Czy po wyleczeniu nowotworu można zajść w ciążę?

Czy leczenie onkologiczne przekreśla szansę na macierzyństwo? Jak zachować płodność po leczeniu raka? Na pytania odpowiada prof. dr hab. n. med. Mariusz Bidziński, Koordynator Oddziału Ginekologii i Patologii Ciąży Szpitala Specjalistycznego „Inflancka” w Warszawie!
/ 14.10.2014 11:54

ciąża

fot. Fotolia

Panie Profesorze, czy zachowanie płodności po leczeniu onkologicznym jest możliwe?

Jest szereg nowotworów ginekologicznych i nie tylko, których leczenie może zaburzyć płodność. Dotyczy to nie tylko chirurgii, czyli np. usunięcia macicy, ale również chemioterapii i radioterapii. Poszukiwania mechanizmów, które pozwolą z jednej strony bezpiecznie leczyć chorą, a z drugiej nie zabrać jej potencjału prokreacyjnego, cały czas trwają i na dzień dzisiejszy mamy wypracowanych kilka metod. Jednak konieczne jest tu spełnienie kilku kryteriów. Przede wszystkim nowotwór nie może być zaawansowany. Na szczęście coraz częściej wykrywamy chorobę np. raka szyjki macicy we wczesnej fazie rozwoju.

Od czego zależy, czy kobieta zachowa płodność? Od zastosowanego leczenia?

Tak, zachowanie płodności jest zależne od rodzaju terapii. W przypadku nowotworów ginekologicznych chirurgia bezpowrotnie pozbawia płodności, bo zabiera narząd rodny. Choć mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będą możliwe przeszczepy. Jeżeli chodzi o chemioterapię, to działa ona na cały układ komórek. Komórki odpowiadające za płodność mają duży potencjał namnażania się, więc one też podlegają tym negatywnym wpływom i raczej nie możemy ich zabezpieczyć. Wtedy chemioterapia może je bezpowrotnie zniszczyć.

Co zatem możemy zrobić, aby zachować płodność u kobiety chorej na raka?

Przed rozpoczęciem leczenia możemy pobrać komórkę jajową i tymczasowo ją przechować. W przypadku większości nowotworów nie musimy rozpoczynać leczenia natychmiast i możemy sobie pozwolić na to, aby w ciągu kliku tygodni pobrać tę komórkę i jeśli będzie potrzeba – wykorzystać w przyszłości. Są nieliczne nowotwory, gdzie nie ma na to czasu, bo każda godzina się liczy do rozpoczęcia terapii, np. nowotwory krwi.

Lepiej jest pobraną komórkę od razu zapłodnić i magazynować embrion. Tu technologia jest bardziej doskonała i ma większą szansę powodzenia. Formuła przechowywania zarodka daje ok. 35-40% gwarancji, że z tego zarodka urodzi się dziecko. Jeżeli pobieramy niezapłodnioną komórkę jajową, to ona jest bardziej delikatna, w związku z tym odsetek sukcesów mieści się w granicach 10%.

Jest jeszcze możliwość pobrania tkanki jajnikowej produkującej komórki jajowe przez rozpoczęciem leczenia i wszczepienia jej w miejsce jajników już po jego zakończeniu. Taka tkanka po pewnym czasie zaczyna znowu produkować komórki rozrodcze. W takim rozwiązaniu szanse na posiadanie dziecka to ok. 15-20%, ale zawsze jest to jakaś szansa.

Możemy również spróbować farmakologicznie ochronić komórkę rozrodczą przed szkodliwym działaniem chemioterapii czy radioterapii. Służą temu m.in. analogi GnRH, które blokując pewne systemy receptorowe, ochraniają potencjał komórki rozrodczej w trakcie leczenia.

Można powiedzieć, że to takie leki „osłonowe”…

Tak. One blokują systemy receptorowe w jajniku, więc w pewnym momencie droga w jajniku do komórek rozrodczych jest zahamowana. W rezultacie negatywne działanie chemioterapii jest dużo mniejsze, bo zablokowany jest system przekazywania informacji.

Zobacz też: Jak zapobiegać nudnościom i wymiotom związanym z chemioterapią?

Czy kobiety często decydują się na pobranie i przechowanie swoich komórek rozrodczych?

W Polsce na dzień dzisiejszy nie mamy odpowiedniego systemu prawnego, więc nie są to metody wykorzystywane powszechnie, ale są pacjentki, które z nich korzystają. Poza tym jest wielu przeciwników takiego rozwiązania, tak jak w przypadku zapłodnienia in vitro. Tylko u chorych onkologicznie jest to trochę inna sytuacja niż u osób niepłodnych. Tu chodzi o zachowanie płodności u osób, które mogą ją stracić przez ciężką chorobę. Chcemy dać im możliwość, aby po powrocie do zdrowia mogły dalej funkcjonować, zarówno w życiu zawodowym, jak i rodzinnym. Poza tym osoba mająca świadomość, że ma szansę powrotu do pełnej aktywności, będzie się zdecydowanie bardziej motywowała, a to poprawia kondycję całego organizmu.

Czy te metody zachowania płodności są dostępne dla kobiet w Polsce?

Teoretycznie mogą one być w onkologii wykorzystywane, ale nie są, bo nie są refundowane. Ani te leki „osłonowe”, ani proces pobierania komórek rozrodczych przed rozpoczęciem leczenia. Powinno się stworzyć procedury, które będą działały, ale na dzień dzisiejszy jeszcze takich nie ma.

Czyli przychodzi do Pana Profesora pacjentka chora na raka, wie o tym, że może zachować płodność, chce ją zachować – i co wtedy?

Mówię jej, że jest przychodnia czy klinika leczenia niepłodności, która prowadzi tego typu projekty, i że tam będzie można przechować jej komórki rozrodcze. Ja oczywiście mogę pobrać te tkanki, ale później pacjentka sama musi załatwić wszystkie kwestie formalne, prawne i finansowe. Niestety nie mogę jej zagwarantować tego, że będzie to bezpłatne.

Z jakimi kosztami trzeba się liczyć?

Około 15 tys. złotych.

Czy jest możliwość naturalnego poczęcia po leczeniu onkologicznym?

Przeważnie jest tak, że zapłodnienie następuje poza organizmem kobiety. Zapładniamy pobraną wcześniej komórkę jajową i dopiero wszczepiamy embrion do macicy kobiety. W przypadku wszczepiania tkanki jajnikowej, która zaczyna produkować komórki jajowe, też zazwyczaj jest tak, że je pobieramy i zapładniamy in vitro.

Na czas chemioterapii kobieta staje się bezpłodna, a czy po zakończeniu leczenia można tę płodność jakoś przywrócić, np. u kobiet, które nie chcą jednak pobierać wcześniej swoich komórek jajowych?

Część wykorzystywanych dzisiaj chemioterapeutyków ma niewielki element szkodliwości na jajniki. To oznacza, że ich szkodliwość na jajniki może być tylko chwilowa i po kilku miesiącach system się odbudowuje, tak jak regenerują się inne tkanki po leczeniu onkologicznym. Ale są również chemoterapeutyki, które mogą na trwałe zniszczyć potencjał reprodukcyjny i wtedy już nic nie da się zrobić.

Zobacz też: Jak rozpoznać raka trzustki? [historie z forum]

Czyli wtedy w żaden sposób nie da się już pobudzić tego jajnika do produkcji komórek jajowych?

Nie. To tak jakbyśmy wprowadzili kobietę w menopauzę. Podaliśmy leki i zniszczyliśmy komórki generatywne.

U jakiego procenta kobiet, u których zniszczenie nie jest trwałe, udaje się przywrócić płodność?

Dzięki dzisiejszym technikom i medycynie reprodukcyjnej u ok. 30-40% kobiet można przywrócić płodność, czyli sprawić, że jej organizm będzie znowu wytwarzał komórki jajowe, które będziemy mogli pobrać i zapłodnić.

Czy problem utraty płodności dotyczy tylko kobiet chorych onkologicznie, czy także mężczyzn?

Leczenie onkologiczne działa niekorzystnie również na komórki rozrodcze męskie, czyli na plemniki, np. w przypadku leczenia raka jądra. W przypadku mężczyzny sytuacja jest o tyle lepsza, że nie ma żadnego problemu z pobieraniem materiału i nie musimy na to czekać. Trzeba mu tylko tę sytuację odpowiednio wcześniej przedstawić i poinformować o zagrożeniu związanym z płodnością i możliwymi rozwiązaniami.

fot. prof. dr hab. med. Mariusz Bidziński – ginekolog – onkolog. Specjalista z dziedziny położnictwa i ginekologii oraz ginekologii onkologicznej. Obecnie Koordynator Oddziału Ginekologii i Patologii Ciąży w Szpitalu Specjalistycznym „INFLANCKA” w Warszawie. Profesor Wydziału Medycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego. Autor i współautor 157 publikacji oraz 6 podręczników. Główne zainteresowania to leczenie laparoskopowe nowotworów narządów płciowych kobiecych oraz leczenie tych nowotworów z intencją zachowania płodności.

Zobacz też: Mam raka – co mogę jeść? [wywiad]

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA