z tym zbyt wygórowanych nadziei. Niestety, współczesna fitoterapia niewiele może tu poradzić. Pociechą niech będzie to, że po zakończonym leczeniu włosy odrastają.

Leki roślinne nie tylko pomagają w łagodzeniu ubocznych skutków kuracji onkologicznej. Po to, by przyniosła ona jak najlepszy efekt, można ją uzupełniać takimi preparatami roślinnymi, które „potrafią” naprawiać komórki lub stymulują układ odpornościowy.
Do pierwszych należą: aralia mandżurska, cytryniec chiński, żeń-szeń oraz różeniec górski (w tym roku ma trafić do naszych aptek odpowiedni preparat). Wśród roślin immunostymulujących prym wiodą: aloes i jeżówka, znana też pod nazwą Echinacea.

Ważne decyzje
Każdy, kto decyduje się na stosowanie jakiegokolwiek z wymienionych leków roślinnych, powinien pamiętać, że mogą one zaszkodzić, jeśli będą używane niewłaściwie. Tak jak w farmakoterapii opartej na lekach chemicznych, również w ziołolecznictwie należy liczyć się z działaniami niepożądanymi lub przeciwwskazaniami do stosowania niektórych preparatów.
Imbir może powodować zgagę. Leków z tą rośliną nie powinny przyjmować osoby cierpiące na kamicę żółciową ani kobiety w ciąży.
Dziurawiec uwrażliwia skórę na słońce i zmniejsza krzepliwość krwi (należy go odstawić przynajmniej 5 dni przed planowaną operacją).
Jeżówka nie jest polecana chorym na astmę, ponieważ przyspiesza ataki duszności.

Dawkowanie leków roślinnych powinno odpowiadać ustalonym dla każdego preparatu zasadom, opisanym na opakowaniu lub w ulotce informacyjnej – podkreśla dr Jambor. Dotyczy to również czasu kuracji, którą w przypadku leków pochodzenia roślinnego prowadzi się z reguły przez 4–6 tygodni (następnie należy zrobić 14-dniową przerwę). I tu są wyjątki: preparaty z ziela przywrotnika, kłącza pięciornika lub owocu borówki czernicy (łagodzą biegunkę) podaje się zwykle przez 3–4 dni, leki immunostymulujące z jeżówki stosuje się nie dłużej niż osiem tygodni, natomiast preparaty z wyciągami z korzenia żeń-szenia – do 3 miesięcy.

Ograniczone zaufanie
Jest jeszcze jeden warunek powodzenia ziołowej kuracji: w leki roślinne powinniśmy zaopatrywać się w aptekach lub sklepach zielarskich, a nie na bazarach ani tym bardziej w internecie. To wygodna forma zakupów, tyle że nie znamy źródła pochodzenia towaru, co może być niebezpieczne. Dr Jerzy Jambor przestrzega również przed ślepą wiarą w mikstury, które z medycznego punktu widzenia nie mają takiej wartości, jak głoszą to ich reklamy: – Przykładem tego są preparaty otrzymane z kory peruwiańskiej czepoty, czyli popularna Vilcacora, uznawana przez niektóre ośrodki medycyny alternatywnej za rewelacyjny lek przeciwnowotworowy. Tymczasem należy ją traktować podobnie jak preparaty z huby brzozowej lub leki torfowe Tołpy. Mogą pozytywnie wpływać na ogólny stan chorego, ale nie są to środki przeciwnowotworowe i nie wolno zastąpić nimi właściwej terapii onkologicznej.
Proste badania farmakologiczne, którym co prawda poddano Vilcacorę lub hubę (już nawet 50 lat temu), nie mogą być podstawą do twierdzenia, że mają one działanie przeciwnowotworowe. Konieczne są odpowiednie badania kliniczne, przeprowadzane zgodnie z obowiązującymi w medycynie konwencjonalnej zasadami, bez których w ogóle nie można mówić o właściwościach leczniczych. Takie testy trwają, ale jednoznacznych wyników na razie brak. Niestety, nad czarnym rynkiem ziołolecznictwa nikt nie ma w Polsce żadnej kontroli. Wiele firm żeruje na ludzkiej naiwności, wychodząc z założenia, że nawet na trudnej i bolesnej walce z rakiem można dorobić się fortuny. Samoleczenie, choć wydaje się dziecinnie proste, musi być rozsądne. W onkologii, gdzie w walce o życie liczy się czas i gdzie emocje mogą pokierować chorym w złą stronę, rozsądek potrzebny jest szczególnie.

Roślinna profilaktyka
Substancje obecne w roślinach pomagają nie tylko ludziom już chorym na raka. Nie od dziś wiadomo, że odpowiednia dieta oparta na artykułach pochodzenia roślinnego może hamować procesy nowotworowe, zwłaszcza w przewodzie pokarmowym. Choć nie wiadomo, ile kilogramów czosnku czy winogron będzie w stanie skutecznie ochronić nas przed rakiem, zdaniem naukowców regularne spożywanie owoców i warzyw 5 razy dziennie z pewnością przysłuży się zdrowiu. Taka dieta musi być jednak stosowana od dzieciństwa, bo jej główne znaczenie polega na ciągłym delikatnym podtrzymywaniu sprawności układu odpornościowego i niedopuszczaniu do zmian, które inicjują nowotwór.

Zdrowie na talerzu
Czosnek i cebula nie tylko wzmacniają układ odpornościowy do walki z wirusami grypy czy przeziębień, ale także dodają mu siły, by przeciwdziałać rozwojowi komórek nowotworowych.
Zielona herbata zawiera polifenole; substancje te wykazują ochronne działanie zwłaszcza w przypadku nowotworów górnego odcinka przewodu pokarmowego: żołądka i przełyku.
Bób chroni przed rakiem jelita grubego, bo znajdująca się w nim lektyna hamuje rozmnażanie zmutowanych komórek raka.
Pomidory (szczególnie ich przeciery, także ketchup!) zmniejszają ryzyko zachorowania na raka prostaty, płuc i przewodu pokarmowego, ponieważ zawarty w nich likopen powstrzymuje procesy utleniania sprzyjające rozwojowi nowotworów.
Winogrona chronią przed rakiem jelit, gdyż obecny w nich resweratrol hamuje powstawanie raka już w pierwszej fazie jego rozwoju, na poziomie DNA w jądrach komórek.

Po pierwsze: zapobiegać
Od zainicjowania niewidzialnego procesu nowotworowego do jego ujawnienia upływa z reguły kilka, a czasem kilkanaście lat. Nasz organizm rozstawia wiele przeszkód na drodze nieprawidłowych, zmutowanych komórek, z których formują się nowotwory. Dzięki tym barierom większość zmian udaje się na szczęście zdusić w zarodku. Ale tylko wtedy, gdy naturalny układ odporności pracuje bez zarzutu. Niezdrowy styl życia i złe nawyki – związane z przywiązaniem do: dymu tytoniowego, słońca, tłustej diety i alkoholu – niszczą bariery ochronne. Pamiętaj więc, że:
- po rzuceniu palenia zmniejszysz 7-krotnie ryzyko zgonu z powodu wszystkich nowotworów złośliwych i aż 30-krotnie na skutek raka płuc;
- skreślając z listy zakupów tłuszcze zwierzęce, obronisz rodzinę przed rakiem jelita grubego, piersi, trzonu macicy i prostaty;
- nie podając na stół alkoholu i nieświeżych produktów z pleśnią, dasz odpór nowotworom żołądka, wątroby i trzustki;
- chroniąc dzieci przed oparzeniami słonecznymi, nie narazisz ich w dorosłym życiu na rozwój czerniaka.

Adam Wiejas

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA