„Kiedy zdobędę wymarzoną pracę…”, „Kiedy będę zarabiać 10 tys. miesięcznie…”, „Kiedy wyjdę za mąż…”, „Kiedy tylko przejdę na emeryturę i będę miała więcej czasu dla siebie, będę szczęśliwa”. Powtarzamy te slogany niczym mantrę i próbujemy zaklinać rzeczywistość. Tworzymy „pakiet plus”, gwarantujący stałe zadowolenie z życia. I co się okazuje? Wszelkie te wydarzenia napełniają nas radością i dumą, tyle że na krótko. Gorączkowo myślimy: „co dalej?” i wymyślamy kolejne szczyty (dodatkowy egzamin, następna rozmowa o pracę, szansa na awans, plany powiększenia rodziny etc.), na które trzeba się wdrapać, by dotrzeć do krainy wiecznej szczęśliwości.
Skupić się na „tu i teraz”
Efekt jest taki, że wiecznie żyjemy skupieni na przyszłości i kreowaniu sytuacji pozornie idealnej. A takiej po prostu nie ma. Zawsze będzie coś do zrobienia, zawsze w naszym życiowym maratonie będzie kolejny kilometr do pokonania. Warto zatem docenić i skupić się na tym, co jest „tu i teraz”, na momentach, które napawają nas radością w ciągu dnia. Choćby były to – naszym zdaniem – najbardziej prozaiczne czynności, takie jak wypicie ulubionej kawy, wypad na koncert z paczką przyjaciół, rozmowa z mamą, przyjaciółką.
Nie warto odkładać szczęścia na później, ono puka do nas każdego dnia. A my każdego dnia zatrzaskujemy mu drzwi przed nosem.
Być królową/ królem życia
Większość z nas nabiera się na mrzonkę o niezmąconej sielance po spełnieniu określonego warunku („jak tylko to i tamto”), a przecież z sukcesu nie da się cieszyć wiecznie. Zdany egzamin czy awans „da nam kopa” na cały dzień, a może nawet na tydzień czy miesiąc, ale euforia w końcu minie, dane osiągnięcie stanie się czymś normalnym. Wtedy pojawi się głód kolejnego, jeszcze większego sukcesu, by znów poczuć się królową życia (królem życia), by uzyskać zastrzyk adrenaliny, pozytywnej energii, połechtać mile swoje ego.
Szczęście to nie zadanie matematyczne
Jaki jest zatem klucz do osiągnięcia szczęścia jako stanu umysłu, a nie tylko chwilowej emocji uwarunkowanej wydarzeniem x?
– Poczucie szczęścia to kwestia wysoce indywidualna i nie ma tutaj jednej recepty. Moim zdaniem sekret polega na tym, żeby już sama droga do jego uzyskania była dla nas szczęściem. Chodzi mi o wszystkie małe rzeczy, jakie wydarzają się po drodze, czyli nasze starania, rozwój, pozytywne zmiany, chodzi również o umiejętność cieszenia się chwilą, o poczucie radości i dumy z tego, co już udało nam się osiągnąć, dowiedzieć, przeżyć. Chodzi o to, by zrozumieć, że szczęście to nie zadanie matematyczne. Cel pierwszy plus cel drugi plus cel trzeci równa się szczęście. To nie tak. Szczęście to stan, na który codziennie mamy, bardziej lub mniej świadomie, wpływ. Możemy na przykład przebywać z ludźmi, których lubimy i robić tylko to, co jest dla nas naprawdę ważne – podkreśla Barbara Burduk, psychoterapeutka z wrocławskiego Ośrodka Psychoterapii i Rozwoju Osobowości Better.
Psychoterapeutka podaje też własną receptę na szczęście: – Mnie samą napawa ogromną radością to, że mogę spojrzeć w ufne oczy dziecka, które kocha mnie bezwarunkową miłością, że mogę być świadkiem zmiany osoby, która jeszcze do niedawna cierpiała, że mam kolejny słoneczny dzień, pracę, którą lubię i dobre stosunki z ludźmi oraz to, że żyję w kraju, w którym nie ma prześladowań i robię to, na co mam ochotę.
Warto wiedzieć: Do czego prowadzi negatywne myślenie?
Kto lub co odpowiada za szczęście
Jeśli koniecznie chcemy operować wyznacznikami szczęścia, skonstruujmy je w ten sposób, by odpowiedzialność za szczęście spoczywała na nas, a nie była wytworem czynników losowych typu wygrana na loterii.
Przykłady:
- „Jeśli pomagam innym ludziom, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli z każdym dniem staję się lepszym człowiekiem, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli mogę realizować swoje pasje, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli mogę czuć się bezpieczna w mojej rodzinie i środowisku, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli mogę odpoczywać na łonie natury, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli mogę wykonywać pracę, którą lubię, jestem szczęśliwa”
- „Jeśli spędzam czas z ludźmi, których kocham i lubię, jestem szczęśliwa”
Takie podejście pomoże nam uzyskać stan zadowolenia i satysfakcji z tego, co zdarza się teraz. Oczywiście nie jest to zachęta do rezygnacji z rozwoju i wyzbycia się ambicji. To nie jest pochwała lenistwa czy gnuśności na zasadzie: „No to jestem już sobie szczęśliwa i właściwie nic już na tym padole ziemskim nie mam do roboty. Teraz to tylko wyryć sobie tabliczkę upamiętniającą i już można położyć się do trumny”.
– Poszukujmy lepszego, odkrywajmy coraz to nowe obszary, których zgłębianie ewidentnie nas cieszy. Ale róbmy to bez spinania się i ciągłego narzekania, że jest mi źle, bo jeszcze nie mam tego czy tamtego. Myśląc o szczęściu nie koncentrujmy się na własnych brakach i ograniczeniach, nie wyciągajmy długiej listy naszych niespełnionych „chciejstw”, bo uzyskamy tylko antytezę szczęścia – radzi Barbara Burduk.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie poczucia szczęścia. Pamiętajmy, że tylko my sami wiemy, kiedy jesteśmy szczęśliwi. Nie dajmy się wciągnąć w spiralę rzekomo dobrych rad i podszeptywanek, jakimi raczą nas rodzina, znajomi czy koledzy z pracy. Mówią nam jak żyć, co powinno być dla nas ważne, co na pewno da nam radość. I czasem przez całe lata podążamy wytyczoną przez nich ścieżką, a potem następuje wielkie rozczarowanie, bo to nasze życie okazuje się jakąś koślawą karykaturą tego, co naprawdę niesiemy w sercu.
Manifest człowieka szczęśliwego:
- Nastawiam umysł na szczęście.
- Wytyczam sobie „kategorie” szczęścia proste i realne do spełnienia.
- Skupiam się na takich aspektach szczęścia, które zależą wyłącznie ode mnie.
- Określam – jako punkt odniesienia – co sprawia, że czuję się nieszczęśliwa.
- Koncentruję się na swoich zaletach, a nie słabościach.
- Poszukuję nowych zainteresowań, dróg dojścia do celu, rozwiązań.
- Nie spinam się, jeśli nie jestem w czymś doskonała.
- Staram się cieszyć drobiazgami, chwilą obecną.
- Nie tworzę idealnego, ale i iluzorycznego obrazu samej siebie, relacji, otoczenia etc.
- Nie stawiam oczekiwań innym ludziom i światu.
- Uśmiecham się tak często, jak to tylko możliwe, i nastrajam się pozytywnie do wszystkich zdarzeń.
- Szukam piękna, wyjątkowych kształtów, kolorów i blasku otaczającego wszystko wokół.
- Pamiętam, że to ja dokonuję wyborów, a jednocześnie jestem uważna na zbiegi okoliczności.
Polecamy: Serce czy rozum, czyli jak podejmować dobre decyzje
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!