Często mówimy, że mamy depresję, tak naprawdę doświadczając obniżenia nastroju czy zwykłej chandry. Jak je od siebie odróżnić? Czy obniżenie nastroju wymaga leczenia? Zapytałyśmy o to Wiolettę Karłowicz-Dul – psychoterapeutę, seksuologa z Fundacji Pomocy Psychologicznej i Edukacji Społecznej RAZEM (www.razem-fundacja.org).
Czym jest obniżenie nastroju?
Wioletta Karłowicz-Dul: Obniżony nastrój występuje wtedy, kiedy przez dłuższy czas doświadczamy przykrych uczuć i stanów emocjonalnych. Dominuje wówczas przygnębienie, smutek, lęk, bezsilność czy zniechęcenie. Zazwyczaj towarzyszy temu negatywne myślenie oraz różnego rodzaju dolegliwości somatyczne (na przykład zmęczenie, uczucie napięcia w ciele czy bóle głowy). Taki stan sprawia, że jest nam źle, czujemy się nieszczęśliwi, często widzimy przyszłość w czarnych barwach.
Jak odróżnić obniżenie nastroju od depresji?
Obniżenie nastroju jest jednym z ważniejszych objawów depresji, jednak sam w sobie nie stanowi o niej. Aby rozpoznać zaburzenie depresyjne, muszą występować również inne symptomy takie jak: utrata zainteresowań, czyli tzw. anhedonia, zmniejszenie energii czy rezygnacja z dotychczasowych aktywności. Bardzo często występują też problemy ze snem, utrata wagi, trudności z koncentracją, a także pesymistyczne myślenie, niska samoocena i poczucie winy.
Bardzo ważnym objawem są też myśli i próby samobójcze, oraz inne zachowania autodestrukcyjne. Depresja jest poważną chorobą, którą należy leczyć tak jak nadciśnienie czy cukrzycę, natomiast obniżony nastrój może samoistnie minąć, w zależności od jego przyczyn.
Czy obniżenie nastroju może prowadzić do depresji?
Zdecydowanie tak. Utrzymujące się przez dłuższy czas złe samopoczucie może pogłębiać się i przybierać na sile. Przykre uczucia odbierają radość życia, uniemożliwiają przeżywanie przyjemności i zadowolenia, prowadząc do coraz większego wyczerpania. Negatywne myśli nasilają się coraz bardziej, tworząc katastroficzne wizje i błędne przekonania. A te z kolei w sposób znaczący determinują nastrój oraz zachowanie. Jednak nie zawsze musi tak być.
Czasem stabilizacja następuje samoistnie, czasem na skutek zmiany sytuacji czy uzyskania odpowiedniej pomocy. Wszystko zależy też od indywidualnych czynników takich jak cechy osobowościowe i temperamentalne, sposoby radzenia sobie z problemami, umiejętności pocieszania siebie lub poszukiwania pomocy u innych ludzi.
Czy jego podłoże zawsze ma związek z jakimiś negatywnymi przeżyciami? A może może wiązać się na przykład z naszą gospodarką hormonalną?
Negatywne przeżycia zwykle powodują pogorszenie nastroju i jest to całkiem normalne. Trudno wyobrazić sobie zadowoloną osobę, która przeżyła śmierć bliskiego, utratę pracy, poważny wypadek czy inną traumę. Kiedy mówimy o zewnętrznych sytuacjach, jest to uzasadnione i zauważalne.
Natomiast są takie okoliczności, w których przyczyny nasilonego przygnębienia nie są widoczne. Hormony mają bardzo duży wpływ na stan psychiczny. Zarówno te związane z tarczycą, jak również prolaktyna, estrogeny czy androgeny. Ich wahania mogą powodować gwałtowne huśtawki emocjonalne, w tym również stany depresyjne. Czasami samopoczucie uzależnione jest od ogólnej kondycji organizmu, diety, aktywności fizycznej czy pogody. Szczególnie okresy jesienno-zimowe sprzyjają nasilaniu chandry.
Oprócz wyżej opisanych przyczynami obniżonego nastroju są często różne czynniki psychologiczne. Wynikają one z naszej osobistej subiektywności, a ta z kolei ma związek z wcześniejszymi doświadczeniami w życiu. Są to np. schematy błędnego myślenia, skłonności do krytykowania i unieważniania siebie czy tendencje do reagowania smutkiem i przygnębieniem bez obiektywnego powodu. Można na przykład zasmucać siebie poprzez przypominanie sobie trudnych wydarzeń z przeszłości lub straszyć, wyobrażając sobie przerażające wizje przyszłości. Wrogie nastawienie do swojej osoby również znacząco utrudnia funkcjonowanie.
Czy obniżenie nastroju trzeba/można leczyć?
Dłuższy okres obniżonego nastroju powinien być sygnałem ostrzegawczym, a cierpienie wynikające z niego motywacją do poszukiwania pomocy. W wielu przypadkach samodzielne poradzenie sobie jest trudne lub niemożliwe. Uporanie się z trudnymi przeżyciami jest dużo łatwiejsze z pomocą psychologa lub grupy osób które mają podobną sytuację.
Natomiast zmiana schematów czy tendencji, a także lepsze rozumienie siebie, jest możliwe w wyniku psychoterapii. Kiedy złe samopoczucie dominuje w naszym życiu oraz utrudnia codzienne funkcjonowanie, zawsze warto skonsultować się ze specjalistą. Wstępna konsultacja pozwala ustalić głębokość problemu i jego podłoże, a także określić strategię i formę pomocy. Uzyskanie wsparcia może zapobiec pogłębianiu się apatii, ale przede wszystkim powinno przynieść ulgę i sprawić, że będzie żyło się lepiej.
Zobacz też:
Obalamy mity na temat leków przeciwdepresyjnych
Metody leczenia depresji
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!