fot. Fotolia
Życie ze schizofrenią
Justyna ma 34 lata. W wieku 13 lat zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną. Od tego czasu się leczy. Mieszka sama, czasem zagląda do niej pracownica z OPS. Utrzymuje się z renty, ma dodatek socjalny do mieszkania, dzięki czemu starcza jej na leki.
Ubiera się w lumpeksach. Żyje w towarzystwie osób chorych psychicznie, bo tylko takie ją akceptują. „Z psycholami najlepiej” – śmieją się w swoim gronie – „nikt nie zrozumie psychola lepiej niż psychol”.
Ale często bywa tak, że z kilkuosobowego grona znajomych znika jedna czy druga osoba – trafia na oddział psychiatryczny. Jeśli tylko na oddział, to dobrze, gorzej, gdy na cmentarz…
Dzień powinien zaczynać się od leków i kończyć na lekach. Ale nie zawsze tak jest… Ludzie chorzy często chcą poczuć się lepiej, bardziej normalnie, więc sięgają po alkohol – wtedy powrót do szpitala jest gwarantowany, bo przy lekach obowiązuje całkowity zakaz spożywania alkoholu. Papierosy skręcają z kupionych „tutek” i tytoniu, ale i tak nie zawsze starcza na to pieniędzy.
Sąsiedzi, pamiętając stany maniakalne Justyny, wolą spuścić głowę lub patrzeć w inną stronę, gdy ją mijają, traktując ją jak powietrze.
Tryb dnia osoby chorej na schizofrenię
Każdy dzień Justyny będącej w normalizacji wygląda tak samo:
- wstaje i włącza radio,
- przygotowuje leki,
- robi kawę (parzoną – innej nie zna, bo jest za droga),
- zagląda do lodówki, licząc na to, że jakimś cudem znajdzie tam dobre śniadanie,
- zjada „niby śniadanie”,
- połyka leki,
- kładzie na parapecie poduszkę i bezmyślnie spędza kilka godzin do czasu przyjęcia kolejnych leków,
- zjada prowizoryczny obiad (zupkę w proszku, półprodukty),
- połyka leki,
- wychodzi z domu ze spuszczoną głową, bo po co widzieć, jak inni ją ignorują i się jej boją,
- spotyka się ze znajomymi,
- czasem pije alkohol,
- wraca do domu,
- bierze leki,
- idzie spać.
Zobacz też: Historia Ady chorej na schizofrenię paranoidalną
Pomiędzy domem a oddziałem psychiatrycznym
Przynajmniej raz w roku jest inaczej. W zależności od tego, czy Justyna przestaje brać leki i wpada w stan maniakalny, czy przedawkowuje leki, bo nie widzi już sensu dalszej wegetacji, trafia na oddział psychiatryczny, na którym jest akurat wolne miejsce.
Personel zawsze wita ją z uśmiechem: „Justynka, dawno cię nie było!”. Bywa też tak, że pogotowie zabiera ją prosto z ulicy w kaftanie bezpieczeństwa.
Justyna spotyka zawsze w szpitalu jakiś dawnych znajomych. „Całe życie w psychiatryku” – tak się witają.
Po trzech miesiącach zazwyczaj wraca do domu i stan „poza murami szpitala” jest taki jak zawsze. Każdy dzień taki sam, ustalony cykl. Do kolejnego pobytu w szpitalu lub przedawkowania leków.
Zobacz też: Jak przebiega leczenie schizofrenii?
Jak inni ludzi traktują chorych na schizofrenię?
Społeczeństwo często uważa, że ludziom psychicznie chorym nie wolno marzyć. Justyna pamięta, jak poszła do taty i powiedziała, że znajdzie pracę, będzie zarabiała, chce się dalej uczyć. Tata natychmiast wezwał pogotowie i Justynę zabrano do szpitala. Teraz już nic nie mówi, bo po co? I tak każdy potraktuje jej słowa jak objaw chorobowy…
Justyna sama o sobie mówi „jestem schizofrenią”. Mówi tak, bo społecznie zabraliśmy jej prawo do poczucia, że jest chora. Ale choroba nie jest nią, a częścią jej życia, nie zawsze obecną. Nie chcemy mieć z takimi osobami nic wspólnego, bo nie wiemy, czego się po nich spodziewać.
Nie wiemy czego się po nich spodziewać, bo nie zadajemy sobie trudu poczytania o chorobie, zapoznania się z nią. Przekreślamy i marginalizujemy chorych, oceniamy ich i uciekamy od nich, bo tak nam wygodniej.
W dzisiejszym świecie mody, pogoni za pieniędzmi, drogich samochodów, pięknych domów uznaliśmy, że ludzie psychicznie chorzy do nas nie pasują, wygodniej nam myśleć, że ich nie ma, uciekać od tematu, jak najdalej się da.
Pamiętajmy tylko o tym, że nawet leżąc w puchu, opływając gotówką, zawsze istnieje ryzyko, że dotknie nas choroba psychiczna. I co wtedy zrobimy? Wyeliminujemy samych siebie?
Bądźmy ludźmi i pozwólmy osobom chorym żyć obok nas, z nami, dajmy im szansę na to, by poczuli się ludźmi. Dla nas to tak niewiele, a dla chorych wszystko – to świat, który da motywację do regularnego brania leków, dłużej utrzymywanych stanów normalizacji, rzadszych powrotów do szpitala. Pozwólmy im żyć.
Zobacz też: Schizofrenia – vademecum
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!