fot. Fotolia
Kiedy cierpimy?
Często obserwuję, jak osoby zajmujące się rozwojem osobistym zbaczają nieco ze swojej ścieżki i uciekają w analizę. Rezygnują z doświadczenia na rzecz wytłumaczenia sobie pewnych faktów i zdarzeń.
Jedyną rzeczą, która powoduje cierpienie, jest tkwienie w przeszłości lub wybieganie w przyszłość. Nie mylmy tutaj odczuwania smutku, złości czy żalu z cierpieniem.
Cierpienie jest stanem, który wynika z zatrzymania emocji, żalu, smutku, złości, radości. Powstaje w momencie braku zgody na wyrażenie tego, co wyprodukowały umysł i ciało.
Np. cierpisz, gdy nie możesz spotkać się z ukochanym, bo jest bardzo daleko. Uwalnia cię dopiero uświadomienie sobie prawdziwej emocji, która za tym stoi, np. smutku, że tej osoby nie ma obok; albo złości, że ta osoba wybrała pracę zamiast być przy tobie.
Dlaczego nie powinniśmy powstrzymywać emocji?
Nie chodzi o to, by wypierać swoje emocje, selekcjonować je na dobre i na złe. Bo emocja jest energią, która płynie przez twoje ciało. Powstaje sytuacja, bodziec, który potrzebuje się wyrazić. Jeśli człowiek ma zintegrowany kontakt z własnymi emocjami (ciałem), pozwala na swobodny ich przepływ.
Pozwala sobie też na bycie prawdziwym wobec swoich emocji. Niczym dziecko, które w ciągu 3 minut potrafi się zezłościć aż do łez, a już w następnej chwili cieszyć z widoku skaczącego psiaka. Dziecko wyraża. Jest tu i teraz. W spójności z tym, co dzieje się w jego świecie emocjonalnym.
Dorosły niestety już ma w swojej głowie: „nie wypada”, „co inni powiedzą?”, „nie powinienem” i blokuje własne wyrażanie, a w dłuższej perspektywie blokuje czucie siebie. Bo już „łatwiej” jest przestać czuć niż wkładać energię w powstrzymywanie „niechcianych” emocji. I tym sposobem z pełnych wigoru, poczucia wewnętrznej radości i spontaniczności stajemy się zesztywniali, poważni i ograniczeni w dostępie do własnych możliwości.
Mam wielu klientów, którzy mają wszystko: dom, rodzinę, zdrowe dzieci, ale nie potrafią się z tego cieszyć. Osoby, które są tak zajęte swoimi lękami, że nie potrafią dostrzec błękitu nieba i śpiewu ptaków. Zwykłej codziennej radości.
Świadomość wpływu przeszłości na obecne życie jest bardzo wspierające, jednak ważne jest, by przeszłość nie stała się determinantem, czymś, co decyduje o tym, jak żyjemy tu i teraz.
Zobacz też: Fazy związku – jak się zakochujemy?
Na czym polega praca z ciałem?
Celem wielu z ćwiczeń jest wprowadzenie ciała w wibrację, gdyż tego rodzaju drżenie mięśni powoduje, że wyprodukowane w czasie traumy, szoku, nagłego przestraszenia, zatrzymania emocji toksyny uwalniają się z mięśni, pozwalając na ich rozluźnienie. Powoduje też powrót do naturalnej postaci, w której nie ma lęku, ale pojawia się praca całego organizmu w spokoju i obserwacji.
W czasie warsztatów, podczas których pracujemy nad wyrażaniem złości i gniewu, powstaje bardzo dużo radości i chęci do zabawy. Dzieje się tak poprzez spotkanie się z wypieranymi emocjami, zarówno w sferze mentalnej (słów i wyrażeń), jak i specyficznych ruchów ciała (miednicy, ramion). To powoduje, że blokowana energia zaczyna płynąć w ciele, dając dostęp do siebie jako całości. Daje dostęp do radości, którą jesteśmy.
Stare mechanizmy myślenia i przyzwyczajenia do swoich lęków stają się nawykowymi. Budują toksyczną strefę komfortu. Dlatego osoby zaczynające pracę z ciałem powinny mieć dużą uważność na swoje nowe spostrzeżenia, odczucia i myśli. Bowiem w swoich zesztywniałych ciałach zapomnieliśmy już o ciekawości do świata, chęci zmian i doświadczania nowych rzeczy.
A to wszystko powraca wraz z żywotnością ciała. Wibracją, drżeniem, które niesie za sobą spokój i przyjemność.
Zatrzymujemy się we własnych myślach związanych z obawami o przeszłość lub o to, co będzie, blokując w ten sam sposób rzeczywistość, to, co dzieje się w danej chwili. Czasami w obawie przed samotnością, smutkiem lub złością, a czasami przed radością.
Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, bardzo często przyczyną naszego nieszczęścia jest opór przed przyjęciem przyjemności. Uciekamy przed miłością, bo boimy się zranienia. Bliskość najczęściej kojarzona jest z odrzuceniem. Radość – z przekonaniem, że nic nie trwa wiecznie i zaraz się skończy –przyjdzie gorszy czas. Bo przyjdzie! Życie to pełnia – czyli wszystko. To pozwalanie sobie na odczuwanie tego, co komfortowe, i tego, co nieprzyjemne.
Co wybierzesz?
Możesz zostać w tym, co bezpieczne, i w tym co znasz – w swoim cierpieniu i historii. Możesz też wejść w kontakt z tym, co nowe. Poznać siebie raz jeszcze. Każdego dnia inaczej. W nowej jakości relacji, widzenia siebie w świecie.
Wypisz jakie masz sposoby na szczęście, czucie się dobrze. Co daje ci radość? Bycie z ludźmi, czytanie książki pod kocem, dobry film, bieganie, podróże. I miej świadomość, że to też się zmienia. Czasami masz ochotę na totalną samotność i zanurzenie się w swoim spokoju, a czasem na interakcję, wymianę doświadczeń z innymi. Bądź z tym w kontakcie. Z pragnieniem, które masz w sobie obecnie. Nic innego się nie liczy w drodze do własnego wewnętrznego poczucia radości.
Życie jest niesamowicie proste, z jakichś powodów sami sobie je komplikujemy. Praca z ciałem pozwala na wychodzenie z głowy do ciała. A w ciele liczy się tylko teraźniejszość.
Więc czego teraz potrzebujesz? Czego potrzebuje twoje ciało? Twój umysł? Zrób to, o co prosi cię twoje ciało. Małymi kroczkami wydepcz drogę do siebie szczęśliwego. Teraz – bo przecież nie ma nic innego.
Zobacz też: Ludzie mnie denerwują! Co robić?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!