Dlaczego warto nazywać uczucia?
Psychoterapeuci używają wyświechtanego, starego komunału: „I jak się z tym czujesz?” Phi. Jednak, jak się okazuje, formułowanie swoich uczuć w słowa stymuluje integrację mózgu, co pomaga regulować emocje, a być może nawet chroni przed depresją. Pokaż komuś obrazek przedstawiający intensywną emocję (na przykład zdjęcie przerażonej twarzy) i aktywność w ciele migdałowatym wzrośnie. Ostatnie badania wykazują, że gdybyś, patrząc na ten sam obrazek, miał określić werbalnie emocję jaką opisuje, reakcja twojego ciała migdałowatego uspokoiłaby się w porównaniu z tym, co nastąpiłoby, gdybyś po prostu obserwował zdjęcie bez nazywania tego co widzisz(…). To okazja „dwa w cenie jednego”: zyskujesz integrację/równowagę góra-dół i lewa-prawa (kory mózgowej z ciałem migdałowatym i obydwu półkul mózgu – przyp. red.) poprzez prostą czynność wymyślenia słowa opisującego twoje uczucia.
Polecamy: Dlaczego warto uwolnić się od emocji?
Nazwy podstawowych emocji
Jest wiele osób, które nie potrafią opisać stanów emocjonalnych, więc oto pierwszy krok: rozwój podstawowego słownictwa określającego uczucia. Sądzę, że do naszych celów, na początku najbardziej potrzebne będą poniższe „kategorie uczuć”:
- Wściekły (złość)
- Zawstydzony (wstyd)
- Smutny (smutek)
- Zadowolony (radość)
- Przestraszony (strach)
Nazywaj je „rodzajami uczuć”, „przymiotnikami emocji” lub „uczuciowymi etykietami”... Jakkolwiek zechcesz. Po prostu zacznij je nazywać. Spróbuj, właśnie teraz. Spróbuj określić za pomocą dwóch lub trzech rodzajów uczuć, jak się czujesz w tym momencie, gdy trzymasz tę książkę, i proszą cię, abyś skupiał swoją świadomość na emocjach i nadał im etykietki. (Ja, gdy książka „mówi” mi co mam zrobić, czasami się denerwuję).
Warto zobaczyć: Kalejdoskop emocji
Nie tłumacz emocji
Uważaj na różne podstępne sposoby, których możesz próbować, aby odwrócić się od tematu uczuć w kierunku myśli, ocen, wyjaśnień itp. Zaobserwowałam, że pary często mówią: „Czuję, że nie masz racji.” (To myśl i ocena innej osoby). Innym przykładem odchodzenia od tematu jest: „Czuję się źle rozumiany”, tak jak w: „Nie rozumiesz mnie”. Ale jak się czujesz, gdy ktoś cię źle zrozumiał? Prawdopodobnie jesteś smutny lub wściekły, a może odczuwasz obydwa te doznania.
Gdy ludzie już chwytają o co chodzi z określaniem tych podstawowych kategorii (wściekły, zawstydzony, smutny, zadowolony, przestraszony), zachęcam ich do większej precyzji, na przykład używania bardziej opisowych słów: „Czuję się zatroskany” lub „Boję się”, zamiast „przestraszony” (…). Warto zaznaczyć, gdy mówimy o emocjonalnym określaniu (używaniu tych słów wyrażających rodzaje uczuć), że jest duża różnica pomiędzy prostym definiowaniem uczucia – opisaniem go – a wyjaśnianiem go sobie czy też innym osobom. „Wyjaśnianie” związane jest z innymi reakcjami, takimi jak osądy, interpretacje i obrona, które zależą i są potencjalnie wypaczone przez strach, twoją przeszłość itp.
Więc nie komplikuj tego, tylko dwa lub trzy proste słowa określające uczucie i żadnego „ponieważ”.
Oto przykład – Gail, żona Josha, zamykała się w sobie (opis Josha, z którym Gail się zgodziła) ilekroć dochodziło między nimi do kłótni lub w powietrzu wisiała groźba rychłej awantury. Jej serce waliło, żołądek zawiązywał się na supeł, ale jedyne, co Josh mógł dostrzec to jej, jak ją nazywał, twarz z Wyspy Wielkanocnej. Dałam Gail następującą pracę domową: Za każdym razem, gdy będzie się zanosiło na kłótnię, ma po postu dostrzec i nazwać uczucie, którego doświadcza w tym momencie i w tym miejscu (tak szybko, jak będzie w stanie to zrobić). Gdy tylko zaczynała zdawać sobie sprawę z wzrastającego niepokoju, miała głośno powiedzieć („Czuję się zaniepokojona”) – kropka.
Co istotne, Gail naprawdę poprzestała tylko na zdefiniowaniu swoich emocji, nie opisywała ich ani nie wyjaśniała sobie lub Joshowi. W takim gorącym momencie, jesteśmy kiepscy w dopisywaniu komentarza do emocji, a co gorsza nie umiemy trafnie ich wyjaśnić. Prowadzi to nas szybko na ścieżkę osądzania i obrony, i może przynieść odwrotne do zamierzonych skutki.
Oboje byli zaskoczeni (zadowoleni!) tym, że ilekroć Gail określała swoje uczucia, mogła zerwać z niepokojem i typowym dla siebie zamknięciem, zrobić sobie chwilę przerwy, odzyskać grunt pod nogami i wrócić do Josha w o wiele bardziej produktywnym, równoważącym związek stanie. W końcu Gail zrobiła postępy i nauczyła się to robić w biegu, nie musiała niczego głośno wymawiać – wystarczała sama myśl. To nie była tylko kwestia komunikowania przez Gail swoich uczuć Joshowi. Była to raczej jej zdolność do emocjonalnej odporności – obecność i ożywienie, bez emocjonalnej huśtawki – to dawało ich związkowi więcej miejsca na rozwój i ożywiało ich relacje.
Zobacz też: Zrelaksuj się! – jak osiągnąć spokój ducha i umysłu?
Określanie swoich emocji to najlepsza terapia dla par
Chciałabym w tym miejscu dodać, że wiele metod terapii par dotyczy „poprawy zdolności komunikacji”, w tym wyrażanie tego, co czujesz. To wspaniała i pomocna koncepcja tylko wówczas, gdy pomaga obu partnerom w rozwoju umiejętności lepszego rozpoznawania odczuwanych emocji! Nawet najlepsze narzędzia komunikacji na świecie nie pomogą, jeżeli będziesz wybierać je losowo z worka i rzucać swojemu partnerowi. Twoja zdolność do dostrajania się – ciała, mózgu i umysłu – musi być duża i elastyczna, ale nie będzie, jeżeli nie zdobyłeś jej będąc dzieckiem lub nie rozwinąłeś jako dorosły zdolności słuchania i reagowania w bardziej dostrojony sposób, bez utraty panowania nad sobą (…). Dzięki praktykowaniu uważności, wzrastającej świadomości doznawanych w danej chwili emocji i zdolności świadomego określania, będziesz integrować swój mózg, który będzie reagował mniej emocjonalnie i miał większą odporność emocjonalną.
Polecamy: Jaką terapię małżeńską wybrać?
Fragment książki „Przeprogramuj swój umysł na miłość”. Wydawnictwo: Studio Astropsychologii. Tytuł, lid, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji. Publikacja za zgodą wydawcy.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!