Dlaczego niektórzy udają chorych?

Kłamią, tworzą iluzję choroby, podszywają się pod ciężko chorych psychicznie, miesiącami uczestniczą w spotkaniach z psychologami i psychiatrami – a wszystko to, by… wyłudzić rentę. Czy lekarza można oszukać? Co robić, gdy ktoś z naszych znajomych udaje, że jest chory, by uzyskać określone korzyści?

fot. Fotolia

Historia Anny

Anna pod opiekę najpierw psychiatry, a w trakcie leczenia depresji również i psychologa klinicznego trafiła z ciężkimi objawami depresji (diagnozę postawił psychiatra, a po trzech miesiącach stosowania leków stan Ani lekko się poprawił i według zaleceń psychiatry trafiła również pod opiekę psychologa klinicznego). Kobieta wciąż nie została w pełni zdiagnozowana pod kątem rodzaju depresji. Psychiatra podejrzewał również CHAD, lecz był ostrożny ze stawianiem diagnozy.

Kiedy Anna pierwszy raz przyszła do psychologa klinicznego, można było dostrzec, że jest piękną, ale zaniedbaną kobietą. Jej zły nastrój doprowadził do tego, że długie włosy kobiety były spięte w kucyk, twarz smutna, ubranie niedobrane. „Typowa depresja” – pomyślał psycholog, gdy rozmawiał z Anną. W czasie terapii wspierającej Anna przez kilka tygodni niewiele mówiła, jedynie odpowiadała na pytania. Zdarzyło się kilka razy, że odwołała spotkanie na kilka minut przed jego rozpoczęciem. Nie wzbudziło to podejrzeń – pacjenci z depresją czasem tak się zachowują.

Wydawało się, że Anna czasem odpływa w nierealny świat, w który wierzy. To dostrzegł również psychiatra, który – zaniepokojony stanem pacjentki – skierował ją do natychmiastowej hospitalizacji.

W szpitalu Anna przyjmowała leki, a po jakimś czasie wydawało się, że wyszła z depresji. Po sześciu tygodniach opuściła oddział psychiatryczny. Była w lepszym stanie. Niestety w ciągu kilku kolejnych tygodni nastąpiła mania – Anna chwilami traciła kontakt z rzeczywistym światem (była to opinia zarówno psychiatry, jak i psychologa). Zapadła diagnoza: choroba afektywna dwubiegunowa.

Leczenie Anny trwało już ponad 9 miesięcy. Psycholog był zadowolony z wyników, Anna nabierała pewności siebie, choć wciąż sporo było momentów, gdy była pomiędzy „jest rewelacyjnie” a „jest tragicznie, nie mam po co żyć” (taki stany w CHAD-ie są zupełnie zrozumiałe). Podczas długiego leczenia Anna zrezygnowała z pracy, jedynym źródłem jej utrzymania miała być renta, o której poinformował ja psychiatra (powiedział, że w chorobie afektywnej dwubiegunowej się ona należy). Anna (początkowo niechętna temu pomysłowi) po pewnym czasie zaczęła się starać o przyznanie renty.

Można powiedzieć z całą pewnością, że choroba Anny przebiegała wręcz podręcznikowo. Mania na przemian z depresją, kilka chwil oddechu i znów to samo… Wszyscy obcujący z Anną lekarze wierzyli, że mają do czynienia z chorą osobą. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy pewnego dnia psycholog, pod której opieką była zupełnym przypadkiem, robiąc zakupy, dostrzegła osobę niezwykle przypominającą Annę przez szybę kawiarni. Nie miała czasu, by się przyglądać, ale zauważyła, że kobieta za szybą siedziała w towarzystwie, wyśmienicie się bawiła, była roześmiana, a także wyglądała wspaniale. Na sesji zapytała Annę, czy to możliwe, by widziała ją kilka dni wcześniej na mieście w bardzo odmiennym od codziennego stanie. Anna zaprzeczyła.

Mijały kolejne raz gorsze, raz lepsze tygodnie. Anna uzyskała rentę i wciąż się leczyła. Do dnia, w którym zapomniała notesu z biura psychologa… Ten notes Anna nosiła zawsze ze sobą, właściwie nieraz już psycholog pytała, co w nim jest. Za każdym razem słyszała: „to moja biblia”. Okazało się, ku przerażeniu psycholog, a później psychiatry, że w owej „biblii” od ponad dwóch lat Anna z przynajmniej miesięcznym wyprzedzeniem zapisywała, jak ma zachowywać się zarówno u psychiatry, jak i u psychologa, pisała w co się ubierze, zaznaczała, kiedy nie myć włosów, by były bardziej przetłuszczone na wizycie, rozpisywała dialogi, odpowiedzi, zapisywała również nazwy leków i jak je zażywa.

Anna to jedna z osób, które (w celu uzyskania własnych korzyści) zakpiła zarówno z choroby psychicznej, jak i z lekarzy. Jak się okazało przy późniejszym spotkaniu Anna przyciśnięta do muru opowiedziała, że nigdy nie brała leków, a każdą wizytę miała bardzo szczegółowo zaplanowaną, czerpiąc wiedzę z artykułów i od ludzi chorych, z którymi rozmawiała na forach internetowych

Czy warto dla kilkuset złotych renty wchodzić w patologiczne kłamstwo, czy można w tak drastyczny sposób zażartować sobie z ciężkiej choroby psychicznej? Okazuje się, że można i że ludzi podobnych do Anny jest więcej. Oby nigdy nie zachorowali oni naprawdę, gdyż wtedy już nikt nie im uwierzy i mogą stracić życie lub zdrowie w wyniku braku leczenia…

Zobacz też: Jak rozpoznać osobę z borderline?

Gdy choroba nie jest prawdziwa…

Trudno określić, jak często spotykamy się z tak daleko posuniętym patologicznym kłamstwem. Osoby leczące się psychicznie wiedzą, że czasem mijają długie miesiące zanim specjalista psychiatrii postawi diagnozę. Bardzo często osoby udające chore nie wytrzymują próby czasu, zaczynają miotać się przy kolejnych wizytach, pomijają pewne tematy, nie pamiętając, co mówili poprzednio, wyrzucają kolejne recepty i zapominają zapisać, jakie leki mieli przepisane... Wtedy kłamstwo wychodzi na jaw.  

Lekarze psychiatrii nie dostają do ręki wyników badań, ich diagnozowanie polega na obserwacji objawów. Na kłamstwach cierpią głównie osoby naprawdę chore, dla których renta jest elementem niezbędnym do przeżycia, a którym niejednokrotnie nie jest ona przyznawana. O takich sytuacjach osoby udające chorobę opowiadają znajomym ze śmiechem na ustach, mówiąc, jak łatwo jest o pieniądze od Państwa, jak można oszukać lekarza, psychologa...

Reagujmy w takiej sytuacji, nawet gdybyśmy mieli stracić znajomego, nawet jeżeli nasza interwencja może oznaczać spotkanie bezpośrednie z psychiatrą, który jest oszukiwany. Pamiętajmy, takie sytuacje nie są śmieszne, to kłamstwo, a osoba która się tego dopuszcza, jest oszustem. Warto mieć przyjaciela oszusta, który tak okrutnie żartuje z ciężkich chorób, czy lepiej stanąć po stronie prawdy i osób faktycznie chorych psychicznie?...

Zobacz też: Do czego prowadzi negatywne myślenie?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA