Sposobów na uspokojenie jest wiele, ale ja jestem zwolenniczką tych najmniej inwazyjnych, na mnie działają, szczególnie w życiu codziennym. Jednym z takich „domowych” sposobów na ukojenie nerwów jest muzyka – wszystkim ją polecam. Wiele osób posługuje się tzw. muzyką relaksacyjną. Mnie te dźwięki irytują.
Relaks przy muzyce najlepiej mi wychodzi po wybraniu ulubionego kawałka. Robię sobie herbatę z cytryną i łyżeczką cukru, wygodnie usadawiam się na fotelu i podkręcam głośność, zamykam oczy i tonę w nutach – po ciężkim dniu to mój najlepszy sposób na uspokojenie. Jeżeli robi się takie ćwiczenia regularnie, w zasadzie nie ma możliwości, żeby stres się skumuluje do bardziej poważnych postaci.
Analogicznym do pierwszego jest kąpiel – długa ciepła, może być też w połączeniu z muzyką. Fajnie jest wkroplić do wody jakieś eteryczne olejki, np. lawendę, może przyciemnić światło (np. zapalić świece) i spędzić samemu z sobą przynajmniej pół godziny.
Rozmowa – to nie dla każdego, bo nie każdy lubi się uzewnętrzać. Mi jednak bardzo pomaga, to szczęście mieć przyjaciela, dlaczego więc go nie wykorzystać? Niekiedy nasze problemy z boku mogą okazać się znacznie mniej straszne. Warto posłuchać opinii życzliwych nam ludzi. Życzliwym może okazać się także psycholog – i z pewnością nie zamknie nas do wariatkowa, a może dużo dla nas zrobić.
Na koniec – celowo – zostawiłam środki farmakologiczne, tabletki ziołowe, czy prostą herbatkę z melisą. Fakt – pomagają – ale problemu nie rozwiązują. Można je potraktować jako etap przejściowy, kiedy szybko musimy się pozbierać – sama rzadko po nie sięgam.
Rzetelne podejście do początkowych moich porad pozwoli uporać się z sobą i pozbyć się stresu na zawsze – bo trzeba odróżnić ucieczkę od problemu, jaką są leki, a pokonanie go. Zaręczam, że po takim zwycięstwie duma rozpiera pierś!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!